SLD chce referendum ws. tarczy antyrakietowej
Rada Krajowa SLD opowiedziała się za stworzeniem jednej lewicowej listy w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Sojusz zapowiedział też, że będzie
domagał się przeprowadzenia w Polsce referendum w sprawie instalacji elementów tarczy antyrakietowej.
06.09.2008 | aktual.: 06.09.2008 19:46
Lewica polska powinna być silnie reprezentowana w Parlamencie Europejskim, żeby walczyć o interesy Polski - mówił szef Sojuszu Grzegorz Napieralski podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady. Jak podkreślił, SLD zaprasza inne partie polityczne na lewicy, środowiska lewicowe i związki zawodowe do rozmowy o programie i listach wyborczych. SLD jest otwarte, nie zamknięte - dodał.
Szefem sztabu wyborczego SLD w wyborach do PE ma być wiceszef europarlamentu Marek Siwiec.
W kuluarach sobotniej Rady Krajowej można było jednak usłyszeć, że lewicowa lista w wyborach do PE nie oznacza reaktywacji koalicji Lewicy i Demokratów (SLD, SdPl, UP, PD). Jak mówili politycy Sojuszu, możliwa jest współpraca z SdPl, ale nie z Partią Demokratyczną-demokraci.pl. W pierwotnej wersji uchwały Rady Krajowej SLD Socjaldemokracja została nawet wymieniona, ale nie zgodził się na to zarząd Sojuszu.
Żadnych liberałów - powiedział Napieralski, pytany do kogo skierowana jest oferta współpracy. Jak zaznaczył jeden z prominentnych polityków SLD, chodzi o te organizacje, które zasiliłyby w PE frakcję europejskich socjalistów. W obecnej kadencji europarlamentu we frakcji tej zasiadają deputowani z Sojuszu i SdPl; z kolei Demokraci należą do frakcji liberałów i demokratów.
Kilka tygodni temu SdPl i PD zapowiedziały wspólny start w eurowyborach. Pytany o ofertę SLD sekretarz generalny Socjaldemokracji Wojciech Filemonowicz powtórzył, że jego formacja chce budować koalicję centrolewicową, z udziałem PD.
Nie jest dobrze, kiedy pisze się uchwałę o otwartości i z góry daje się jej ograniczenia. Albo przychodzi się z wyciągniętą ręką, albo dwoma palcami wyciągniętymi. My jesteśmy zdania, że potrzebna jest zgoda całej centrolewicy - powiedział Filemonowicz.
Uchwała Rady Krajowej SLD mówiąca o szerokim froncie lewicy w wyborach do PE ma być także argumentem w rozmowach z takimi postaciami jak Włodzimierz Cimoszewicz, czy Aleksander Kwaśniewski o ich ewentualnym kandydowaniu do Parlamentu Europejskiego.
Rada Krajowa zadeklarowała w uchwale otwarcie "na rzecz współpracy ze związkami zawodowymi, organizacjami społecznymi i środowiskami intelektualnymi i samorządowcami. Tylko wspólny wysiłek gwarantuje maksymalne wykorzystanie potencjału politycznego szeroko pojętej polskiej lewicy" - podkreślono w uchwale. SLD chciałoby zaproponować wyborcom "wizję nowoczesnej obecności Polski w Unii Europejskiej" i pokazać, że "pomimo różnic lewica potrafi działać w jedności".
W kuluarach można było usłyszeć także o pomyśle stworzenie w wyborach do PE komitetu bez partyjnego szyldu, który jednoczyłby znane nazwiska z lewej strony sceny politycznej. Inaczej - zdaniem jednego z działaczy Sojuszu - nikt z polskiej lewicy nie znajdzie się w nowym europarlamencie.
Rada Krajowa opowiedziała się także za przeprowadzeniem referendum w sprawie lokalizacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Umowę w tej sprawie Polska podpisała z USA w sierpniu; dokument trafi do parlamentu (który wyraża zgodę na ratyfikowanie umowy międzynarodowej), a następnie do prezydenta (podpis głowy państwa kończy procedurę ratyfikacyjną).
Jak mówił Napieralski, Sojusz chce też, aby w Sejmie odbyła się debata, w której rząd i prezydent poinformowaliby o wszystkim co działo się w czasie negocjacji, o całej otoczce, która miała miejsce przy przygotowaniach do podpisania umowy, a przede wszystkim o tym, co instalacja da Polsce i Polakom.
W uchwale podkreślono, że "budowa elementów tarczy antyrakietowej na terytorium Polski, a faktycznie amerykańskiej bazy eksterytorialnej, nie tylko nie zwiększa bezpieczeństwa naszego kraju, lecz stwarza nowe zagrożenia."
Zdaniem Sojuszu kolejne prawicowe rządy "ignorowały opinię publiczną, której znacząca część jest przeciwna budowie bazy na terenie naszego państwa". Dodatkowo - jak głosi uchwała - "ostateczną decyzję o lokalizacji instalacji przeciwrakietowej nie poprzedziły żadne konsultacje ze społecznością lokalną".
SLD chce złożyć w Sejmie wniosek o przeprowadzenie referendum na temat tarczy. Taki wniosek - zgodnie z regulaminem Sejmu - musi być poparty przez co najmniej 69 posłów.
Klub Lewicy, który tworzą politycy SLD, liczy 42 osoby. Poparcie dla wniosku zadeklarował szef koła SdPl-Nowa Lewica Marek Borowski. Zaś Jan Widacki z Demokratycznego Koła Poselskiego uważa, że inicjatywa ta jest godna rozważenia przez posłów DKP.
Przeciwko tej inicjatywie są z kolei kluby koalicji i PiS, co potwierdili Stefan Niesiołowski (PO), Paweł Kowal (PiS) i Jarosław Kalinowski (PSL).
W tej sytuacji SLD nie może liczyć na to, że zbierze pod wnioskiem wystarczającą liczbę podpisów. Klub Lewicy oraz koła SdPl i Demokratów dysponują w sumie 53 głosami.
Gdyby politykom SLD nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów, wówczas prawdopodobnie rozpoczną zbiórkę podpisów pod wnioskiem obywatelskim w sprawie referendum. W uchwale zadeklarowano, że Sojusz "wykorzysta wszelkie możliwości prawne, łącznie z obywatelską akcją zbierania podpisów".
Ryszard Kalisz z zarządu Sojuszu wyjaśniał, że podstawą takiej inicjatywy obywatelskiej może być zapis konstytucji, która stanowi, że w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe. A taką sprawą - zdaniem Sojuszu - jest instalacja elementów tarczy antyrakietowej.
Z kolei - zgodnie z ustawą o referendum ogólnokrajowym - referendum z inicjatywy obywateli nie może dotyczyć "obronności państwa".
Sojusz przyjął także stanowisko w sprawie sytuacji na Kaukazie. W uchwale SLD skrytykowało prezydenta Lecha Kaczyńskiego za jego wystąpienie w połowie sierpnia na wiecu w Tbilisi - stolicy Gruzji.
Lech Kaczyński powiedział tam m.in., że zarówno on jak i prezydenci Litwy, Estonii, i Ukrainy przyjechali do Gruzji, aby podjąć walkę; mówił też, że Rosja uważa, iż narody wokół niej powinny jej podlegać.
"Niektóre działania władz polskich, w tym zwłaszcza wystąpienie prezydenta RP na wiecu w Tbilisi, nie sprzyjały wypracowaniu jednolitego stanowiska wobec konfliktu gruzińsko-rosyjskiego przez państwa członkowskie Unii Europejskiej" - czytamy w uchwale.