Nad Beskidami latał śmigłowiec wojskowy Mi-8. Wielu mieszkańców było zaniepokojonych tym zdarzeniem. Służby teraz zdradzają, że prowadzone są poszukiwania wiatrakowca, który nie doleciał do Bielska-Białej.
Wiatrakowiec pilotowany przez 45-letniego mężczyznę rozbił się w pobliżu lotniska w Rybniku Gotartowicach. Pilot miał mnóstwo szczęścia, że nic mu się nie stało.
W Toruniu doszło do awaryjnego lądowania wiatrakowca. Uszkodzeniu uległa linia energetyczna, co wywołało niewielki pożar. Służby przekazały, że nikt nie odniósł obrażeń.
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce podała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmiertelnego wypadku wiatrakowca była awaria. Jedną z ofiar był instruktor. Drugiego ciała nie udało się zidentyfikować. Przypuszczalnie to jeden z kursantów.
Wspólny lot okazał się tragedią. Pijany 58-latek zabrał na pokład wiatrakowca (lekki samolot) pasażera i wystartował. Podniebna podróż szybko się dla nich zakończyła - pilot zahaczył o dach budynku na jednej z posesji. Maszyna runęła na ziemię.
Do wypadku wiatrakowca doszło w miejscowości Jeziorowskie koło Ełku. Maszyna spadła na dom i zaparkowany obok niego samochód. Nikomu nic się nie stało.