SLD chce przywrócić emerytury funkcjonariuszom służb. Ponad 250 tys. podpisów u marszałka
Po środowej debacie nad ustawą aborcyjną, lewica idzie za ciosem i składa do marszałka Sejmu projekt ustawy ustawy przywracający emerytury funkcjonariuszom służb mundurowych. Przy Wiejskiej trwa też manifestacja osób pokrzywdzonych przez przyjęte przez PiS prawo obniżające im uposażenia.
Do biura marszałka Sejmu trafiło 250 tysięcy głosów zebranych przez działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych. To właśnie oni chcą powstrzymać skutki wprowadzenia "ustawy dezubekizacyjnej", która głosami PiS została przyjęta 16 grudnia 2016 r. "Wśród nas są osoby, które nie mogą sobie poradzić z sytuacją, która stała się naszym udziałem w efekcie wejścia w życie represyjnej ustawy. Dla jednych może to być wrażenie utraty honoru i godności, dla innych niepewność materialna" - piszą na swojej stronie internetowej.
Od 13 przed Sejmem trwa też manifestacja przeciwko bezprawiu "ustawy dezubekizacyjnej". "Zapraszamy wszystkich niegodzących się na łamanie prawa RP" - napisali przed kilkoma dniami organizatorzy.
Zdaniem polityka SLD Andrzeja Rozenka, wspierającego inicjatywę niezaSŁUŻLIŚMY, wskutek wprowadzonej rok temu przez PiS ustawy dezubekizacyjnej zmarło już 30 osób. "Posłowie PiS przegłosowali haniebną ustawę represyjno-eutanazyjną" - pisze na Twitterze.
Na mocy ustawy dezubekizacyjnej, uposażenie za okres "służby na rzecz totalitarnego państwa", czyli pracy w aparacie bezpieczeństwa PRL w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (połowa 1990 - rozwiązanie Służby Bezpieczeństwa) zostało drastycznie obniżone. Od 1 października minionego roku emerytury i renty byłych funkcjonariuszy nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura - 2,1 tys. zł (brutto), renta - 1,6 tys., renta rodzinna - 1,8 tys. zł.
