PolskaSopot Festival 2006. Remanenty i sentymenty

Sopot Festival 2006. Remanenty i sentymenty

Można się wyzłośliwiać, że gwiazdy z dawnych lat chwilami wyglądały tak, jakby je wyciągnięto z muzeum figur woskowych. Karel Gott zasapawszy się, sprawiał wrażenie człowieka przed zawałem. Drupi tylko włosami przypominał włoskiego hydraulika sprzed lat. A Demis Roussos zmienił się tak, że kiedy pojawił się na scenie, rozległ się jęk zawodu.

Ale Opera Leśna ożyła jak za dawnych lat. Publiczność wiwatowała i zdzierała gardła niemal przy wszystkich piosenkach. Kiedy Roussos zaczął śpiewać "Godbye My Love Goodbye", wszyscy podnieśli się z miejsc, śpiewając razem z Grekiem. Niektórym szkliły się ze wzruszenia oczy. I nikomu na widowni nie przeszkadzało to, że głosik Demisa już nie ten. Zresztą skąd mamy wiedzieć, jaki ten głosik był przed laty, skoro Roussos śpiewał wtedy z playbacku? Ale kiedy teraz Grek schodził ze sceny, klaskano i wołano o bis tak długo, jak po występie... Eltona Johna. I znowu Roussos uwierzy, że jest gwiazdą.

Podczas trzeciego festiwalowego koncertu najlepiej wypadły kobiety. Maryla Rodowicz to marka nie do zdarcia. I mimo że publiczność śpiewała już nie raz jej piosenki, to i tym razem wspólnie z piosenkarką wykonywała "Niech żyje bal" i inne... przeboje. Ale najbardziej zachwyciła Helena Vondrackova. Nawet młodzi ludzie, którzy nie mają prawa znać pięknej Heleny sprzed lat, mówili: ale fajna babka i ma niezły głos.

Występ gwiazd sprzed lat zamknął 43 Sopot Festival. Jeśli prawdą jest, że nadal trwa wojna festiwalowa między TVN a TVP, to w tym roku bitwę wygrała prywatna stacja telewizyjna. Publiczna ma co nadrabiać. TVN w tym roku włożyła w festiwal ogromne pieniądze (nie tylko na gwiazdy). Ale bogatemu, jak mówią, wszystko wolno. Mimo że festiwal był tym razem niezły i pewnie oglądalność też, to miał swoje słabości. Po pierwsze prezenterzy. Magda Mołek, Bogumiła Wander i Krystyna Loska - mimo różnicy wieku łączy je jedno - pewna sztuczność i brak polotu oraz poczucia humoru. O ile Mołek sprawiała wrażenie niezwykle pewnej siebie, o tyle jej starsze koleżanki już nie.

Speszony, jak przed debiutem, wyszedł na scenę także Stanisław Mikulski, który gdziekolwiek się pojawiał, słyszał niezmiennie: - O, J-23 idzie. Nie brakuje też rozczarowanych samym konkursem festiwalu. On właściwie jest, a jakby go nie było. Nie wzbudza wielkich emocji, przynajmniej u publiczności. Może to, po prostu, nie najlepszy dobór finalistów? Mogła więc denerwować pewna dworskość jurorów wobec wykonawców. Jurorzy wili się jak węgorze, żeby coś dobrego o każdym z wykonawców powiedzieć. Jak już dziewczyny z Vanilla Ninja głosu nie miały, to przynajmniej Robert Kozyra chwalił ich wygląd. Jedno jest pewne - TVN nie tylko telewizji publicznej, ale i sobie wysoko podniosła poprzeczkę, zapraszając w tym roku Eltona Johna. Kto wystąpi w przyszłym?

Ryszarda Wojciechowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)