Śmierć b. radnego Warszawy nie związana z "Pruszkowem"
Policja wyklucza, że za śmiercią byłego prawicowego radnego Warszawy Bogdana Tyszkiewicza stoją gangsterskie porachunki. Tyszkiewicz został wczoraj wieczorem zasztyletowany w swoim warszawskim mieszkaniu przez obywatela Białorusi. Gazeta Wyborcza spekuluje, że Tyszkiewicz mógł zginąć bo podczas zeznań w CBŚ zaczął sypać pruszkowskich gangsterów.
01.08.2005 | aktual.: 01.08.2005 12:16
Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji mówi jednak, że na razie nic nie wskazuje, że zatrzymany Białorusin był płatnym zabójcą, który działał na zlecenie. Sokołowski wyjaśnia, że "zabójcę zatrzymano na ulicy, miał przy sobie nóż, wcześniej zranił jeszcze kobietę i policjanta. Żeby obezwładnić szaleńca policjanci postrzelili go w nogi".
Zdaniem policji, Białorusin nie działał pod wpływem środków odurzających, ale załamał się nerwowo po zabiciu Tyszkiewicza.
Bogdan Tyszkiewicz był przewodniczącym rady gminy Centrum z listy UW. Negocjował stołeczny układu SLD-UW, nazywany złośliwie "układem warszawskim". Później z ramienia AW"S" Tyszkiewicz chciał zdobyć fotel prezydenta Warszawy.
Wiosną 2000 roku trafił na komisariat po tym jak pijany chodził po osiedlu z rewolwerem, na który nie miał pozwolenia. W prasie zaczęły się pojawiać spekulacje, że Bogdan Tyszkiewicz ma związki z gangiem pruszkowskim.
Jesienią zeszłego roku, aresztowano go w CBŚ podczas przesłuchania dotyczącego mafii pruszkowskiej. Tyszkiewicz nie został jednak zatrzymany z powodu zeznań na temat gangsterów, ale przez list gończy wystawiony za nim w innej sprawie.