Śmierć Barbary Skrzypek. Kardiolog mówi o najczęstszych przyczynach zawału
Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracownica Jarosława Kaczyńskiego, zmarła nagle 15 marca 2025 roku, zaledwie trzy dni po przesłuchaniu w prokuraturze. Politycy PiS uważają, że do śmiertelnego zawału doprowadził stres związany z przesłuchaniem, czemu zdecydowanie zaprzecza prokuratura. O najczęstsze przyczyny zawału zapytaliśmy dr. nauk medycznych kardiologa Piotra Gryglasa.
15 marca 2025 roku Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracownica Jarosława Kaczyńskiego, zmarła nagle w swoim mieszkaniu. Jak ujawniły wyniki wstępnej sekcji zwłok, do śmierci Skrzypek doprowadziła niewydolność krążenia, której przyczyną był rozległy zawał tylnej ściany serca. Oznacza to, że duża część serca przestała być zaopatrywana w krew, co spowodowało jej obumarcie i uniemożliwiło sercu dalszą pracę.
- Przyczyną zgonu była niewydolność krążenia spowodowana rozległym zawałem tylnej ściany serca, z obecnością skrzepliny i upośledzeniem drożności gałęzi okalającej lewej tętnicy wieńcowej - odczytał prok. Norbert A. Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w trakcie oświadczenia. - W trakcie sekcji nie stwierdzono obrażeń mechanicznych, które mogły mieć wpływ na zgon - dodał.
Politycy PiS nie mają wątpliwości, że zawał mógł być pośrednio spowodowany przesłuchaniem Barbary Skrzypek przez prokuraturę. Prokuratura zaprzecza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokurator Wrzosek popełniła błąd? "Nie byłoby teraz wątpliwości"
"Silne emocje mogą nam zaszkodzić"
O tym, co może doprowadzić do rozległego zawału mięśnia sercowego, rozmawialiśmy z kardiologiem i doktorem nauk medycznych Piotrem Gryglasem. - Jeżeli chodzi o ostry zawał mięśnia sercowego, to w 51 proc. brak jest czynnika wyzwalającego. W 18 procentach jest to stres i tak zwany czynnik emocjonalny - mówi ekspert w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Przewlekły stres nasila rozwój miażdżycy i uszkadza naczynia wieńcowe, jest niezwykle niebezpieczny. Natomiast ostry stres, ostre stany emocjonalne, np. wtedy, gdy pacjent jest świadkiem wypadku samochodowego, czy bardzo emocjonalnej kłótni domowej, często takie sytuacje wyzwalają kurcz naczynia i zawał mięśnia serca - wyjaśnia.
Nie tylko stres jest groźny
Dr Gryglas wymienił, że wśród kolejnych czynników wyzwalających (14,1 proc.) jest umiarkowany wysiłek fizyczny, przez który rozumiemy np. wejście na pierwsze piętro, kilkuset metrowy spacer czy niesienie kilkukilogramowej torby z zakupami.
- Duży wysiłek fizyczny w 8,7 proc. wywołuje zawał mięśnia serca. Aż 7 proc. to jest brak snu i przejedzenie się, nawet jednorazowe. Zwiększa się wtedy zapotrzebowanie mięśnia serca na tlen. Wtedy serce jest niedokrwione i dochodzi do zawału mięśnia serca - dodaje kardiolog.
Dane procentowe pochodzą ze statystyk najnowszego wydania "Medycyny Polskiej".
Co powinno nas niepokoić?
Ekspert podkreśla, że wystąpienie czynników wyzwalających oznacza, że pacjent już wcześniej cierpiał na chorobą wieńcową - często latami niedającą o sobie znać. - Trzeba podkreślić, że bardzo rzadko zdrowe osoby doznają zawału mięśnia serca. Zazwyczaj osoby narażone na zawał to te, u których podstępnie rozwija się choroba wieńcowa, w przebiegu której dochodzi do zmian w naczyniach wieńcowych. Często tacy pacjenci nie mają objawów i wówczas nagłe zamknięcie naczynia, na przykład czopem cholesterolowym lub skrzepem, powoduje zawał mięśnia serca - opisuje dr Gryglas.
Kardiolog zwraca jednak uwagę, że są pewne objawy, które mogą wystąpić nawet kilka lat przed zawałem serca. Powinny nas one szczególnie zaniepokoić.
- Nie mówię już o klasycznym, piekącym bólu w klatce piersiowej, który występuje np. podczas wysiłku fizycznego i ustępuje po zatrzymaniu wysiłku. To jest typowy objaw przedzawałowy choroby wieńcowej. Dla kardiologa jest to bardzo poważny sygnał, że chory ma chorobę wieńcową i trzeba zrobić rewizję radiologiczną naczyń wieńcowych i określić, czy posiadają one istotne zwężenia zagrażające zawałem. Czasami pacjent ma ekwiwalent bólu zawałowego pod postacią duszności wysiłkowej. On nie prezentuje typowego bólu dławicowego, tylko na przykład ma zadyszkę przy niewielkich wysiłkach. Przy wejściu na półpiętro lub pierwsze piętro pojawia się zadyszka, która wcześniej nie występowała, a obecnie może być wyrazem niedokrwienia mięśnia serca. Zawsze powinno nas to zaniepokoić - podkreśla lekarz.
Ekspert dodaje, że szczególnie zagrożone są osoby chorujące na cukrzycę, które nie odczuwają zapowiedzi zawału mięśnia sercowego i często przechodzą bezbólowy zawał.
Możemy zminimalizować ryzyko
Rozmówca WP przypomina, że możemy eliminować niektóre czynniki zwiększające ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej. - Najgroźniejsze jest nadciśnienie tętnicze, następnie cukrzyca, otyłość, hipercholesterolemia, palenie tytoniu. W dalszej kolejności, wśród czynników ryzyka wymieniamy małą aktywność fizyczną, małą podaż warzyw i owoców, picie alkoholu i stres, na przykład zaburzenia depresyjne bardzo predysponują do chorób serca. To są główne czynniki ryzyka, na które możemy wpływać, czyli tak zwane zmienne czynniki ryzyka - wyjaśnia dr Piotr Gryglas.
- Natomiast pamiętajmy, że jeszcze są takie czynniki ryzyka, na które ani pacjent, ani lekarz nie ma wpływu. Nie mamy wpływu na nasz wiek. Nie mamy wpływu na naszą płeć, nie mamy wpływu na naszych rodziców, czyli obciążający wywiad rodzinny, który jest bardzo poważnym czynnikiem ryzyka zawału. No i oczywiście nie mamy wpływu na raz już przebyty zawał czy udar, które są bezdyskusyjnymi czynnymi ryzyka pojawienia się następnego incydentu. Piątym i ostatnim niezmiennym czynnikiem ryzyka jest mała masa urodzeniowa, która niesie ze sobą wyższe niż przeciętnie prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci z powodu zawału lub niewydolności serca - dodaje kardiolog.
Najbardziej narażeni na zawał mięśnia sercowego są mężczyźni powyżej 50. roku życia, prezentujący współistniejące czynniki ryzyka. Wśród kobiet zagrożenie rośnie wraz ze skończeniem 60. roku życia, również dla osób ze współistniejącymi czynnikami ryzyka.
Justyna Lasota-Krawczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski