Śledztwo ws. śmierci w szpitalu w Białymstoku dziecka z białaczką
Ocena procesu leczenia i wpływu ewentualnych nieprawidłowości na rozwój choroby i śmierć dziecka - takie zadanie postawiła przed biegłymi trzech różnych specjalności białostocka prokuratura w śledztwie dotyczącym śmierci na białaczkę 13-miesięcznego chłopca.
Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Białymstoku dotyczy śmierci w grudniu 2012 roku 13-miesięcznego dziecka w tamtejszym Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Jego rodzice zarzucają lekarzom brak właściwej diagnozy. To rodzice zawiadomili prokuraturę, gdy chłopiec był już w stanie krytycznym.
Jak powiedział rzecznik prokuratury Adam Kozub, celem opinii będzie ustalenie, czy proces leczenia był prowadzony prawidłowo, czy w jego toku popełniono błędy i uchybiono wskazaniom wiedzy medycznej, a jeżeli zaistniały nieprawidłowości - jaki miały wpływ na rozwój choroby dziecka i jego śmierć.
Przez biegłych z Białegostoku, Warszawy i Gdańska wydane zostaną trzy opinie: z zakresu medycyny ratunkowej, chirurgii ogólnej i zdrowia publicznego, a także pediatrii i onkologii dziecięcej. Prokuratura ocenia, że będą gotowe w ciągu kilku miesięcy.
Na razie postępowanie jest przedłużone do końca maja. Prowadzone jest w sprawie, czyli nikomu dotąd nie postawiono zarzutów.
Rodzice zmarłego dziecka zarzucają lekarzom brak właściwej diagnozy. Mówili dziennikarzom, że zanim ich syn został hospitalizowany, dwa razy trafiał do szpitala, ale był odsyłany do domu. Chłopiec został w szpitalu dopiero wtedy, gdy rodzice przywieźli go tam po raz trzeci i mieli już wyniki badań krwi.
Zdiagnozowano u niego białaczkę szpikową. Dziecko było w szpitalu w stanie ciężkim, w śpiączce. Zmarło na początku grudnia 2012 roku.
Przed rokiem sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Niedługo po jej nagłośnieniu, konsekwencje wyciągnął podlaski oddział NFZ. Po kontroli prawidłowości realizacji umów z podmiotami, które udzielały świadczeń chłopcu w ostatnich dniach jego życia, nałożył kary finansowe na Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku i lekarza pierwszego kontaktu.
Po odwołaniach, decyzje te podtrzymał prezes Funduszu. Jak informowano wówczas, szpital został ukarany za "nieuzasadnioną odmowę udzielenia świadczeń i za prowadzenie dokumentacji medycznej w sposób rażąco naruszający przepisy prawa". Lekarz rodzinny został natomiast ukarany za to, że nie skierował dziecka na podstawowe badania laboratoryjne: m.in. hematologiczne i biochemiczne podczas pierwszej wizyty w przychodni. Takie skierowanie zostało wystawione dopiero później.
W śledztwie białostockiej prokuratury okręgowej były już przygotowywane opinie medyczne. Choć nie udzielała ona szczegółowych informacji na ten temat, to z publicznych wypowiedzi ojca zmarłego dziecka wynikało, że ci biegli jednoznacznie nie przesądzili, jaki był przebieg choroby i czy ktoś popełnił błąd w sztuce medycznej.
Niezależnie od kontroli NFZ, sprawę badały też komisje powołane w szpitalu i przez Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Konsekwencje dyscyplinarne poniosły dwie osoby: kierownik oddziału ratunkowego szpitala został odsunięty ze stanowiska do czasu pełnego wyjaśnienia zdarzenia, a jednemu z lekarzy udzielono nagany.