Rybnik. Wyjątkowe szczęście pilota. Wyszedł cało z lądowania w drzewach
Wiatrakowiec pilotowany przez 45-letniego mężczyznę rozbił się w pobliżu lotniska w Rybniku Gotartowicach. Pilot miał mnóstwo szczęścia, że nic mu się nie stało.
Do zdarzenia doszło w pobliżu lotniska w Rybniku Gotartowicach. Pilot dwuosobowego wiatrakowca – leciał sam – w pewnym momencie zgłosił usterkę techniczną. Próbował dolecieć do lotniska i tam wylądować awaryjnie. Zabrakło mu kilkaset metrów.
- Plan był taki, by wylądować na lotnisku w Gotartowicach. Niestety, nie udało się, nie doleciałem do miejsca. Wiatr zawiał już przy samym lądowaniu i wiatrakowiec poszedł na drzewa - powiedział pilot rozbitej maszyny w rozmowie z portalem rybnik.com.pl
Rybnik. Wiatrakowiec rozbił się kilkaset metrów od lotniska
W relacji Dziennika Zachodniego mieszkańcy okolicznych domów mówią o ogromnym szczęściu pilota. - Widziałem go na wysokości 2000 metrów nad ziemią – mówi Henryk Ostapiuk, który od miejsca zdarzenia mieszka około kilkaset metrów. - Pracowałem akurat przy domu, rozbierałem zadaszenie balkonu. Usłyszałem huk łamanych drzew. Dopiero później szwagier powiedział mi, że na ziemię runął śmigłowiec – dodaje.
Na miejsce wypadku przyjechały policja i straż pożarna. Na szczęście, szybko okazało się, że wypadek okazał się mniej poważny, niż sądzono. Pilot podróżował sam i z wypadku wyszedł bez szwanku. Odmówił przyjęcia pomocy medycznej.
Maszyna została jednak poważnie uszkodzona. Strażacy wstępnie oszacowali straty na 20 tysięcy złotych.
Jak poinformowała rybnicka policja, pilot posiadał stosowne uprawnienia i był trzeźwy. Na razie nie są znane przyczyny awaryjnego lądowania wiatrakowca. Prawdopodobnie były to problemy techniczne (awaria silnika).