Sławomir Nowak: nie występowałem o protekcję, wisi mi to czy ktoś to kupuje
Sławomir Nowak, jeden z bohaterów afery podsłuchowej mówi w "Newsweeku" o powodach dla których zdecydował się odejść z polityki. - Miałem już tego dosyć. Szarpania mnie, mojej rodziny. Tego poczucia niesprawiedliwości i nierówności - powiedział Nowak. Komentując ujawnione nagrania powiedział: Wiem, że jak dzisiaj mówię, że nie występowałem o żadną protekcję, to ktoś może powiedzieć: nie kupuję tego. W sumie wisi mi, czy ktoś to kupuje, czy nie.
23.06.2014 | aktual.: 23.06.2014 09:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polityk pytany o to, co poszło nie tak, powiedział, że "brak czujności". - Pewnie jakieś własne błędy, bo trochę pychy gdzieś zawsze się wkrada. Może za bardzo uwierzyłem, że jestem naprawdę silny - powiedział Nowak tygodnikowi. Odnosząc się do tego, że nie lubią go tabloidy, powiedział, że nie może przepraszać za to, jaki jest. - Nie noszę drogiego garnituru, noszę Vistulę. Noszę bardzo normalne buty, żadne wyhajowane - bronił się.
Nowak opowiadał też o ujawnionych w ubiegłym tygodniu taśmach, z których wynika, że w czasie rozmowy z Andrzejem Parafianowiczem (jeszcze dwa miesiące wcześniej był generalnym inspektorem informacji finansowej) wstawił się za swoją żoną, która ma poważne kłopoty z kontrola skarbową.
- Proszę wyraźnie przesłuchać nagranie - ja tam o nic nie proszę. Co więcej, kolejne miesiące pokazały, że że ta rozmowa nie zmieniła biegu wydarzeń. Wiem, że jak dzisiaj mówię, że nie występowałem o żadną protekcję, to ktoś może powiedzieć: nie kupuję tego. W sumie wisi mi, czy ktoś to kupuje, czy nie. Wiem, jakie miałem intencje. I wiem, że moja żona bardzo ciężko to znosiła - powiedział Nowak.
Źródło: "Newsweek"