PolitykaSondaż WP.PL: Platforma tylko 3 punkty proc. za PiS

Sondaż WP.PL: Platforma tylko 3 punkty proc. za PiS

Gdyby wybory parlamentarne odbywały się na początku kwietnia na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 31 proc. Polaków. Z kolei Platformę Obywatelską wybrałoby 28 proc. z nas. Tak wynika z najnowszego sondażu Wirtualnej Polski zrealizowanego przez Homo Homini. W ciągu dwóch tygodni obie partie zyskały poparcie: PiS 2 punkty proc., a Platforma - 1 punkt proc. Prof. Norbert Maliszewski, którego Wirtualna Polska poprosiła o skomentowanie wyników wskazuje, że PiS zyskuje, ale wkrótce sondażowy lider może się zmienić, gdyż tuż przed 4. rocznicą katastrofy, Kaczyński zrywa z retoryką "rozsądnej alternatywy" i znów sugeruje, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. - Widać, że prezesowi puszczają nerwy, to uderza w jego wiarygodność - mówi prof. Maliszewski.

Sondaż WP.PL: Platforma tylko 3 punkty proc. za PiS

Trzecie miejsce w rankingu zajmuje Sojusz Lewicy Demokratycznej, na który chce głosować 11 proc. Polaków. Notowania SLD nie zmieniły się od ostatniego badania. Na kolejnej pozycji z 5-proc. poparciem uplasowało się Polskie Stronnictwo Ludowe. Poparcie również dla tej partii nie zmieniło się. Tylko te cztery partie znalazłyby się w sejmie.

Poza parlamentem znalazłyby się za to Twój Ruch (dawniej Ruch Palikota) z 4-proc. poparciem oraz Solidarna Polska i Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego - obie partie cieszące się 2-proc. poparciem, a także Polska Razem Jarosława Gowina. Poparcie dla wszystkich tych partii nie zmieniło się w ostatnich dwóch tygodniach. 16 proc. ankietowanych nie wskazało żadnej partii.

Rozmówca WP.PL zwraca uwagę, że poczucie zagrożenia w obliczu sytuacji na Ukrainie spowodowało polaryzację elektoratu wokół najsilniejszych partii - PO i PiS gromadzą aż 70 proc. poparcia wśród zdecydowanych, na kogo głosować. To między nimi toczy się główna rozgrywka, dla której pozostałe partie są tylko tłem. Obie partie różni jednak podejście do ukraińskiego kryzysu i rozumienie naszego bezpieczeństwa w tym kontekście. - Tusk chce się prezentować jako silny przywódca, który liczy się w Europie, prowadzi ofensywę dyplomatyczną, promuje projekt Europejskiej Unii Energetycznej. Na tym "paliwie" może bezpiecznie dojechać do wyborów 25 maja, ale bez sondażowych fajerwerków - stwierdza. Zdaniem prof. Maliszewskiego PO nie zanotuje spektakularnych zysków, bo głównym rozgrywającym w tej sprawie jest Władimir Putin - to od niego zależy, czy dojdzie do eskalacji tego konfliktu, chaos i destabilizacja na Ukrainie z pewnością jednak będzie postępować.

PiS teraz zmienia agendę i kładzie nacisk na sprawy bezpieczeństwa wewnętrznego i kwestie socjalne. - Dotąd rosło poczucie, że sytuacja gospodarcza się poprawia, w ostatnim miesiącu nastąpiło jednak tąpnięcie, co jest korzystne dla PiS. Dlatego w Kaczyński mówi o kryzysie, bezrobociu, rodzicach dzieci niepełnosprawnych, którzy słusznie domagają się świadczeń - wymienia.

"Kaczyńskiemu puszczają nerwy"

Ekspert wskazuje, że tuż przed 4. rocznicą katastrofy, PiS zrywa z retoryką "rozsądnej alternatywy" i znów sugeruje, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. - Odwoływanie się do emocji smoleńskich byłoby racjonalne, gdyby Kaczyński nie robił takich nagłych zwrotów. Ostatnio ta retoryka smoleńska była łagodniejsza, prezes PiS ograniczał się do krytyki działań rządu odnośnie wyjaśnienia tragedii, co podzielała większa część polskiego społeczeństwa. Widać, że prezesowi PiS puszczają nerwy, to uderza w jego wiarygodność - mówi prof. Maliszewski. - Wytaczanie tak ciężkich armat jest dosyć nieostrożne, subtelniejsze techniki mogą być bardziej skuteczne. W ten sposób można odnowić emocje, ale elektorat na nie podatny niekoniecznie musi pójść do tych wyborów - komentuje.

Dodaje, że PiS może wpaść w smoleńską pułapkę i dostarczyć oręża Tuskowi. - Wyćwiczył się w reagowaniu na taką retorykę, od lat stosuje ten sam trick - opowiada, że Kaczyński gra trumnami, że mamy kryzys, a w takich czasach potrzebni są politycy, którzy są obliczalni, potrafią budować kompromisy w Europie, a nie nieprzewidywalni radykałowie, których radykalne działania będą powodować reakcje odwetowe ze strony Rosji - opowiada.

Ekspert wskazuje, że wschodnia "Realpolitik" SLD nie przynosi zysków tej partii, jak również, że Janusz Palikot nie został ukarany za swój cynizm i mówienie o tym, ze protest rodziców niepełnosprawnych dzieci to "kapitalny sposób na zrobienie kampanii". - To pokazuje, że społeczeństwo jest w dużej mierze skoncentrowane na wojnie pomiędzy PiS a PO, a inne partie mogą liczyć tylko na swoje twarde elektoraty - zwraca uwagę.

Wskazuje, że wybory do Parlamentu Europejskiego będą przełomowe dla PSL. - Waldemar Pawlak czeka na porażkę Janusza Piechocińskiego. Te 5 proc., które ludowcy uzyskali w sondażu wcale nie musi się przełożyć na wynik wyborów, bo wyborcy tej partii niechętnie chodzą na wybory europejskie. Piechociński na pewno nie spełni swojej obietnicy uzyskania 6 mandatów dla tej partii, być może nie będzie żadnego. Czeka nas więc mocna rozgrywka w PSL o przywództwo - konkluduje.

Poprawiły się notowania premiera

Z aprobatą o pracy Donalda Tuska wypowiada się obecnie co trzeci Polak (35 proc.; poprawa notowań o 1 punkt proc.). Z kolei źle premiera ocenia ponad połowa Polaków (59 proc.; poprawa o 2 punkty proc.). Gabinet Donalda Tuska dobrze ocenia co piąty Polak (21 proc.; pogorszenie notowań o 2 punkty proc.). Złą opinię ma o rządzie blisko trzy czwarte badanych (73 proc.; pogorszenie notowań o 1 punkt proc.).

Notowania Bronisława Komorowskiego nie zmieniły się w ostatnich dwóch tygodniach. Obecnie dobrze wypowiada się o prezydencie 61 proc. z nas. Źle ocenia pracę prezydenta 33 proc. Polaków. Tylko co piąty Polak (16 proc.) pozytywnie ocenia pracę sejmu (pogorszenie o 1 punkt proc.). Ponad trzy czwarte (78 proc.) badanych ocenia pracę parlamentarzystów negatywnie (pogorszenie o 2 punkt proc.).

Sondaż dla Wirtualnej Polski został przeprowadzony 1 kwietnia. Zrealizował go Instytut Badania Opinii Homo Homini. Badanie preferencji politycznych prowadzone jest metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI - Computer Aided Telephone Interview) na probie losowo-kwotowej stanowiącej liczebną reprezentację cech demograficznych dla ogółu pełnoletnich mieszkańców Polski z zachowaniem rozkładów terytorialnych (dane wg GUS). Wielkość próby to przynajmniej 1067 jednostek w jednym pomiarze.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Obraz
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)