Miedwiediew w szale. Dokonał rozbioru Ukrainy. Pokazał mapę
Wiceprzewodniczący rady bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew podczas festiwalu młodzieży nazwał Ukrainę "upadłym państwem" i dokonał jej rozbioru. Cześć terytorium przypisał Polsce. Potwierdził, że "specjalna wojenna operacja" ma być prowadzona "aż do kapitulacji ukraińskich władz".
05.03.2024 | aktual.: 05.03.2024 07:14
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Marionetka rosyjskiego dyktatora Władimira Putina stwierdziła, że "specjalna wojenna operacja zostanie doprowadzona do logicznego zakończenia, czyli aż do ostatecznego zwycięstwa, aż do kapitulacji neonazistów" - bredził Miedwiediew.
Były rosyjski przywódca zaczął na nowo pisać historię. Podczas maratonu dla młodzieży "Najpierw Wiedza" wygłosił wykład "granice geograficzne i strategiczne".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Rosja, jak każda wielka potęga, ma oczywiście granice strategiczne znacznie wykraczające poza granice geograficzne. I nie opierają się one na sile militarnej czy inwestycjach finansowych, ale na znacznie solidniejszych, niemal niewzruszonych podstawach - stwierdził.
Miedwiediew zaprzecza sam sobie
Według niego terytoria po obu brzegach Dniepru stanowią "integralną część strategicznych historycznych granic Rosji, dlatego wszelkie próby ich przymusowej zmiany, doraźnego odcięcia są skazane na porażkę".
- Ukraina jest częścią Rosji, pomimo oświadczeń ukraińskich polityków, więc Moskwa zamierza przejąć kontrolę nad całym jej terytorium - powiedział wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew.
- Kiedyś jeden z byłych przywódców Ukrainy powiedział, że Ukraina to nie Rosja. To pojęcie musi zniknąć na zawsze. Ukraina to oczywiście Rosja - dodał Miedwiediew, który nawiązał do słów Łeonida Kuczmy, prezydenta Ukrainy w latach 1992-1993.
Fantazje Miedwiediewa
Potwierdził, że "niemożliwe jest odrodzenie Związku Radzieckiego takim, jakim był", jednak stwierdził, że "integralne części" dziś "muszą wrócić do domu".
Miedwiediew zapomniał, że to właśnie jego kraj zaatakował niepodległą Ukrainę. Młodzieży na sali wmawiał, że Moskwa "nie ma sporów terytorialnych z krajami sąsiadującymi". - Rosja nie narzuca swoim dobrym sąsiadom woli politycznej, nie mówi im, jak mają żyć, nie grozi im sankcjami - zaprzeczał sam sobie.
- Wszyscy doskonale rozumieją, że nigdy nie zrezygnujemy z naszych ziemi. Nie potrzebujemy cudzej ziemi, ale swojej nie oddamy - mówił.
Za plecami Miedwiediewa pojawiła się także mapa z "nowymi granicami", wymyślonymi przez Rosję. Ukraina została podzielona między Polskę, Rumunię i Rosję.
Uwaga na rosyjską propagandę
Spektakl Miedwiediewa skomentował Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji.
"Interesująca jest 'polemika' pomiędzy źródłami działającymi w ramach aparatu dezinformacyjnego Moskwy. Z jednej strony Kijów to 'rosyjskie miasto' (jak twierdzi Putin), a z drugiej ('w koncepcji' Miedwiediewa) ma znaleźć się poza granicami Rosji... Jak wytłumaczyć tezy W. Miedwiediewa? Otóż jest to gest dobrej woli względem Brytyjczyków, którzy mogą zgodzić się na 'pokój poprzez podział Ukrainy uwzględniając przekazanie części Ukrainy Polsce i Rumunii" - napisał ekspert na platformie X.
Jak dodał Marek, wystąpienie Miedwiediewa oraz zaprezentowana mapa to "kolejny element promowania narracji o zdradzonej przez Zachód Ukrainie" oraz o "polskich planach aneksji zachodnich ziem Ukrainy".
"Warto w tym miejscu podkreślić, iż narracja o 'wrogich planach' Polski względem Ukrainy została odświeżona na fali protestów rolniczych - jeden z celów: stymulowanie nastrojów antypolskich wśród zradykalizowanych grup Ukraińców" - dodał.
Miedwiediew atakował także Zachód. Stwierdził, że stosunki rosyjsko-amerykańskie są obecnie gorsze niż podczas kryzysu kubańskiego, a Zachód chciałby skurczyć Rosję "w granicach Księstwa Moskiewskiego", ale jest to cel "nieosiągalny". Jak zawsze groził także użyciem broni jądrowej.