Śmierć uchodźców na granicy z Białorusią. Służby pracują nad ustaleniem ich tożsamości
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, polskie służby nadal sprawdzają, kim byli uchodźcy, którzy w ostatnich dniach zmarli na granicy z Białorusią. W przypadku, kiedy nie udałoby się dotrzeć do ich rodzin, polski rząd zorganizuje im pogrzeb na terenie naszego kraju. – Jeśli te osoby nie miały dokumentów, to procedury mogą potrwać. Kluczowe będą zeznania osób, które im towarzyszyły – mówi WP były szef Straży Granicznej gen. Dominik Tracz.
Kryzys na granicy z Białorusią trwa już blisko dwa miesiące. Niestety w ostatnich dniach dotarły do nas informacje o czterech zgonach uchodźców w pasie granicznym na terytorium Polski.
Zgony uchodźców. "Dziwne zachowanie mężczyzny"
W piątek Straż Graniczna informowała, że w nocy w odległości około pół kilometra od granicy z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów, obywateli Iraku. Jeden z mężczyzn pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia zmarł. Sytuacja miała miejsce w woj. podlaskim w okolicy miejscowości Nowy Dwór, gdzie zlokalizowana jest placówka Straży Granicznej.
Przypadki zgonów osób, które nielegalnie przekroczyły granicę, odnotowano także koło Gib na Suwalszczyźnie oraz w powiatach: białostockim niedaleko Gródka (obszar działania placówki SG w Bobrownikach) i sokólskim (obszar działania placówki SG w Kuźnicy).
Śledztwo ws. zgonów prowadzi Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Śledztwo ws. piątkowej śmierci wszczęła zaś Prokuratura Rejonowa w Sokółce.
Przypomnijmy, jak informowały polskie służby, niewykluczone, że przed śmiercią jeden z uchodźców mógł zażyć tabletki, podane przez białoruskich pograniczników. To dlatego, prokuratura zleciła przeprowadzenie badań toksykologicznych. Ich wyniki mają być znane w następnym tygodniu.
Zmarł na terytorium Polski niedaleko granicy z Litwą, we wsi Dworczysko pod Gibami. Towarzyszyły mu dwie osoby. - Mężczyzna zaczął zachowywać się w sposób dziwny, bardzo niepokojący. Do tego stopnia niepokojący, że wykonano telefon do Iraku, do kogoś z jego rodziny z pytaniem, czy ta osoba zażywa narkotyki. Ktoś z rodziny miał powiedzieć, że nie. Dwaj współtowarzysze czuwali przy mężczyźnie. Gdy zasnęli i się obudzili, ten już nie żył – mówił na konferencji szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, w tym przypadku śledczy ustalili dane zmarłego uchodźcy (był Irakijczykiem) i miejsce, skąd dokładnie przybył. Między innymi dzięki relacji współtowarzyszy. Również z Iraku pochodził mężczyzna, który zmarł w nocy z czwartku 23 września na piątek 24 września. Wstępnie mówiło się, że w jego przypadku przyczyną śmierci mógł być zawał serca, ale wiceszef MSWiA Maciej Wąsik dementował te informacje.
W przypadku pozostałych zmarłych migrantów – weryfikacja danych osobowych ma trwać. Zwłoki mężczyzn znaleziono na polu w powiecie sokólskim i w lesie w miejscowości Zubry w gminie Gródek. Zmarli to mężczyźni w wieku od ok. 20 do ok. 40 lat.
Według przepisów obowiązujących w Polsce, w pierwszej kolejności o zgonie uchodźcy powiadamia się rodzinę cudzoziemca. W przypadku osób bez dokumentów tożsamości ta procedura może być jednak utrudniona i bardziej czasochłonna. Jeśli uda się ustalić tożsamość, polskie służby informują o zgonie danej osoby i możliwości odebrania zwłok w ciągu 14 dni.
"Jeżeli powiadomienie rodziny nie jest możliwe albo gdy rodzina nie zorganizuje pochówku na własny koszt, zwłoki mogą być wydane innym osobom, które dobrowolnie zobowiążą się do ich pochowania" – czytamy w przepisach. W przypadku, kiedy nie zgłosi się nikt, po wydaniu zgody przez prokuratora i wydaniu aktu zgonu przez Urząd Stanu Cywilnego (osobie NN – nieustalonej tożsamości), urzędnicy zlecają pochowanie zwłok zakładowi pogrzebowemu. Koszty wówczas pokrywane są z budżetu państwa.
- Nie znamy dokładnie tożsamości osób, które zmarły na terytorium RP, ale zrobimy wszystko, żeby zidentyfikować ich tożsamość. Chcemy, żeby każdy był potraktowany godnie – mówił kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki.
Osoby o nieustalonej tożsamości? "To spory problem dla służb"
Zapytaliśmy byłego Straży Granicznej gen. Dominika Tracza o procedury w sprawach zgonów uchodźców.
- Najpierw trzeba ustalić tożsamość tych osób. To często jest bardzo trudne. Podczas mojej kadencji znajdowaliśmy, szczególnie na odcinku bieszczadzkim, osoby, które nie miały żadnego dokumentu przy sobie. Wtedy pojawia się największy problem. W przypadku osób o nieustalonej tożsamości, często na przeszkodzie stoją procedury. Kto ma pochować taką osobę, ale też kto ma zorganizować pogrzeb - mówi Wirtualnej Polsce były szef Straży Granicznej gen. Dominik Tracz.
- Każdy zgon na granicy to ogromna tragedia. Służby w pierwszej kolejności powinny wyjaśnić przyczyny śmierci i czy można było jej zapobiec. W takich przypadkach niezbędne jest współdziałanie ze służbami zza naszej granicy. Może się okazać, że tamci funkcjonariusze dysponują informacjami, które będą w stanie stronie polskiej przekazać. Jeśli druga strona nie chce współpracować, to pozostają nam relacje współtowarzyszy i świadków. Wtedy opieramy się na zeznaniach osób trzecich i traktujemy je jako wiarygodne – dodaje były szef Straży Granicznej gen. Dominik Tracz.
Pytana przez Wirtualną Polskę o szczegóły Prokuratura Okręgowa w Suwałkach, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, odmówiła komentarza. – Nie mamy nowych informacji – przekazał jedynie rzecznik prokuratury Wojciech Piktel. Oprócz czterech zgonów ujawnionych po stronie polskiej, piąty zgon w ostatnich dniach miał miejsce przy granicy na terenie Białorusi.