Śląskie dostanie mniej pieniędzy z Unii
Województwo śląskie dostanie mniej pieniędzy z Unii, bo rząd uznał, że "jakoś sobie poradzi". W środę rząd przyjął niekorzystny dla regionu sposób podziału środków z funduszy strukturalnych UE, które przypadną Polsce w latach 2007-2013. Śląskie dostanie teraz około 300 mln euro mniej, niż dostałoby przy starym systemie.
03.08.2006 | aktual.: 03.08.2006 09:15
Rada Ministrów zaakceptowała projekt przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i pieniądze, które mogły trafić na Śląsk, powędrują na ścianę wschodnią. Zgodnie z wybranym sposobem podziału 16 mld euro pomiędzy województwa, najwięcej zyskały: warmińsko-mazurskie, lubelskie, podkarpackie, świętokrzyskie i podlaskie.
Jeśli spojrzeć na liczby bezwzględne, to Śląskie jest wysoko: dostanie w sumie z tzw. regionalnego programu operacyjnego ok. 2,1 mld euro. Ale w przeliczeniu na mieszkańca - a raczej to jest wyznacznik sukcesu czy porażki - sprawa wygląda inaczej. Z około 340 euro na głowę Śląskie jest na szarym końcu - razem z Wielkopolską, Małopolską oraz województwami łódzkim i mazowieckim.
Zarówno minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka, jak premier Jarosław Kaczyński tłumaczyli, że to jest podział sprawiedliwy. Jednocześnie dawano do zrozumienia, że choć bogatsze regiony dostaną mniej, to przecież "jakoś sobie poradzą".
Algorytm I podziału 16 mld euro z unijnej kasy - czyli ten, który został wybrany przez rząd - zakłada, że wszystkie regiony uczestniczą w podziale tylko 80% ogółu środków. W podziale pozostałych 20% sumy biorą udział tylko te regiony, w których poziom PKB na 1 mieszkańca jest niższy niż 80% średniej krajowej i w których stopa bezrobocia jest wyższa niż 150% średniej.
Co zostało z "yes, yes, yes"?
Narodowe Strategiczne Ramy Odniesienia 2007-2013 to projekt, który określa obszary i sposoby wykorzystania funduszy przyznanych Polsce ze środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego oraz Funduszu Spójności. Na realizację NSRO przeznaczonych zostanie ok. 85 mld euro. Z tego ok. 60 mld euro z funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności (to te środki w budżecie UE na lata 2007-2013, po której wywalczeniu premier Marcinkiewicz krzyczał "yes, yes, yes!"). Regionalne programy operacyjne pochłoną dokładnie 15,9 mld euro. Najwięcej pieniędzy popłynie jednak do nas z tzw. programów sektorowych.
Wczorajsza decyzja rządu oznacza, że Śląskie dostanie mniej pieniędzy w ramach regionalnych programów operacyjnych na budowę dróg, szkół czy wsparcie dla firm. Czy jest jakakolwiek szansa na uratowanie części owych 300 mln euro? Śląscy posłowie, którzy lobbowali w rządzie za rozwiązaniem korzystnym dla regionu, pokazali, że ich siła nie jest wielka. Pewne szanse jednak są.
Dokument, którego projekt został wczoraj zatwierdzony przez rząd, musi jeszcze zostać przedstawiony Komisji Europejskiej. To nie stanie się szybciej niż jesienią. Do tego czasu debata nad podziałem środków między województwami może jeszcze trwać. Do tego rząd ma wciąż do dyspozycji rezerwę finansową, z której teoretycznie może zrekompensować część strat, jakie wynikają dla województw bogatszych - w tym śląskiego - z algorytmu I. Czy jest na to szansa?
Posłowie PiS-u z regionu są przekonani, że uda im się coś wywalczyć. Niestety na razie walkę przegrali - dwa razy słali pisma w tej sprawie do premierów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. I nic. Posłowie opozycji - zwłaszcza PO - też nic nie wskórali, choć działali bardziej efektownie. Rozpoczęli akcję wysyłania maili do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej i premiera Kaczyńskiego z apelem o korzystniejszy podział pieniędzy. Efektownie było, ale nie efektywnie.
Problem z premierem Kaczyńskim jest taki, że okazuje wielką nieufność wobec lokalnych układów. Nawet gdyby przyjąć, że cała śląska reprezentacja parlamentarzystów działa na rzecz zwiększenia środków, szanse na wpłynięcie na premiera nie są wielkie. Być może sensowniej będzie już teraz zacząć walkę o pieniądze z innych unijnych źródeł? Należy bowiem pamiętać, że regionalne programy operacyjne to tylko około 20% środków, o które toczy się gra. Polityka regionalna nie musi być sprawiedliwa
Rozmowa z Janem Olbrychtem, eurodeputowanym, wiceprzewodniczącym Komisji Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego.
Dziennik Zachodni: Co pan sądzi o wyborze przez rząd takiego podziału pieniędzy?
Jan Olbrycht: Jako poseł opozycji powinienem powiedzieć, że to skandal, ale problem jest dużo bardziej złożony. Po pierwsze uważam, że ściana wschodnia naprawdę potrzebuje dodatkowego wsparcia, który to zresztą pogląd - jak pamiętamy - podzieliła Rada Europejska, przyznając dodatkowe środki.
W imię sprawiedliwości, o której mówił rząd?
- Nie, nie, nie... Polityka regionalna nie polega na sprawiedliwym dzieleniu, ale na dawaniu tam, gdzie naprawdę te pieniądze są potrzebne. My na Śląsku dobrze wiemy, na co spożytkować pomoc. Tymczasem rząd nie określił, jakie są najpilniejsze potrzeby województw wschodnich. A najpierw należy dobrze pokazać, na co pieniądze mają zostać przeznaczone. To jest zarzut.
Rząd źle zabrał się za podział tych środków?
- Nie neguję faktu, że wschodnie regiony potrzebują pomocy, ale zwracam uwagę na nieprzejrzystość procesu oceny tych potrzeb. Proszę spojrzeć na konsultacje społeczne - pokazano ludziom algorytmy i na tym koniec. Wyszło to, co miało wyjść od początku. To pozór obiektywności. Wiadomo przecież, że skoro prezentuje się rozwiązania dla jednych korzystne, a dla innych nie, to ktoś będzie za, a ktoś przeciw. Bo dlaczego my mamy dostawać około 300 euro na głowę, gdy na wschodzie dostaną dwa razy więcej? Gdyby tymczasem rząd pokazał konkretne zadania do realizacji, debata byłaby o wiele bardziej merytoryczna. Tymczasem mówi się teraz o rezerwach, tylko gmatwając cały proces.
To jednak nie zamyka dyskusji o podziale tych pieniędzy?
- Polski rząd formalnie przedstawi Komisji Europejskiej projekt Narodowej Strategii Spójności dopiero jesienią. Do tego czasu - takie jest moje zdanie - nadal trzeba o sprawie rozmawiać. Do tego należy pamiętać o znacznie większych pieniądzach z programów sektorowych. Obyśmy z tej puli wzięli jak najwięcej.
Marek Twaróg