Śląskie. Spór o śmigłowiec pogotowia. Bielski starosta protestuje
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nie będzie już stacjonował w Kaniowie niedaleko Bielska-Białej. Od piątku maszyna z załogą została przeniesiona do Katowic.
- Nie rozumiem, dlaczego minister zdrowia nie chce się pochylić nad tak poważną sprawą przywrócenia tego helikoptera dla Beskidów. Chodzi o bezpieczeństwo turystów i mieszkańców - komentuje starosta bielski Andrzej Płonka.
Tymczasowa baza LPR na terenie Bielskiego Parku Technologicznego Lotnictwa, Przedsiębiorczości i Innowacji w Kaniowie została utworzona w grudniu ubiegłego roku. Miała działać przez rok, na czas budowy nowej bazy na lotnisku Muchowiec w Katowicach. Samorządy z południa województwa śląskiego zabiegały, aby śmigłowiec pozostał w Kaniowie na dłużej.
- W latach 90. ubiegłego wieku stacjonowały w Beskidach dwa helikoptery: w Szczyrku i Korbielowie. Śmigło miało kiedyś powrócić w góry. Pojawiła się naturalna okazja, ponieważ w Kaniowie powstało lotnisko wraz z infrastrukturą - mówi starosta.
Do wojewody, Ministerstwa Zdrowia i premiera słano pisma w tej sprawie, samorządy z tego terenu podsyłały podejmowane uchwały. - Rozmawialiśmy z byłym ministrem zdrowia i z obecnym. Z przykrością dowiaduję się, że stanowisko LPR zostaje przeniesione do Katowic - komentuje Andrzej Płonka.
Samorządowiec dodaje, że jeszcze w tym tygodniu LPR pomagał Bielskiemu Pogotowiu Ratunkowemu.
- Nasze karetki były obłożone liczbą chorych, których w związku z pandemią koronawirusa i sytuacją w szpitalach nie było gdzie przekazać. I w takim czasie w takich okolicznościach dowiaduję się, że śmigłowiec jest zabierany do Katowic - ubolewa Płonka.
Starosta zapowiada, że temat będzie nadal podejmowany w rozmowach z decydentami w Warszawie.