ŚwiatSłowiański terroryzm źródłem obaw Rosji

Słowiański terroryzm źródłem obaw Rosji

Wojskowa interwencja w Syrii ożywiła rosyjskie obawy przed terrorystycznym odwetem. Katastrofa turystycznego liniowca podniosła społeczną temperaturę do stanu gorączki. W tym kontekście jednym z największych problemów Kremla jest skokowy wzrost liczby rdzennych Rosjan, którzy przechodząc na islam, dołączają do grona rodzimych fundamentalistów. Proces nawrócenia objął już tysiące obywateli, a szczególne spustoszenie sieje wśród młodzieży poszukującej własnej recepty życiowej.

Słowiański terroryzm źródłem obaw Rosji
Źródło zdjęć: © AFP | Vasily Maximov
Robert Cheda

05.11.2015 | aktual.: 05.11.2015 14:06

Podczas uroczystości, jaka odbyła się na Kremlu 20 października, Władimir Putin stwierdził: operacja lotnicza w Syrii to efektywna i adekwatna odpowiedź na zagrożenia terrorystyczne i inne wyzwania bezpieczeństwa narodowego. Dodał jednak, że terroryści nadal werbują w swoje szeregi bojowników z wielu państw, w tym niestety z Rosji.

Tak więc mimo niewątpliwej satysfakcji z błyskotliwego posunięcia geopolitycznego, Kreml otwarcie boi się możliwych konsekwencji własnego sukcesu. To dlatego Putin zakończył wystąpienie apelem o nasilenie walki z terroryzmem w samej Rosji, stawiając kluczowe zadanie przed Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Co prawda prezydent uznał jej działania za skuteczne, bo tylko w 2015 r. FSB zabiła 112 islamistów i aresztowała 560 kolejnych, ale skala zagrożenia rośnie.

W tym kontekście ogromny problem stanowią neofici - rdzenni Rosjanie, którzy przechodząc na islam, wybrali jego skrajne formy. Zdaniem rosyjskiego eksperta bezpieczeństwa Andrieja Sołdatowa, nowi słowiańscy muzułmanie już stali się bronią odwetową terrorystów. Jak wielki jest problem, i jak reagują nań rosyjskie służby specjalne pokazuje kliniczny wręcz przypadek Warwary (Barbary) Karaułowej.

Peregrynacje Warwary K.

Warwara Karułowa, 18-letnia studentka pierwszego roku filozofii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego była przykładną rosyjską nastolatką. Zrównoważona i uzdolniona - tak charakteryzowały ją koleżanki, dopóki na jednym z popularnych portali społecznościowych nie poznała rówieśnika z Tatarstanu o tajemniczym imieniu Ajdar i nicku Klaus Klaus. Tak narodziła się typowa miłość doby Internetu, a osobiste już kontakty zweryfikowały pozytywnie uczucia Warwary.

Pod wpływem partnera studentka zainteresowała się islamem, wstąpiła do koranicznego kółka samokształceniowego i rozpoczęła naukę języka arabskiego. Gdy po pewnym czasie Ajdar zniknął i odnalazł w Iraku, gdzie walczy w szeregach Państwa Islamskiego (IS), decyzja dziewczyny była prosta - dołączyć do wybranka, a jak chce obecnie rosyjski Komitet Śledczy, prawdopodobnego męża.

Tak więc latem Warwara w tajemnicy wykupiła wycieczkę do Stambułu, a gdy zaniepokojeni rodzice podnieśli alarm i rozpoczęli poszukiwania, zgubę odnalazła turecka policja podczas nielegalnego przekraczania granicy z Państwem Islamskim w Iraku.

Dziewczynę odesłano do kraju, a rosyjskie służby nie postawiły jej zarzutów. Co nie znaczy, że nie podjęły obserwacji, a wyniki kontroli wykazały, że Warwara nie zrezygnowała z planów wycieczkowych i włączyła się w działalność islamskich fundamentalistów. Dlatego w kilka dni po opisanym wystąpieniu Putina, studentka została ponownie przesłuchana, oskarżona i tymczasowo aresztowana pod zarzutem "przygotowania do udziału w organizacji ekstremistycznej".

Komitet Śledczy poinformował, że zatrzymanie było związane z podejrzeniem o próbę nielegalnego opuszczenia kraju, na co wskazywała zmiana nazwiska. Warwara przestała być studentką i jest zagrożona karą 15 lat pozbawienia wolności ale można powiedzieć, że miała szczęście. Przede wszystkim dlatego, że ojciec jest ustosunkowanym biznesmenem i to jego prywatna interwencja poruszyła sprężynę międzynarodowych poszukiwań.

Prasa, najwyraźniej w celach dydaktycznych, nie szczędzi jednak instruktażowych szczegółów dramatu. Na przykład takich, jak rozwód rodziców najwyraźniej osłabiający zdolność opiekuńczą matki, z którą dziewczyna mieszkała, a która nie zauważyła, że córka przebiera się regularnie w strój arabskiej kobiety z zasłoną twarzy włącznie.

Pretensje są też kierowane pod adresem uczelni i znajomych, obserwujących biernie tak radykalną zmianę osobowości. Najważniejsze pozostaje jednak pytanie, ile takich Warwar, którym werbownicy Państwa Islamskiego zrobili z mózgu kaszę, dotarło na Bliski Wschód bez przeszkód, a zatem jaka jest rosyjska skala konwersji na islam?

Dziesiątki tysięcy

Rosyjscy eksperci dostrzegają od lat skokowy postęp zjawiska, ale prezentują różne dane. Liczby wahają się od 7-10 tys., do kilkudziesięciu tysięcy lub nawet dziesiątek tysięcy. Ta ostatnia wartość ma zobrazować stopień zagrożenia spotęgowanego brakiem reakcji władz. Choć można się spierać, bo cóż znaczą nawet dziesiątki tysięcy wobec 20 milionów rosyjskich muzułmanów.

Jewgienij Satanowskij przewodniczący Instytutu Bliskiego Wschodu mówi, że problem nie polega na samym przejściu na islam, a na neofickim zapale nowych wyznawców Allacha, który wykorzystują werbownicy skrajnej formy tej religii - wahabizmu. To z ich kręgu, zwanego także salafickim, wywodzi się największe zagrożenie terrorystyczne.

Wahabici pojawiają się zaś w Rosji wszędzie tam, gdzie - najczęściej w złych warunkach - pracuje imigrancka siła robocza. Ta wewnętrzna, pochodząca z Północnego Kaukazu, i zewnętrzna z Azji Środkowej. Z tego powodu Satanowskij twierdzi, że dziś komórki fundamentalistów islamskich są w każdym rosyjskim regionie, nie wyłączając Syberii i Dalekiego Wschodu. Choć oczywiście największymi centrami pozostają muzułmańskie republiki narodowościowe Północnego Kaukazu, Tatarstan, Baszkiria i sąsiadujące z nimi Powołże, ale także wielkie metropolie na czele z Moskwą i Petersburgiem.

Problem również w tym, że salafici prowadzą bardzo udaną propagandę. Oczywiście jej głównym obiektem jest rosyjska społeczność muzułmańska wyznająca tradycyjny, a więc znacznie mniej wojowniczy, islam.

Wobec rdzennych Rosjan stosowana jest strategia uderzająco podobna do działalności sekt, przy tym wbrew pozorom do krzewienia wahabizmu nie są potrzebne żadne nielegalne komórki. Według jednego z materiałów ostrzegawczych Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, ulubionymi miejscami werbunku są szkoły, kluby sportowe czy modne kluby miejskie. Właściwie jedynym terytorium wolnym od propagandy pozostaje armia, a to dzięki temu, że kilka lat temu wstrzymano pobór z Kaukazu, a szczególnie z zainfekowanego radykalizmem religijnym Dagestanu.

Satanowskij dodaje, że schemat jest prosty. "Odpowiedni ludzie - obserwatorzy" wyławiają z danej społeczności osoby z zaburzonym pojmowaniem siebie i świata. Poszukujący są kierowani na tory "prawdziwego życia", zgodnie z autorską interpretacją prawdziwej mocy wynikającej z Koranu. Ci, którzy połknęli przynętę są przekierowywani na "ekspertów", najczęściej wahabitów z dorobkiem bojowym nabytym w kaukaskiej partyzantce lub na Bliskim Wschodzie.

Wobec intelektualistów podobną rolę odgrywają naukowcy i imamowie z radykalnych, lecz najzupełniej legalnych meczetów. Natomiast Federalna Służba Penitencjarna ostrzega przed masową islamizacją rosyjskich osadzonych, odbywających wyroki w tych samych koloniach karnych, co muzułmańscy fundamentaliści. Zjawisko przejścia na islam wśród osadzonych Rosjan jest tak powszechne, że można już mówić o zastąpieniu "błatnej" (kryminalnej) subkultury więziennej przez komórki wahabickie, kierujące więźniami zgodnie z normami szariatu.

Jeśli chodzi o werbunek Rosjanek, to zdaniem Satanowskiego ma on szczególne znaczenie, bo "funkcjonariusze" IS niechętnie wchodzą w związki z miejscowymi muzułmankami, które są świadome swoich praw wynikających z szariatu, i za którymi stoją rodzinne klany. Dlatego nieświadome i nastawione na romantyczną przygodę Rosjanki - czy szerzej Europejki - to oprócz broni i najemników, najbardziej pożądany "towar" Bliskiego Wschodu.

Dla niezainteresowanych ideologią werbownicy mają po prostu pieniądze, obiecując lukratywne kontrakty. Państwo Islamskie potrzebuje wykwalifikowanych specjalistów do obsługi naftowej infrastruktury, bankowości międzynarodowej czy prowadzenia wojny informacyjnej. Zresztą do tego typu werbunku nie potrzeba wcale islamistów. W 2013 r. rosyjska firma ochroniarska Związek Słowiański zrekrutowała 250 byłych żołnierzy, rzekomo do patrolowania instalacji naftowych w Syrii. Na miejscu okazało się, że mają stanowić część oddziałów walczących z syryjską armią rządową o prowincję Latakia. Rosyjskie MSZ wydobyło niedoszłych najemników z ogarniętego wojną kraju, a szefowie firmy otrzymali wyroki trzech lat więzienia. Na wszelki wypadek Związek Słowiański dostał się obecnie pod kuratelę GRU - wywiadu wojskowego i dziś pozyskuje specjalistów dla armii prezydenta al-Asada.
B Tak więc możliwości wpadnięcia w ręce werbowników jest w Rosji więcej niż dość, podobnie jak metod pozyskiwania nowych wyznawców radykalnego islamu. Po co jednak są potrzebni rosyjscy nowi muzułmanie w samej Rosji?

Mroczny scenariusz

Odpowiedź jest złożona, choć nie będzie żadnym odkryciem twierdzenie, że głównie do dokonywania aktów terrorystycznych. Jak twierdzi Andriej Sołdatow, coraz częściej rosyjscy czy słowiańscy neofici stają się bronią odwetową islamskich terrorystów. Z powodu powszechnej ksenofobii, a zatem społecznej niechęci do mieszkańców Północnego Kaukazu i środkowoazjatyckich imigrantów, rdzennym Rosjanom łatwiej zgubić się w tłumie, dotrzeć do centrum czy środka transportu, bez zwracania na siebie uwagi. Słowem spełnić rolę szachida, czyli zamachowca samobójcy, który wysadza się w powietrze obłożony pasem z materiałem wybuchowym.

Przykłady pochodzą z niedawnej przeszłości, gdy w 2013 r. krwawego zamachu w wołgogradzkim trolejbusie dokonał rdzenny Rosjanin Paweł Pieczenkin, sanitariusz z zawodu. Sam zamach zorganizował inny Rosjanin Dmitrij Sokołow, mieszkaniec Moskwy. Neofita Aleksander Tichomirow, działający pod pseudonimem Said Buriackij, był do czasu likwidacji jednym z najbardziej radykalnych imamów kaukaskiego podziemia zbrojnego. Głośni swego czasu "nadamurscy partyzanci", czyli grupa zbrojnych radykałów seryjnie mordująca milicjantów na Dalekim Wschodzie, pełnymi garściami czerpała z ideologii Koranu i wahabizmu.

Achmet Jarłykow z Rosyjskiej Akademii Nauk dodaje, że każdy akt terrorystyczny dokonany przez słowiańskich neofitów, to propagandowy podarunek dla islamistów, który potwierdza siłę i odziaływanie fundamentalistycznej ideologii nawet wobec "niewiernych".

Jednak zdaniem guru rosyjskiej arabistyki Gieorgija Mirskiego. prawdziwe niebezpieczeństwo dopiero staje przed Rosją. Skala "nawróceń" - i to w najbardziej skrajnej formie - dowodzi, że islam staje się religią i ideologią społecznego protestu. Dlatego niebawem może objąć swoimi wpływami setki tysięcy niezadowolonych z życia Rosjan, zresztą bez względu na narodowość. Czyż może być inaczej w warunkach państwowej korupcji, sądowego bezprawia i wszechwładzy biurokracji, wobec których przeciętny obywatel stoi na z góry przegranej pozycji? Równościowe i solidarnościowe normy społeczne szariatu stają w jaskrawej opozycji do obecnego systemu władzy.

Jeśli dodać do tego islamistyczną propagandę, która przedstawia terrorystów jako bojowników o wolność i sprawiedliwość, a Państwo Islamskie jako uosobienie ziemskiego raju, o dalsze masowe nawrócenia nie będzie trudno. Tym bardziej, że według innych ekspertów 70 lat krwawej ateizacji odcięło Rosjan od chrześcijańskiego, prawosławnego kodu kulturowego i związanych z nim norm współżycia.

Mirski ocenia, że w konsekwencji radykalny islam może doprowadzić do wypowiedzenia posłuszeństwa państwu przez stale rosnącą i zradykalizowaną społeczność rosyjskich muzułmanów. A przecież celem IS wobec Rosji jest przekształcenie miejscowych wyznawców islamu, w tym także rdzennych Rosjan, z lojalnych obywateli w zwolenników globalnego kalifatu, dla których nie mają znaczenia państwo i naród. Ich spoiwem pozostaje religia i zapał w jej krzewieniu, bez względu na cenę i stosowane środki. W takim przypadku, jak twierdzi Mirski, Rosję czeka w przyszłości bardzo mroczny scenariusz.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (173)