Szczepienia na COVID na Śląsku. "Szczepią, ale nie szczepią"
Masowe szczepienia na COVID-19 od poniedziałkowego poranka? Okazuje się, że w okolicy Rybnika (woj. śląskie) niekoniecznie. Część przychodni pierwszych seniorów zaszczepi dopiero we wtorek. Inne w poniedziałkowe popołudnie. Powód? Szczepionki na COVID są jeszcze w drodze.
W poniedziałek ruszyły szczepienia na COVID wśród seniorów. Jako że preparat dotarł do Polski w mocno ograniczonej liczbie, to nie należało oczekiwać tłumów pod drzwiami przychodni. Te pojawiły się, gdy zapisywano na szczepienia. Wtedy część seniorów krytykowała proces rejestracji. Odnotowano przypadki, gdzie w przychodniach wywieszono kartki o wyczerpanym limicie szczepionek i przedwcześnie kończono obsługę chętnych.
W powiecie rybnickim w województwie śląskim w poniedziałkowy poranek pod przychodniami nie było wzmożonego ruchu. Nie było też szczepień. Dlaczego, skoro rząd wyznaczył 25 stycznia na moment podawania preparatu seniorom?
Szczepienia na COVID. "Proszę przyjść we wtorek"
Aby sprawdzić jak wygląda proces szczepień w mniejszych gminach, wybrałem się w pierwszej kolejności do Świerklan w województwie śląskim. Mieszka tam nieco ponad 12 tys. mieszkańców. Preparat ma być podawany w jedynej funkcjonującej tam przychodni.
Tyle że krótko przed godz. 8 nie widzę żadnych kolejek do szczepienia. - My ruszamy ze szczepieniami dopiero we wtorek - słyszę w rejestracji. - Ale jak to? Szczepionka nie dotarła na czas? - pytam. - Takie terminy dostaliśmy z ministerstwa, szczepionka jest w drodze.
Później otrzymuję informację, że szczepionka na COVID już jest w placówce. Pierwsi seniorzy otrzymają ją we wtorek - zgodnie z planem, bo od razu rejestrowano ich z terminami od 26 stycznia. - To jest jakaś komedia. Szczepią, ale nie szczepią - mówi mi starszy mężczyzna, który przyszedł na badanie krwi.
- Wiem, że tych szczepionek jest mało, ale nie rozumiem, dlaczego nie można było podawać konkretnych terminów seniorom. Syn próbował mnie zarejestrować w zeszłym tygodniu, ale się nie udało - opowiada z kolei 87-letnia kobieta.
Szczepienia na COVID. W mieście nie jest lepiej
Po godz. 8 żadnych szczepień nie przeprowadza też przychodnia przy ul. Jastrzębskiej w Rybniku, zlokalizowana o ledwie kilka kilometrów od placówki mieszczącej się w Świerklanach. To jednak punkt znajdujący się w obrębie miasta, więc założyłem, że będzie lepiej. Okazuje się, że niekoniecznie.
- Nie mamy jeszcze szczepionek - słyszę ponownie w rejestracji. Jedyna kolejka na parterze to ludzie czekający na oddanie krwi. Młodzi i starsi. - Ja chyba nawet nie mogę być szczepiony - mówi mi ok. 60-letni mężczyzna, który przed kilkoma laty miał wstrząs anafilaktyczny po podaniu surowicy.
- W telewizji mówili, że takie osoby nie kwalifikują się do podania szczepionki - dodaje i nie ukrywa, że jest tym faktem zmartwiony, bo boi się koronawirusa. COVID-19 dotknął już jego żonę, on sam wtedy się nie zaraził.
Po godz. 11 telefonuję do przychodni przy ul. Jastrzębskiej. - Szczepionka dalej nie dotarła. Ma być po godz. 12 - słyszę. Pracownica rejestracji wierzy, że proces szczepień nie zostanie zakłócony. Pierwszych seniorów umówiono bowiem na godz. 13.30. Jest zatem szansa, że preparat dotrze na czas.
Wykonuję jeszcze kilka telefonów i okazuje się, że w powiecie rybnickim, jak i samym Rybniku sytuacja wygląda podobnie. Szczepionka na COVID-19 jest dopiero w drodze.
Szczepienia na COVID. Medycy z grupy zero czekają
25 stycznia ruszył proces szczepienia seniorów, ale szczepionka na COVID nie trafiła jeszcze do wszystkich medyków z grupy zero. Mieli oni otrzymać preparat w pierwszej kolejności.
- Wyznaczono mi termin szczepienia na 16 stycznia, ale wtedy byłam w pracy, więc nie mogłam się pojawić w placówce, która prowadzi cały proces. Minął ponad tydzień i nie mam żadnej informacji o nowej dacie szczepienia - mówi pielęgniarka ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku.
Pracownicy psychiatryka są szczepieni w szpitalu wojewódzkim, który mieści się kilka kilometrów dalej. Niemożliwe zatem jest przyjęcie preparatu podczas pracy. - Dlaczego nie skoordynowano tego w taki sposób, by uwzględniać, że ktoś pracuje? Przez to całe zamieszanie ze zmniejszeniem dostaw nie wiem, kiedy będę zaszczepiona - dodaje pracownica szpitala. W podobnej sytuacji ma być więcej osób.
Jej koleżanka z oddziału miała więcej szczęścia. Została zaszczepiona 16 stycznia, teraz czeka na drugą dawkę. - Po przyjęciu szczepionki mocno bolało mnie ramię, ale to podobno normalna reakcja - opowiada. Ma jednak pewne zastrzeżenia do personelu, który przeprowadza szczepienia.
- Tyle się mówi, że przeprowadzony zostanie wywiad, a nawet nie spojrzano na wypełnioną przeze mnie ankietę ws. szczepień. A co, gdyby mi się coś stało? - mówi 35-letnia salowa, która miała pewne objawy związane z przyjęciem preparatu.
25 stycznia z mediami pod szpitalem wojewódzkim w Rybniku spotkał się Marek Krząkała, rybnicki poseł. Potwierdził to, co w poniedziałek można było zaobserwować pod przychodniami. - W grupie zero są wstrzymane szczepienia. Tworzy się bałagan, zapraszając teraz na szczepienia 70- czy 80-latków i ryzykując ich życie - mówi Krząkała.
- Strategia szczepień została napisana na kolanie. Punkt szczepień w Rybniku ma wykonać 30 szczepień tygodniowo. To w 150-tysięcznym mieście potrwa to 10 lat. Nie możemy tyle czekać, bo umrzemy - dodaje Krząkała.