"Ślepa, antyrosyjska broń". Miedwiediew w szale po ostrzale Odessy
Zatrważające wieści dotarły z Odessy. Rosjanie zaatakowali miasto, kiedy przebywał w nim prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Grecji Kiriakos Mitsotakis. Zdarzenie skomentował Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że ataku nie było.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
"Wszystko jest oczywiste. I fakt, że w Odessie nie doszło do ataku na kolumnę. A gdyby cel był wyznaczony, to by go osiągnęli. I fakt, że ten cholerny klaun to tylko kokainowy cień swojego pana, ślepa, antyrosyjska broń. I to, że w zasadzie nie ma znaczenia, kto sprawuje funkcję przywódcy reżimu neonazistowskiego" - napisał Miedwiediew w mediach społecznościowych.
"Ale nadal jest to w jakiś sposób denerwujące. Szkoda, że prawdopodobnie trafiły (drony - przyp. red.) w zaplanowane wcześniej miejsce. I że Najwyższy swoim karzącym palcem nie zadecydował inaczej o losie komika inaczej" - dodał polityk, który wpis podsumował łacińską sentencją "Nullum malum sine aliquo bono!" - nie ma zła bez odrobiny dobra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczny atak w Krakowie. Za to, co zrobił grozi mu nawet 18 lat więzienia
Atak na Odessę
Rosjanie zaatakowali Odessę we wtorek rano. W tym czasie w stolicy obwodu przebywał nie tylko Zełenski, ale także grecka delegacja z premierem Mitsotakisem na czele.
Grecki portal Prototema podał, że celem rosyjskiego ataku miał być konwój z grecką delegacją. Rakieta - jak twierdzi portal, który powołuje się na swoje źródła - miała uderzyć w odległości 150 metrów od delegacji. Nikt nie zginął ani nie został ranny. Ukraińskie media nie potwierdziły, że celem ataku miała być kolumna rządowa.