Słowacja. Rękoczyny w parlamencie podczas debaty na temat obecności wojsk USA
Słowacy są mocno podzieleni w kwestii kryzysu na granicy ukraińsko-rosyjskiej. W Bratysławie doszło do protestów, a w parlamencie debata zamiast merytorycznej przeistoczyła się w debatę na argumenty siły.
Zamieszanie w słowackim parlamencie w związku z umową wojskową z USA. Stany Zjednoczone chcą zwiększyć swoją obecność wojskową u naszych południowych sąsiadów. Odpowiedni traktat ma jednak wielu krytyków.
Burzliwe starcia przyćmiły we wtorek w słowackim parlamencie debatę na temat traktatu wojskowego z USA. Skrajnie prawicowi posłowie zablokowali mównicę, wymachując słowacką flagą, aby uniemożliwić wystąpienie ministrowi obrony Jaroslavowi Nadowi.
Bratysława. Rękoczyny w parlamencie
Dwóch parlamentarzystów ze współrządzących liberałów zostało oblanych wodą. Mieli oni flagę Ukrainy, którą posłowie prawicy próbowali im wyrwać. Posiedzenie musiało być kilkukrotnie przerywane.
Zobacz też: Strach przed Putinem. Nowy sposób na zapędy Rosji
Niespotykane sceny w parlamencie pokazują podziały w słowackim społeczeństwie, które jest podzielone w ocenie kryzysu na wschodzie. Według ostatniego sondażu, 44 procent Słowaków uważa, że NATO jest odpowiedzialne za wzrost napięcia na Ukrainie, podczas gdy tylko 34 procent uważa, że winę ponosi Rosja.
W środę ma się odbyć głosowanie nad kontrowersyjnym traktatem. Tak zwana umowa o współpracy wojskowej pozwala USA na wzmocnienie swojej obecności militarnej w kraju bezpośrednio graniczącym z Ukrainą. Wedle proponowanych zapisów umowa dotyczyłaby m.in. rozbudowy dwóch lotnisk wojskowych Sliac i Kuchyna. Przez podziały w parlamencie, jego przyjęcie uważane jest za niepewne.
Słowacy boją się Rosji
USA twierdzi, że nie planuje stałej obecności wojskowej na Słowacji, jednakże podnoszone są argumenty przeciwko porozumieniu. Jednym z nich jest strach przed ewentualną Rosyjską odpowiedzią. Krytycy umowy uważają, że kraj straciłby kontrolę nad wspomnianymi bazami lotniczymi.
Sekretarz stanu USA Anthony Blinken, odnosząc się do porozumienia, skrytykował "dezinformację" mającą na celu podważenie umowy. Podkreślił jednocześnie płynące z niej korzyści.