Śmierć 30-latki z Pszczyny. Wyniki kontroli ze szpitala
Są już znane wyniki kontroli szpitala w Pszczynie, gdzie zmarła 30-letnia kobieta w ciąży. Wiadomo, że w tej bardzo głośnej sprawie było wiele nieprawidłowości. Na placówkę nałożono karę.
Kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie wykazała nieprawidłowości. Wyniki zostaną przekazane do prokuratury. Organ prowadzi postępowanie w tej sprawie.
- Zaraz po doniesieniach medialnych w sprawie śmierci pacjentki w szpitalu w Pszczynie wszczęliśmy kontrolę doraźną w placówce. Dotyczyła ona realizacji świadczeń medycznych, jakości opieki nad pacjentką, zabezpieczenia odpowiedniej kadry medycznej oraz prowadzenia dokumentacji medycznej. Kontrola stwierdziła liczne nieprawidłowości, dlatego nałożyliśmy na placówkę karę w wysokości prawie 650 tysięcy złotych - powiedział prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak.
Rażące nieprawidłowości stwierdzono m.in. w organizacji, sposobie realizacji i jakości udzielonych świadczeń pacjentce.
Kontrolerzy NFZ na podstawie dokumentacji medycznej odtworzyli chronologię zdarzeń w kolejnych godzinach pobytu pacjentki w szpitalu w Pszczynie.
Na konferencji przekazano, że NFZ w tej sprawie zwróciło się o opinię do konsultanta krajowego w dziedzinie perinatologii prof. Mirosława Wielgosia.
W komunikacie przekazano, że wątpliwości budził sposób postępowania osób udzielających świadczeń zdrowotnych pod kątem zachowania przez personel medyczny standardu należytej staranności. W szczególności chodzi o czas podjęcia decyzji ze wskazań życiowych decyzji o przerwaniu ciąży.
Po uzyskaniu opinii stwierdzono, że postępowanie to nie spełniało kryterium należytej staranności oraz nie zapewniało standardu bezpieczeństwa zmarłej pacjentki.
Z wyników kontroli wynika, że podjęcie decyzji o rozwiązaniu ciąży nastąpiło zbyt późno. W związku z tym medycy nie zareagowali adekwatnie do objawów pacjentki, u której rozwijał się wstrząs septyczny.
Śmierć Izy. Rzecznik praw pacjenta zabrał głos
Rzecznik praw pacjenta przekazał, że informacje o śmierci 39-latki otrzymali od rodziny Izy jeszcze przed tym, jak ta stała się medialna. - W tej sprawie doszło do naruszenia praw pacjenta - wyjaśnił Bartłomiej Chmielowiec.
- Nie wdrożono w momencie pojawienia się objawów wstrząsu septycznego adekwatnych działań - dodał rzecznik i zaznaczył, że nie raagowano na zgłoszenia pani Izabeli dotyczące pogorszenia się jej stanu zdrowia.
- W konsekwencji nieprawidłowości doszło do zgonów pani Izabeli. Powinniśmy teraz wszyscy się zastanowić, co należy robić, aby takich sytuacji uniknąć - dodał i wymienił konkretne działania, m.in. szkolenia z organizacji opieki okołoporodowej.
- Będziemy wnioskować do placówki medycznej o przepraszanie rodziny pacjentki oraz rozważenie wypłaty zadośćuczynienia z tytułu zawinionego naruszenia praw pacjenta - zaznaczył.
Śmierć Izy. Mama 30-latki zadaje pytanie
W trakcie konferencji prasowej dziennikarz "Uwagi" zadał pytanie w imieniu mamy zmarłej 30-latki. Pani Barbara chce dowiedzieć się, dlaczego lekarze nie ratowali życia jej dziecka, dlaczego pozwolili jej umrzeć w szpitalu i czy gdyby podjęto inne działania, jej córka mogłaby dalej żyć.
Przedstawiciele MZ wyjaśnili, że analizując dokumentację medyczną, nie mogą odpowiedzieć, dlaczego coś zostało zrobione lub nie. Tym mają zająć się inne organy. Jak wskazano, tą sprawą zajęła się prokuratura.
Zobacz też: Rejestr ciąż? Posłanka KO bije na alarm
Tragiczna śmierć 30-letniej Izy
Śmierć 30-latki w szpitalu w Pszczynie wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce. Kobieta zmarła w 22. tygodniu ciąży.
Iza do szpitala trafiła z powodu odpłynięcia płynu odwonionego. Z relacji rodziny wynika, że lekarze mieli oczekiwać na obumarcia płodu, aby móc dokonać aborcji.
Wielu komentatorów twierdzi, że 30-letnia Iza jest ofiarą wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Takie zdanie na antenie TVN 24 wyraziła m.in. prof. Marzena Dębska, która jako jedyna w Polsce wykonuje operacje serca płodu w łonie matki.
Śmierć 30-letniej Izy. Ginekolog komentuje
W rozmowie z redakcją Wirtualnej Polski ginekolog z ponad 20-letnim doświadczeniem, który współpracuje z organizacją Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przekazał, że jego zdaniem prokuratura ws. śmierci 30-latki z Pszczyny "na pewno oskarży lekarzy o popełnienie błędu. Będzie pokazowy proces. Zrobią to, aby nie było argumentów do krytyki drakońskich przepisów antyaborcyjnych".
- Dla mnie oczywisty jest mrożący efekt ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Inaczej nie trafiłaby do mnie pacjentka, którą 17 innych szpitali odesłało, obawiając się konsekwencji po wykonaniu aborcji. Kobieta ewidentnie spełniała warunki do terminacji ciąży z powodu zagrożenia życia - zaznaczył specjalista.