Śmierć na parafii w Drobinie. Zresetowano telefon 30‑latka?
Nie cichną echa po śmierci młodego mężczyzny w mieszkaniu wikariusza na plebanii w Drobinie. Śledczy nie chcą podać do informacji publicznej wyników badań toksykologicznych 30-latka, a rodzina mężczyzny skarży się na brak współpracy ze strony służb. - Jego telefon dostaliśmy po zresetowaniu ustawień fabrycznych - mówią bliscy zmarłego.
03.11.2024 | aktual.: 03.11.2024 06:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do dramatu na plebanii w Drobinie doszło 7 września 2024 roku. W pokoju wikariusza Grzegorza S. znaleziono ciało 30-letniego Konrada. Na miejsce natychmiast przyjechał biskup płocki, który podjął decyzję o zawieszeniu tamtejszego duchownego. Przyjechała też policja, która razem z prokuraturą ustala, dlaczego młody mężczyzna nie żyje.
Kilka dni później podano wyniki sekcji zwłok, która wykazała, że przyczyną śmierci 30-latka była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Podkreślono jednak, że konieczne jest wykonanie badań toksykologicznych. Tych wyników jednak prędko nie poznamy. Prokuratura przekazała, że stanie się to prawdopodobnie nie wcześniej niż w lutym 2025 roku.
Rozmówcy "Gazety Wyborczej" twierdzą natomiast, że wyniki mogą w ogóle nie zostać przekazane opinii publicznej, z uwagi na dobro śledztwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zresetowany telefon, rozżalona rodzina
Coraz więcej wątpliwości ma rodzina zmarłego, która o jego śmierci dowiedziała się 18 godzin po potwierdzeniu zgonu. - Totalnie tego nie rozumiemy, bo on miał przy sobie kartę ICE z numerami telefonów do najbliższych. Jak to jest możliwe, że na plebanii pojawiła się rodzina wikariusza i biskup, a my odchodziliśmy od zmysłów. Dlaczego nikt z plebanii, czy policji do nas nie zadzwonił? - mówili bliscy 30-latka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Rodzina mężczyzny zwraca też uwagę na niewłaściwe zabezpieczenie rzeczy osobistych 30-latka. - Po kilkunastu dniach te przedmioty przyszły w paczce z adnotacją od kancelarii reprezentującej księdza, że prokuratura nie zabezpieczyła ich w miejscu zdarzenia. Jak to jest możliwe? - pyta się siostra zmarłego i dodaje, że telefon był zresetowany do ustawień fabrycznych i owinięty taśmą.
Po tragedii Kuria Diecezjalna Płocka wydała oświadczenie. Podała m.in., że "duchowny został usunięty z funkcji wikariusza i opuścił parafię", "otrzymał od biskupa płockiego również upomnienie kanoniczne" i ma "zakaz publicznego sprawowania sakramentów".
Źródło: WP Wiadomości, "Fakt", "Gazeta Wyborcza"