Sławomir Siejka zasłabł na planie w TVP. Śmierć prezentera budzi emocje do dziś
Sławomir Siejka przebojem wkroczył do świata show-biznesu. Młody, elokwentny prezenter TVP podbił serca milionów widzów. Wydawało się, że będzie gościł w polskich domach przez wiele lat. Życie napisało jednak dramatyczny scenariusz, a świetnie zapowiadająca się kariera została nagle przerwana. Od śmierci Siejki minęło już 27 lat.
Sławomir Siejka był ceniony ze swojego profesjonalizmu, zawsze solidnie przygotowany do pracy, ale poza tym niezwykle życzliwy. Jego sposób bycia i spokojny, przyjazny głos zjednywały mu sympatyków. Pracę w TVP zaczął w drugiej połowie lat 80., a na początku lat 90. był prezenterem, który cieszył się niezwykłą popularnością.
Sławomir Siejka był człowiekiem wielu talentów
Jego kariera mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Sławomir Siejka był w seminarium duchownym i niewiele brakowało, by został księdzem. Ostatecznie wybrał inną drogę. Przed pracą w telewizji grał w Filharmonii Narodowej, był również aktorem i tancerzem. Prawdziwą sławę przyniosła mu rola spikera w programie 2 Telewizji Polskiej. W rozmowach z dziennikarzami przyznawał, że zawsze szuka swojej drogi.
- Najpierw był niedoszły ksiądz, no może teolog. W każdym razie spędziłem sporo lat w seminarium. Potem - bez żadnego oszukaństwa - muzyk. W orkiestrze Filharmonii Narodowej grałem na tampurze, czyli starohinduskim instrumencie. Następnie aktor i tancerz, ale proszę to potraktować małą literą. W Teatrze Syrena byłem w studiu wokalno-aktorskim. Podstawowy zawód to dziennikarz. Jest jeszcze prezenter - zapowiadałem koncerty w filharmonii. Teraz zapowiadam programy telewizyjne i numery cyrkowe. I za chwilę stanę się magikiem - mówił na początku lat 90. w wywiadzie dla "Super Expressu".
Sławomir Siejka miał w sobie magnetyzm, którym przyciągał telewidzów. Poza tym zniewalający uśmiech, do którego dokładał nienaganny strój, a zwłaszcza niebanalny krawat. O niektórych ludziach mówi się, że mają "to coś", co sprawia, że wzbudzają sympatię. Młody prezenter TVP był najlepszym potwierdzeniem tej tezy. Jego popularność wystrzeliła i wszystko wskazywało na to, że TVP znalazła nową ikonę, która przetrwa dekady. Nic nie zapowiadało dramatu.
- Uczę się sztuki iluzji. Znam sporo sztuczek, w których wykorzystuje się zręczność palców. Kwalifikacje na kieszonkowca chyba już mam. Potrafię przerżnąć panienkę nie robiąc jej krzywdy - piłą w skrzyni. Może kiedyś zrobię hokus pokus w telewizyjnym studiu. Na przykład nagle zniknę z ekranu - przyznał w wywiadzie. Nikt nie spodziewał się, że Sławomira Siejki faktycznie zabraknie w telewizji. Powód będzie jednak daleki od magii.
Szok dla widzów. Sławomir Siejka zmarł w szpitalu
7 listopada 1994 roku Siejka zasłabł na planie programu. Poczuł się źle, miał problem ze złapaniem oddechu. Trafił do jednego z wrocławskich szpitali, gdzie stwierdzono wirusowe zapalenie opon mózgowych. Wiadomość o chorobie młodej gwiazdy zszokowała fanów. Wydawało się, że popularnego prezentera czeka kilkutygodniowa przerwa w pracy. Nikt nie spodziewał się jednak, że najgorsze ma dopiero nadejść.
23 listopada 1994 roku Polskę obiegła smutna wiadomość o śmierci uwielbianego prezentera. Informacja dotycząca 35-letniej gwiazdy wstrząsnęła publicznością. Mimo wcześniejszych informacji o zapaleniu opon mózgowych wydawało się, że młody organizm szybko dojdzie do siebie, a Sławomir Siejka wróci na antenę i ponownie zobaczymy go zapowiadającego popularne filmy czy wydarzenia kulturalne.
Niespodziewanie przerwane życie wywołało sporo kontrowersji. Według pojawiających się na Woronicza plotek przyczyną śmierci prezentera nie było zapalenie opon mózgowych, a miał on być zakażony wirusem HIV. Te doniesienia nigdy nie zostały potwierdzone, a jego śmierć cały czas owiana jest nutą tajemnicy.
Sławomir Siejka miał wszystko, by zdobyć wielką karierę w telewizji. Odkryty przez Ninę Terentiew talent miał iść w ślady wielkich poprzedników, jak Jan Suzin, Krystyna Loska czy Edyta Wojtczak. Życie napisało inny scenariusz. Mimo że od śmierci Siejki minęło już ponad ćwierć wieku, cały czas jest on wspominany z sentymentem przez telewidzów, zwłaszcza tych starszej daty.