Śmierć Polki w Londynie. Tramwaj przekroczył prędkość ponad trzykrotnie
• Nowe informacje ws. wypadku tramwaju w Londynie, w którym zginęła m.in. 35-letnia Polka
• Brytyjskie media: tramwaj jechał ponad trzykrotnie szybciej, niż powinien w tym miejscu
• Według niepotwierdzonych informacji, motorniczy w trakcie wypadku mógł mieć w ręku telefon
• Badana jest też wersja, zgodnie z którą kierujący pojazdem miał zasłabnąć
Do wypadku tramwaju w dzielnicy Croydon doszło w godzinach szczytu 9 listopada. W wyniku wykolejenia się tramwaju na ostrym zakręcie śmierć poniosło 7 osób, a ponad 50 zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych była 35-letnia Polka, która jechała do pracy.
Jak podają teraz brytyjskie media, wstępne ustalenia wskazują, że w miejscu gdzie doszło do wypadku tramwaj powinien jechać ok. 20 km/h, tymczasem poruszał się z prędkością prawie 70 km/h, czyli ponad trzykrotnie większą od dopuszczalnej i bezpiecznej.
Wciąż trwają ustalenia, czy motorniczy tramwaju mógł zasłabnąć lub zasnąć w momencie wypadku. Ma to wyjaśnić m.in. analiza zapisów z "czarnych skrzynek", znajdujących się w pojeździe. Wiadomo, że 42-letni motorniczy tramwaju został aresztowany zaraz po zdarzeniu i przesłuchany w charakterze podejrzanego o zabójstwo. Tymczasem dziennik "The Sun" podał, powołując się na jednego ze śledczych, że w trakcie wypadku prowadzący pojazd miał w ręku telefon i prawdopodobnie był w trakcie wpisywania na ekranie tekstu.
Z kolei "Daily Mirror" przedstawia wersję wydarzeń, zgodnie z którą motorniczy miał stracić przytomność, bezwładnie wciskając jednocześnie pedał przyspieszenia.
Pełen raport ws. katastrofy ma być znany nie wcześniej niż za kilka miesięcy. W wypadku, poza 35-letnią Polką, zginęło także sześciu mężczyzn w wielu od 19 do 63 lat. Wielu z ponad 50 rannych musiało mieć amputowane kończyny.
Według brytyjskich mediów, to najpoważniejszy od 100 lat wypadek tramwajowy w Londynie. Koszty pogrzebów ofiar wziął na siebie londyński urząd komunikacji.