Śmierć 34‑latka w Lubinie. Policjant jednoznacznie ocenia sytuację
34-letni mężczyzna w Lubinie zmarł po tym, jak próbowali go zatrzymać policjanci. Pojawiło się wiele głosów o tym, że mundurowi nadużyli środków przymusu. Jak to wygląda z perspektywy jednego z nich? "Zapraszam. Zobaczycie co potrafi zrobić naćpane 60 kilogramów" - pisze funkcjonariusz.
Po śmierci 34-latka na ulicach Lubina wybuchły zamieszki. Tłum szturmował komendę policji, a w kierunku funkcjonariuszy poleciał kamienie oraz koktajle Mołotowa. W sumie zatrzymano ponad 50 osób.
Wciąż nie wiadomo, dlaczego mężczyzna zmarł. Wcześniej próbowali go obezwładnić mundurowi, których wezwała matka ofiary. Poinformowała, że syn nadużywa narkotyków i może być pod ich wpływem.
Śmierć 34-latka w Lubinie. Policjant: "Zapraszam. Zobaczycie co potrafi zrobić naćpane 60 kilogramów"
W mediach oraz sieci pojawiły się analizy i komentarze, głos w tej sprawie zabrali eksperci, politycy i internauci. A jak widzą to ludzie, którzy na co dzień mierzą się z podobnymi sytuacjami? Ocena jednego z policjantów pojawiła się na Facebooku "Cienka Niebieska Linia".
Jego zdaniem interwencja przebiegała normalnie, a ktoś kto dopatruje się tam nadużycia środków przymusu bezpośredniego, jest "miękiszonem" i nie ma pojęcia o tym, jaki opór jest w stanie stawić osoba, która wcześniej zażywała narkotyki.
"Zapraszam więc do tańca w piątek czy sobotę na nocce" - pisze autor. - "Zobaczycie co potrafi zrobić naćpane 60 kilogramów… Kiedy nagle okazuje się, że pałka to się na takim łamie, a efekt jest zerowy, że dobrze zbudowany i wysportowany policjant ma problemy z założeniem dźwigni na nafutrowanego małolata. Tak działają narkotyki, ale skąd laicy mogą o tym wiedzieć?" - pyta.
Lubin. Jak przebiegła interwencja policji?
Policjant na nagraniach nie dostrzega żadnej agresji ze strony jego kolegów w mundurach. Uważa, że to tylko niezbędna siłą fizyczna, a i tak funkcjonariusze mogli sięgnąć po silniejsze środki przymusu, ponieważ byli wielokrotnie kopani przez 34-latka.
"Kolejna sprawa to zachowanie policjantów, kiedy zauważyli, że gość odpływa. Natychmiastowe zaprzestanie stosowania środków przymusu bezpośredniego, próba przywrócenia przytomności, pozycja bezpieczna, wezwania pogotowia, o ile nie było już wcześniej zadysponowane, i czekanie na przyjazd załogi" - opisuje.
Wśród wielu zarzutów wobec policjantów pojawiło się to, że nie rozpoczęli resuscytacji krążeniowo-oddechowej, kiedy chłopak stracił przytomność.
"Niestety, żaden z tych debili (bo nie zamierzam stosować delikatniejszych terminów) nie pomyślał, że może chłop jeszcze oddycha, a policjant monitoruje to właśnie poprzez trzymanie ręki na klatce piersiowej" - odpowiada policjant.
Policjant po śmierci mężczyzny w Lubinie: "Czekajmy na fakty"
Mundurowy wiele ostrych słów poświęcił posłowi Piotrowi Borysowi (Koalicja Obywatelska), który zaangażował się w sprawę. Polityk podał m.in. informacje, że ofiara miała zmiażdżoną krtań, czemu zaprzeczyły wyniki sekcji zwłok.
"Te informacje w większości przekazuje Piotr Borys, a on działa na zasadzie głuchego telefonu. Ktoś słyszał, jak ktoś mówił, że podobno zna ratownika, którego kolega obsługiwał to zdarzenie… Czekajmy na fakty" - apeluje autor wpisu.
Na koniec podkreślił, że wspiera w tej sprawie funkcjonariuszy, którzy stali się celem ataków zarówno w sieci, jak i na ulicach Lubina.