Strajk nauczycieli. Część wypisuje się z oświatowej "Solidarności"

Niezadowolenie, a wręcz wściekłość - takie nastroje mają panować wśród nauczycieli należących do oświatowej "Solidarności". Jej przewodniczący, Piotr Duda zapowiedział, że "S" chce prowadzić swój własny protest. Jeśli tak się stanie, w niektórych miejscach nauczyciele zrezygnują z członkostwa w "S". Część z nich już to zrobiła.

Strajk nauczycieli. Część wypisuje się z oświatowej "Solidarności"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Adam Stepien

- Na pewno nie siądziemy razem do stolika ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego - tak szef "Solidarności" Piotr Duda skomentował zapowiadany przez ZNP ogólnokrajowy strajk nauczycieli. Dodał, że "Solidarność" rozpocznie własny protest, jeśli rząd Mateusza Morawieckiego do 28 marca nie przedstawi związkowcom konkretnych propozycji ws. podwyżek płac. Stwierdził, że postulaty "Solidarności" są zupełnie inne, niż te zaprezentowane przez ZNP i Sławomira Broniarza.

Ta wypowiedź pogorszyła i tak nie najlepsze nastroje wśród nauczycieli należących do "S". Według naszych informacji ci, którzy dotychczas działali w oświatowej "Solidarności", wypisują się z niej. Część z nich przechodzi do Związku Nauczycielstwa Polskiego. Inni informują, że mimo przynależności do "S" będą strajkować razem z ZNP.

"Rozbijanie środowiska nauczycieli"

- To, co robi pan Piotr Duda, to jest sabotaż i rozbijanie środowiska nauczycieli. On odmawia dialogu z nauczycielami, nie działa na ich korzyść - mówi Wirtualnej Polsce przewodniczący koła oświatowej "S" w jednej ze szkół w Bydgoszczy. I dodaje - Duda zabiega tylko o swoją osobę, a nie o to, żeby pomóc pracownikom oświaty. To wszystko na pozór, by dogadać się z rządem.

Nauczyciel wyznaje, że jeśli przewodniczący "Solidarności" nie przystąpi do strajku z ZNP i nauczycielami niezrzeszonymi, to ten rozwiąże koło "S" w swojej szkole. - Podam się do dymisji oraz wypiszę się ze związku wraz ze swoimi koleżankami. Wszyscy oddamy legitymację - zapowiada.

Rozmawialiśmy też z nauczycielką z Pomorza, która już z oświatowej "S" wystąpiła. Teraz należy do ZNP. - Byłam całym sercem za strajkiem. A jak usłyszałam, że nie mogę, bo jestem w "S", to stwierdziłam, że nie. Nie mogę robić czegoś co nie jest zgodne z moim sumieniem - mówi WP. - Bardzo mocno bałam się przyjść do mojej przewodniczącej koła "S" i powiedzieć jej o tym. - Odważyłam się, a ona mi powiedziała - bardzo dobrze, bo my też chcemy z "S" wystąpić. I dodała, że nie jestem pierwsza - wyznaje nauczycielka z woj. pomorskiego.

- Piotr Duda robi co chce. Jestem zażenowana tą jego wypowiedzią, że on nie będzie współpracował z ZNP. Przecież chodzi o to, żebyśmy działali razem i wypracowali wspólne argumenty. To mnie strasznie boli. Jeżeli mówi, ze jest z nauczycielami, to powinien z nami rozmawiać. To jest kolejny raz dzielenie naszego środowiska. Na lepszych z "S" i krzykaczy z "ZNP" - ocenia.

Przewodniczący koła "S" w jednej ze szkół we Włocławku mówi: - W swoim imieniu mogę powiedzieć, że ja do strajku ZNP przystępuję. Walczę o swoje prawa jako nauczyciela - przynależność związkowa nie ma dla mnie znaczenia. Postąpię zgodnie z własnym sumieniem. Przyznaje jednocześnie, że w przypadku jego szkoły nie ma głosów, by występować z oświatowej "Solidarności".

"Nazwa związku powinna zobowiązywać"

Dwie największe centrale związkowe - Związek Nauczycielstwa Polskiego i nauczyciele z Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" walczą zasadniczo o to samo - o podwyżki płac. ZNP chce podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych, "Solidarność" - 15 proc. podwyżki z wyrównaniem od stycznia i kolejne 15 proc. w następnym roku. Co więcej, jak podkreślał Piotr Duda w ostatnim wywiadzie, "S" nie skupia się tylko na nauczycielach. - My dzisiaj walczymy o nauczycieli, ale też pozostałe grupy zawodowe: pracowników urzędów, sądownictwa, prokuratur czy szeroko rozumianej kultury. Ci pracownicy też są w sytuacji dramatycznej jeśli chodzi o wynagrodzenia - stwierdził Duda.

- Uważam, że wszystkie związki powinny działać solidarnie w imię interesów tej samej grupy zawodowej - mówi nam pani Joanna, nauczycielka z 30-letnim stażem, niezrzeszona. - Sympatie polityczne czy wyrachowanie Piotra Dudy powinny zejść na drugi plan. Nie powinien spotykać się z politykami PiS na Nowogrodzkiej, tylko dziś usiąść do stołu z innymi związkami w Radzie Dialogu Społecznego. Nazwa związku powinna zobowiązywać - stwierdza.

Jej zdaniem postulaty "S" są niekorzystne w porównaniu do tych ZNP. - Szczególnie dla młodych nauczycieli. 15 proc. nawet dane dwa razy od ich niskich pensji nie poprawi ich sytuacji - dodaje nauczycielka.

Inna nauczycielka, należąca do ZNP, mówi WP: - "Solidarność" nigdy nie była z ZNP. Nauczyciele są oburzeni tą postawą. Powinniśmy razem się wspierać.

Protesty całego środowiska?

W poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" przy ul. Limanowskiego odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele związków zawodowych, m.in. prezes ZNP Sławomir Broniarz oraz szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa wraz z członkiem prezydium ds. dialogu społecznego i negocjacji Henrykiem Nakoniecznym. Ze strony rządowej przewidziana jest obecność m.in. minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej i minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej.

Na konferencji prasowej przed posiedzeniem Prezydium Rady Dialogu Społecznego przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz stwierdził, że to już nie są protesty związków zawodowych, a protesty całego środowiska oświaty.

Jan Guz, Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, podkreślił, że związkowcy "walczą o swoje". - W całym kraju trwają akcje protestacyjne. Ruch związkowy skupiony w OPZZ przygotowuje się do akcji - powiedział.

Nieoficjalnie: blisko 7 tys. placówek

Jak dodał przewodniczący ZNP, dotychczas za strajkiem w szkołach, które weszły w spór zbiorowy, opowiedziało się od 85 do 90 proc. pracowników.

Według interaktywnej mapy tworzonej przez Koalicję "Nie dla chaosu w szkole" i grupę "My nauczyciele", gotowość strajkową zapowiedziało 6663 placówek oświatowych.

Obraz
© Facebook.com | nie dla chaosu w szkole

Tymczasem resort edukacji opublikował grafikę, z której wynika, że referendum strajkowego nie przeprowadzono w 52 proc. szkół. A 71 proc. publicznych przedszkoli "będzie pracowała bez problemu". Ministerstwo poinformowało, że "większość dyrektorów szkół deklaruje, że egzaminy w ich szkołach odbędą się bez zakłóceń."

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2594)