Socjaldemokraci wygrali wybory w Czechach
Wyniki czeskich wyborów parlamentarnych w podliczonych dotąd 90% wszystkich okręgów wyborczych potwierdzają, że pierwsze miejsce bezapelacyjnie zajmują rządzący dotąd socjaldemokraci, z 30,50% głosów. Cztery lata temu Czeską Partię Socjaldemokratyczną (CzSSD) wsparło w całym kraju 32,31% głosujących.
Prawicowa opozycyjna Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) byłego premiera Vaclava Klausa uzyskała w podliczonych 90% okręgów 23,88% głosów. Cztery lata temu w całym kraju zdobyła ich 27,74%.
Pewną sensacją, absolutnie nie zapowiadaną przez sondaże, jest trzecie miejsce ortodoksyjnej ideologicznie Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCzM), na którą w podliczonych 90% okręgów padło 19,10% głosów. Cztery lata temu komunistów w skali całego kraju wsparło tylko 11,03% głosujących, a ostatnie sondaże przedwyborcze dawały im nie więcej niż 15%.
Wbrew powszechnym oczekiwaniom, zrzeszająca dwie mniejsze partie prawicowe Koalicja znalazła się w podliczonych 90% okręgów dopiero na czwartym miejscu, za komunistami, z 13,89% głosów. Cztery lata temu obie partie Koalicji, startując oddzielnie, uzyskały w całym kraju łącznie 17,6% głosów.
W podliczonych 90% okręgów żadne z pozostałych startujących ugrupowań nie przekroczyło 5% głosów, uprawniających do uzyskania mandatów w Izbie Poselskiej.
Dowodem postępującej apatii politycznej czeskiego społeczeństwa jest rekordowo niska frekwencja wyborcza, W podliczonych 90% okręgów do urn udało się tylko 57,55% uprawnionych. Cztery lata temu frekwencja w skali całego kraju wyniosła 74,03%.
Apatia jest w znacznej mierze efektem realizowanego przez poprzednie czterolecie układu władzy, kiedy to mniejszościowy socjaldemokratyczny rząd premiera Milosza Zemana otrzymywał we wszystkich kluczowych głosowaniach parlamentarnych wsparcie formalnie opozycyjnej ODS. Ceną za to było wybranie Klausa na początku kadencji na przewodniczącego Izby Poselskiej.
Jednocześnie Klaus nie pomijał żadnej okazji, by publicznie gromić socjaldemokratów za ich rzekome restytuowanie znienawidzonego przez siebie socjalizmu. Niemniej pod batutą Klausa deputowani ODS przyklepywali kolejne konstruowane przez CzSSD budżety.
Winę za ten demoralizujący układ ponoszą pospołu socjaldemokraci i ODS, ale przy okazji wyborcy ukarali spadkiem poparcia także Koalicję. Elektorat komunistów, złożony notabene w połowie z ludzi w wieku ponad 60 lat, okazał się zdyscyplinowany i obrócił ogólny spadek frekwencji na swoją korzyść.
Niska frekwencja to także bolesny dowód, iż społeczeństwo znacznie surowiej niż politycy ocenia obecny stan gospodarki kraju.
W świetle podanych już wyników szanse utworzenia trwałego rządu, cieszącego się rzeczywistym poparciem społecznym, wyglądają niepomyślnie. Nieformalna większościowa koalicja socjaldemokratów z ODS, choć arytmetycznie możliwa, jest raczej nie do odtworzenia - w każdym razie nowy przywódca CzSSD Vladimir Szpidla dotąd ją odrzucał. Jednak znając Klausa i jego skrajny wręcz pragmatyzm w dążeniu do władzy, nie można tu jeszcze mówić "nie".
Przed wyborami czeskie - a za nimi zagraniczne - środki przekazu jako najprawdopodobniejsze rozwiązanie sugerowały większościowy sojusz socjaldemokracji z Koalicją. Zawołany egalitarysta Szpidla miałby jednak poważne problemy z przekonaniem sojusznika do niektórych swych pomysłów, ze wzmocnioną progresją podatkową na czele. Ponadto Koalicję tworzą dwa wyraźnie zróżnicowane człony - chadecy (zwani w Czechach ludowcami) i liberalna Unia Wolności (US) - co niewątpliwie przedłużyłoby targi o skład i program wspólnego rządu. (an)