Smoleńska kpina następczyni Bartłomieja Misiewicza
Major Anna Pęzioł-Wójtowicz miała zapewnić Antoniemu Macierewiczowi i MON nowe otwarcie wizerunkowe. Jej pierwsze spotkanie z mediami nie należy do zbyt udanych. Co gorsza, zapowiadany briefing szefa podkomisji smoleńskiej Wacława Berczyńskiego okazał się po prostu kpiną.
06.04.2017 | aktual.: 06.04.2017 19:21
Podkomisja smoleńska, która działa pod skrzydłami Antoniego Macierewicza, nie może zaliczyć ostatnich miesięcy do udanych. W mediach mówiło się o niej głównie w kontekście ogromnych wydatków, nietypowych pomysłów i braku realnych efektów pracy.
Stąd z pierwszym od dawna “spotkaniem z mediami” szefa komisji Wacława Berczyńskiego wiązano ogromne nadzieje. Dowodem na to jest tłum dziennikarzy, którzy przyjechali do MON. Ale po przekroczeniu bram okazało się, że briefing odbędzie się na dziedzińcu ministerstwa, a to wskazuje, że konferencja nie potrwa długo (szczególnie, że zaczął padać deszcz).
Ale to, co wydarzyło się równo o godz. 12 przekroczyło wszelkie oczekiwania. Wacław Berczyński pojawił się z nową panią rzecznik i ogłosił, że w poniedziałek 10 kwietnia o godz. 12 komisja ogłosi wyniki swoich prac. - Nie zajmujemy się szukaniem winnych, tylko ustaleniem okoliczności katastrofy - dodał.
“I to tyle? Można to było wysłać mailem” - narzekali dziennikarze. “Po co ta konferencja? Żeby panią przedstawić?”’ - dopytywali inni. Major Pęzioł-Wójtowicz odpowiedziała tylko, że “będzie dostępna po południu i wszystko wyjaśni”.