Smoktunowicz chce zwolnić od kary za obronę konieczną
Nie możemy czekać do następnej tragedii
tylko dlatego, że polski parlament pracuje tak wolno - w ten
sposób senator Robert Smoktunowicz wyjaśnia swoją inicjatywę
ustawodawczą, mającą doprowadzić do uwolnienia od kary wszystkich
tych, którzy działają w obronie koniecznej.
Smoktunowicz powiedział, że liczy, iż zgłoszone przez niego propozycje uzyskają poparcie w Senacie, co pozwoliłoby na uchwalenie przez tę izbę inicjatywy ustawodawczej, a ta trafiłaby potem do Sejmu. Dodał, że możliwe jest również równoległe podjęcie tej sprawy przez komisję sejmową, co dodatkowo przyśpieszyłoby prace.
Senator uważa, że "ze względu na tragiczność" wydarzeń związanych z obroną konieczną cztery zgłoszone przez niego zmiany należy uchwalić osobną ścieżką, szybciej niż wielką nowelizację prawa karnego, nad którą pracują jeszcze sejmowe komisje. Teraz czeka na ruch Senatu, który powinien niebawem zdecydować, czy zajmie się jego poprawkami.
Smoktunowicz zgłosił cztery zmiany - trzy do kodeksu karnego i jedną do kodeksu postępowania karnego. Ich celem jest, według autora, wzmocnienie pozycji osoby, która - atakowana - broni się, i jednocześnie ostrzeżenie bandytów.
Pierwsza zmiana, dotycząca ogólnego przepisu o tzw. przekroczeniu granic obrony koniecznej, polega na tym, że sąd będzie musiał zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary lub nawet odstąpić od jej wymierzenia, jeśli stwierdzi, że ktoś działał w obronie koniecznej, ale przekroczył jej granice. Dziś sąd może tak postąpić, ale nie musi.
Inny przepis kodeksu mówi o osobie, która przekroczyła granice obrony koniecznej, ale - jak stwierdza ustawa - zrobiła to "w wyniku strachu lub silnego wzburzenia". Smoktunowicz idzie jeszcze dalej. Chce wpisania do kodeksu stwierdzenia, że osoba taka "nie podlega karze", czyli nawet prokuratura nie wszczynałaby śledztwa w takiej sprawie. Dziś strach i wzburzenie to okoliczności, które bierze pod uwagę sąd, rozpatrując całą sprawę.
Największa zmiana, jaką proponuje Smoktunowicz, dotyczy sytuacji, gdy osoba broni się na terenie własnej posesji. Autor zmian uważa, że w tym przypadku broniący nie powinien podlegać karze również za przekroczenie granic obrony koniecznej, niezależnie od kryteriów strachu i wzburzenia. Przecież trzeba dopuścić także to, że ktoś broni się z pełną świadomością, że może zabić. Chcę tu podkreślić, że taka osoba ma prawo się bronić, w myśl zasady: 'mój dom to moja twierdza' - wyjaśniał Smoktunowicz.
Zmiana procedury karnej ma polegać na zapisaniu, że jeśli okoliczności sprawy wskazują na działanie w obronie koniecznej, osoby takiej nie aresztowano by, co - zdaniem Smoktunowicza - "jest obecnie nagminne". Ta osoba powinna odpowiadać z wolnej stopy - uważa senator.
Poprawki Smoktunowicza idą dalej niż zmiany w prawie karnym proponowane w dużej nowelizacji kodeksów, nad którą pracuje sejmowa komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach i jej podkomisje. Tylko zmiana dotycząca "strachu i wzburzenia" pokrywa się z propozycją jednego z projektów, zgłoszonym przez prezydenta (komisja ma też projekt poselski autorstwa PiS, a także projekt rządowy - ma z nich powstać jeden projekt nowelizacji).
Tymczasem podkomisja ds. kodeksu karnego podjęła niedawno prace po kilkumiesięcznym impasie. Jej szefem był Ryszard Kalisz (SLD), który musiał odejść, gdy został ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Marka Belki. Teraz szefem podkomisji jest Zbigniew Ziobro (PiS). O propozycjach Smoktunowicza wypowiada się pozytywnie i nie wyklucza, że podkomisja zaproponuje podobne rozwiązania.
Na ostatnim posiedzeniu podkomisja przyjęła natomiast inną ważną zmianę - zaproponuje ona rozszerzenie katalogu kar aż do 25 lat więzienia. Dzisiejszy kodeks przewiduje kary od 1 miesiąca do 15 lat, a potem dopiero karę 25 lat więzienia i dożywocie. Zmiana polega na tym, że obecnie sądy nie mogły wymierzyć kary np. 17 albo 22 lat więzienia - do wyboru było 15 lub 25 lat. Nowelizacja pozwoliłaby uelastycznić katalog kar.