Śmierć Piotra Pawłowskiego. Jest wniosek o ukaranie lekarza
Jak ustaliła WP, Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie skierował do Sądu Lekarskiego wniosek o ukaranie Jerzego M. To ten lekarz miał nie pomóc Piotrowi Pawłowskiemu podczas akcji ratunkowej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna.
Wirtualna Polska dotarła do pisma adresowanego do Ewy Pawłowskiej, wdowy po znanym działaczu społecznym. Pismo datowane na 5 kwietnia zostało sporządzone przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Ewelinę Bobek-Pstruchę. "Informuję, że zakończone postępowanie wyjaśniające wobec Jerzego M. zakończyło się sporządzeniem wniosku o ukaranie lekarza. Sprawa zostaje przekazana do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Lublinie" – czytamy w piśmie rzecznika.
Jaka kara? Nie wiadomo...
W dokumencie nie ma ani słowa o rodzaju kary proponowanej przez przedstawicielkę OIL w Warszawie. Według przepisów, może to być równie dobrze upomnienie jak i nagana albo ograniczenie wykonywania prawa zawodu do dwóch lub pięciu lat. Najsurowszą karą jest pozbawienie prawa wykonywania zawodu.
Jak poinformował nas Rafał Hołubicki z Naczelnej Izby Lekarskiej, już 3 listopada 2018 r. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wyznaczył warszawskiego rzecznika do przeprowadzenia postępowania. Decyzja o ukaraniu lekarza zapadła niedawno temu.
- Naszym zdaniem już dawno powinna być wdrożona procedura zawieszenia tego lekarza w wykonywaniu zawodu. Powoływaliśmy się na art.77 ustawy o izbach lekarskich. W interesie społecznym jest, aby taki lekarz jak Jerzy M. do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy nie narażał innych pacjentów na utratę życia i zdrowia - mówi WP mec. Beata Bosak-Kruczek, pełnomocnik wdowy po Pawłowskim.
Zobacz także: "Był bardzo silny, szarpał się". Zeznania policjanta ws. śmierci Igora Stachowiaka
Przypomnijmy, Piotr Pawłowski zmarł 8 października ubiegłego roku. Pięć dni po tym jak doszło do tragicznych zdarzeń. Kiedy Pawłowski stracił przytomność, reanimację podjęła jego żona. Wezwała również pogotowie. Na miejscu pojawiło się dwóch ratowników medycznych i lekarz Jerzy M. Zdaniem Ewy Pawłowskiej, jej mąż został za późno zaintubowany. - Dopiero po 85 minutach od przyjazdu karetki udało się udrożnić jego drogi oddechowe - twierdziła Ewa Pawłowska.
Stał z tabletem przy oknie
- Lekarz, który miał nie pomóc Piotrowi Pawłowskiemu, stał z tabletem przy oknie, nie badał, nie uczestniczył w żadnych czynnościach, nawet nie podszedł do pacjenta ani nie pytał ratowników, czy potrzebują pomocy. Do tego stopnia był bierny, że żona pomagała przenosić pana Piotra na nosze. Jeden z ratowników podniósł głos i zapytał, czy lekarz pomoże, dopiero wtedy zareagował. To była jedyna czynność, którą wykonał – mówiła w rozmowie z WP Beata Bosak-Kruczek, pełnomocnik rodziny Piotra Pawłowskiego.
Sekcja zwłok Piotra Pawłowskiego wykazała, że wystąpił u niego nasilony, obustronny obrzęk mózgu, co potwierdza fakt niedotlenienia i niewłaściwej akcji reanimacyjnej. W sprawie wszczęto śledztwo. – Postępowanie nadal jest w toku. Czynności są na etapie zaawansowanym - mówi WP rzecznik warszawskiej prokuratury regionalnej Agnieszka Zabłocka-Konopka.
Nadal pracuje jako lekarz
Co ciekawe, dopiero 1 grudnia kierownictwo Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego Meditrans SP ZOZ w Warszawie rozwiązało umowę z lekarzem Jerzym M. Z naszych informacji wynika, że medyk przebywał jeszcze na jednomiesięcznym wypowiedzeniu. Wg nieoficjalnych informacji Jerzy M. pracuje nadal jako lekarz pogotowia ratunkowego. W innej, prywatnej firmie.
Pawłowski miał 52 lata. Przez większość życia działał na rzecz niepełnosprawnych. Był twórcą i prezesem Fundacji Integracja. W ciepłych słowach żegnali go prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl