ŚwiatŚnieg na wyspie Afrodyty

Śnieg na wyspie Afrodyty

Słońce w ostatnim czasie było w Polsce "towarem" deficytowym, ale są na świecie miejsca, gdzie luksusem jest temperatura nie powyżej, a poniżej zera. Kiedy zmęczona rodzimą zimą zachwalałam niedawno cypryjskie słońce, mieszkańcy krainy Wenus szukali... śniegu. Ten biały puch to dla Greków "rzecz" wręcz luksusowa. Żeby go znaleźć, muszą wybrać się w góry Troodos.

Śnieg na wyspie Afrodyty

06.04.2006 | aktual.: 06.04.2006 19:43

Wyżej być nie może

Zdaniem Greków właśnie w górach Troodos można odnaleźć prawdziwy Cypr - malownicze wioski, małe kaplice i bizantyjskie klasztory. Cała historia zdaje się jednak przegrywać z naturą, z zielenią drzew, stromością zboczy i z krętymi drogami. Brzmi patetycznie, ale w górach naprawdę i górnolotny styl znajduje swoje uzasadnienie. Podróż wzwyż to nie lada przygoda, szczególnie dla kierowców, zwłaszcza, że trzeba uważać nie tylko na serpentyny i ostre zakręty, ale i na... kierownicę po prawej stronie. Na Cyprze wzorem angielskim panuje ruch lewostronny. Z wypożyczeniem samochodu nie ma problemu. Obok kilkunastu - kilkudziesięciu funtów na wynajem auta trzeba tylko znaleźć odwagę i zapamiętać, by oś jezdni znajdowała się po naszej prawej(!) stronie. Potem pozostaje już tylko ruszyć w drogę. Każdemu turyście przyda się mapa. Osoby zafascynowane archeologią czy historią sztuki mogą zaopatrzyć się dodatkowo w przewodniki, ale nic nie zadowala tak bardzo, jak samodzielne i spontaniczne odkrywanie terenu. Gwarantuje to
jednocześnie aurę tajemniczości, odpowiednią zresztą dla klimatu gór z najwyższym szczytem w postaci boskiego Olimpu (1951 m n.p.m.).

Zagadką pozostaje jednak nie zachowanie mitycznych bogów, ale dzisiejszych Greków - opuszczają oni Troodos z ulepioną ze śniegu mini górą lub bałwanem na przedniej masce samochodu. Ten "gadżet" to znak rozpoznawczy, świadectwo wizyty w górach i odnalezienia zimy, a ta sprawia Cypryjczykom niezwykłą frajdę! Trzeba przyznać, że po kilku miesiącach polskiej zimy próżno u nas szukać nawet dzieci, które umiałyby cieszyć się z niej tak, jak to robią dorośli Grecy. Robią oni coś jeszcze - "manewr", który wprawił mnie w takie osłupienie, że zamarłam i nie zapytałam o jego celowość. O czym mowa? O pakowaniu śniegu w duże, czarne plastikowe worki! Jak widać pomysłowość południowców nie ginie wraz z minusową temperaturą.

Made in England

Na szczęście dla zziębniętych turystów minusowa temperatura to domena Troodos. Na wybrzeżu czuć już lato, 18-20 stopni. Jeszcze bez turystycznego harmidru, ale z zapachem skoszonej trawy, dojrzewających pomarańczy i kwitnących oleandrów... Można poczuć wakacje. Teraz na wyspie wypoczywają głównie emeryci, przeważnie Anglicy. Zwykli oni odwiedzać wyspę, gdyż do 1960 roku pozostawała ona pod ich protektoratem. Do dziś na Cyprze zachowali zresztą dwie suwerenne bazy wojskowe, których typowe brytyjskie zabudowania pozwalają poczuć się jak w ojczyźnie Szekspira. Ale bazy w Dekelii i Akrotiri-Episkopi to nie jedyny znak ponad 80-letniego okresu brytyjskiego na wyspie. W spadku po Anglikach, obok wspominanego już ruchu lewostronnego, pozostała silna waluta (1 CYP = ok. 2 Euro) oraz trzybolcowe gniazdka z napięciem 240 V. Kiedy jednak znajdziemy 1,5 CYP, by kupić adapter, lub 2 CYP, by wypożyczyć go w hotelu za kaucją, żadna brytyjska "zemsta elektryczna" nam nie straszna.

Cypr to jednak głównie wpływy greckie i rzymskie. Można się o tym przekonać odwiedzając starożytne Curium. Ten świetnie zachowany teatr oraz mozaiki ze scenami z mitologii przenoszą zwiedzających kilka wieków wstecz. A jeśli chcielibyśmy na dłużej cofnąć czas, nie pozostaje nic innego jak wypad do Petra Tou Romiou. To właśnie tu z piany morskiej miała wyłonić się Wenus. I to tu, jak mówi legenda, każdy, kto opłynie skały bogini dziesięć razy, odmłodnieje dziesięć lat. Zadowolonym z wieku poleca się za to szukanie kamieni w kształcie serca lub z dziurką w środku - podobno przynoszą szczęście.

Cypr a sprawa polska

Być może to właśnie takie amulety sprawiają, że Cypryjczycy nie tracą pogody ducha. Nie tracą również zainteresowania blondynkami. Szczególnie, gdy ich słowiańska uroda nie odpowiada językom, jakimi się posługują. Z blond włosami, ale mówiąca po angielsku i niemiecku, dawałam Grekom do myślenia. Kiedy dowiadywali się już, że jestem Polką, pytanie było jedno: czy jestem tu w pracy? Naszych rodaków faktycznie na Cyprze nie brakuje. Pierwszym dowodem mogą być już przylatujące z Warszawy czartery. Na pokładzie jest zwykle tylko kilkoro turystów i kilkanaście, kilkadziesiąt potencjalnych robotników, sprzątaczek, kelnerek. Ale nawet przy szukaniu takiej pracy warto znać język. Dowodem niech będzie sytuacja, o której z ironią, ale i zażenowaniem opowiadał mi pewien Grek. Na spacerze zaczepiła go pewna Polka. Gdy tylko zatrzymał się, wyjęła zmiętą kartkę z napisanym odręcznie: "I want job". Na pytanie owego Greka, jakiej pracy i za ile szuka, odpowiedzieć już niestety nie umiała. Nic wiec dziwnego, że nie wszyscy
nasi rodacy pracują na dobrą markę Polaka za granicą. Część Cypryjczyków uważa, że brakuje nam otwartości i pogody ducha.

Cóż, trzeba przyznać, że w Polsce brakuje nie tylko takiej pogody. Na szczęście słońce na wyspie Afrodyty pozwala o tym zapomnieć. Wspierają je Cypryjczycy. Doceniają naszą urodę do tego stopnia, że już jeden dzień na wyspie owocuje większą liczbą adoratorów niż cały miesiąc spędzony w Polsce. A czytelniczki zgodzą się pewnie ze mną, że i Grekom uroku oraz urody także nie brakuje. Tu uwaga natury językowej. Cypryjczycy nie lubią, gdy nazywa się ich Grekami. Uważają, że są Cypryjczykami i tak właśnie proszą, by o nich mówić. Zgrecczanie jest za to wskazane w nazewnictwie miast. I tak zamiast angielskiej formy Limassol, mówi się Lemessos, a zamiast Nikozja- Levkosia.

Północ - południe

Ta Levkosia to stolica wyspy. Ostanie europejskie miasto przedzielone murem, za którym turecka rzeczywistość pozwala poczuć arabski klimat: jego blaski z gwarem ulicy i roześmianymi Turkami grającymi w kości, ale i cienie - z ostrzelaną strefą buforową, czy przerobioną na meczet katedrą świętej Zofii. Przejście na północną stronę wyspy nie jest już takim problemem, jak kiedyś. Wystarczy okazanie paszportu na granicy. Po wprowadzeniu naszych danych do komputera dostajemy specjalną kartkę-przepustkę. Przy wejściu strażnicy stemplują ją na czerwono, a przy wyjściu z północnej strony Cypru, na czarno. Jest jeszcze jeden kolor, który warto zapamiętać wybierając się do Nikozji - niebieski. Niebieska jest linia namalowana na asfalcie, która zastępuje w Lefkosi przewodnika, pozwalając zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca stolicy.

Znudzonym zabytkami i muzeami, proponuję mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Garaż starego zakonu, niedozwolona droga do dzwonnicy, budka ratowników na plaży czy schowany za ruinami meczet. Tym, których interesuje, co mogą kryć w sobie takie "nie przewodnikowe" miejsca, mówię cypryjskie "do zobaczenia".

Milena Drzewiecka

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)