Śniadek zachęcał nauczycieli do głosowania na PiS. Na kolacji związkowców z oświatowej "S"
- To związek, a nie partia. To było bardzo nie na miejscu - wyznaje nauczycielka z Pomorza, która wystąpiła z oświatowej "Solidarności". Mówi o zdarzeniu sprzed kilku lat. O kolacji, podczas której poseł PiS Janusz Śniadek zachęcał związkowców z "Solidarności" do głosowania na PiS. Śniadek w rozmowie z WP stwierdza, że to naturalne.
26.03.2019 | aktual.: 26.03.2019 16:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nauczycielka z Pomorskiego zaczęła pracę w zawodzie sześć lat temu. Od razu zapisała się do oświatowej "Solidarności". Chciała działać. Miała plany, ambicje, ale... - Od początku w "S" nie czułam się dobrze - wyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską. - Przynależność do tego związku polega tylko i wyłącznie na tym, że płacimy składki. Nic więcej taki szary związkowiec nie robi - dodaje.
Kobieta, z którą rozmawiamy, jest apolityczna. Myślała, że taki też jest związek. Myliła się.
- To było dokładnie przed wyborami parlamentarnymi cztery lata temu. Na kilka dni przed pójściem do urn zorganizowano nam, oświatowej "S" w Bytowie, uroczysty obiad w restauracji. Łącznie brało w nim udział około 70 osób - opowiada kobieta.
- Już wtedy "Solidarność" była bardzo pro-pisowska. Dlaczego? Chwilę przed tym przewodniczący "S" Piotr Duda ogłosił, że jest za PiS i daje poparcie tej partii - mówi nauczycielka.
Janusz Śniadek agitował do głosowania na PiS
Na obiedzie pojawił się niezapowiedziany związkowcom gość. - Przyjechał do nas pan Janusz Śniadek. Wprost agitował nas do tego, żebyśmy głosowali na PiS. Mówił, że byłby bardzo wdzięczny za każdy oddany głos. "Proszę pamiętać o naszej partii w wyborach" - dodawał. Rozdał też ulotki ze swoim wizerunkiem. Był z nami godzinę. Później powiedział, że musi jechać dalej, bo jest zapracowany przed wyborami. Ale dla nas, dla "Solidarności", zawsze znajdzie czas - opowiada kobieta.
- To związek, a nie partia. To było bardzo nie na miejscu - dodaje nauczycielka. To nie tylko jej zdanie. - Inne osoby zareagowały podobnie, jak ja. Wszyscy byliśmy zniesmaczeni, oburzeni wręcz. Trochę z nas zakpiono - wyznaje.
Janusz Śniadek pytany, czy zachęcał związkowców do głosowania na PiS, odpowiada: - Oczywiście, że tak. Zawsze i wszędzie powtarzam, że PiS realizuje uwspółcześniony, prospołeczny program ideałów Sierpnia '80. I zachęcam, by związkowcy pozostawali wierni tym przesłaniom. W polityce przejawia się to popieraniem Prawa i Sprawiedliwości.
I dodaje: - Każdy związkowiec jest obywatelem mającym prawo wyborcze. Nie wyróżniałbym żadnej z grup, że któraś jest cenniejsza. Wszyscy Polacy, cały elektorat, jest jednakowo cenny i szanowany.
Przypomnijmy, że w latach 2002-2010 Janusz Śniadek był przewodniczącym NSZZ "Solidarność".
Strajkować nie wolno
Drugie zdarzenie, które zapadło w pamięci nauczycielce, zaważyło na jej dalszej przynależności do oświatowej "S".
- Trwał strajk przeciwko reformie edukacji. Wszyscy nauczyciele, niezależnie od przynależności związkowej, przyszli do szkoły, ale nie pracowaliśmy. Nagle do pokoju nauczycielskiego wkroczyła przewodnicząca "Solidarności" w regionie. Zaczęła na nas, ludzi z "S", krzyczeć, dlaczego my w tym momencie nie idziemy do pracy. Że "S" nie strajkuje. Że "my" chcieliśmy tej reformy, nie możemy strajkować. Zabroniła nam - wyznaje nauczycielka.
Kolejny obiad dla związkowców z oświatowej "Solidarności" zorganizowano w październiku ubiegłego roku. - Stwierdziliśmy, że idą wybory, to pewnie znowu będzie ktoś z PiS agitować. Ale nie, tym razem nikt nie przyjechał - dodaje.
Nauczycielka z "Solidarności" wystąpiła pod koniec stycznia. - Biłam się z myślami. W końcu stwierdziłam, że trzeba podjąć tę decyzję. Teraz poczułam wolność - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl