Śmierć Arkadiusza Tomiaka. Podano wstrząsające ustalenia
Znany operator filmowy zginął 10 czerwca w tragicznym wypadku w drodze na festiwal w Koszalinie. Do zdarzenia doszło w Lubiewicach pod Tucholą w województwie kujawsko-pomorskim. Szczegóły wypadku, które podaje "Fakt" są wstrząsające.
Auto filmowca znalazło się pod tirem. Jak podaje Fakt.pl, na tym etapie śledczy wskazują, że winny jest nieostrożny kierowca bmw. 24-letni mężczyzna wyprzedzał jadące przed nim pojazdy. Podczas gdy znalazł się w pobliżu toyoty, za której kierownicą siedział Arkadiusz Tomiak, doszło do zderzenia trzech pojazdów - bmw, toyoty i tira. 24-latkowi zostały już postawione zarzuty.
Młody kierowca nierozważnie podjął manewr wyprzedzania. Był na lewym pasie, gdy zauważył, że jedzie wprost na ciężarówkę. Próba ucieczki zakończyła się uderzeniem w toyotę.
Poruszające wnioski biegłych z sekcji zwłok znanego filmowca
Auto Tomiaka momentalnie stanęło w płomieniach. 55-letni utalentowany operator nie miał żadnych szans. Zginął na miejscu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izabela Leszczyna o polskiej służbie zdrowia. "Mamy dobrych lekarzy i dobre programy lekowe"
Została już przeprowadzona sekcja zwłok zmarłego filmowca. Ale jak podaje Fakt.pl, śledczy nie mają w zasadzie żadnych możliwości, by ustalić nawet wstępne wyniki.
Prokurator Marcin Przytarski z Prokuratury Rejonowej w Tucholi przekazał, że ciało wydobyte z samochodu Arkadiusza Tomiaka nie nadaje się do identyfikacji. Pożar sprawił, że nie da się precyzyjnie określić mechanizmów śmierci.
24-letni kierowca był trzeźwy. Usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku i umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego. Nie przyznaje się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące.
Źródło: Fakt.pl