O krok od katastrofy kolejowej na Śląsku - "to sabotaż"
Poważnie utrudniony jest ruch pociągów pomiędzy Chorzowem a Rudą Śląską. Złodzieje rozkręcili tam szyny. Pociągi osobowe są kierowane liniami towarowymi, podróżni muszą się liczyć z opóźnieniami. - To sabotaż, szczęśliwie nie doszło do katastrofy - mówią przedstawiciele kolei.
Do kradzieży doszło w piątek wieczorem na szlaku kolejowym pomiędzy stacjami Chorzów Batory i Ruda Śląska Chebzie. Kolejowi monterzy udali się w to miejsce, podejrzewając usterkę elektryczną. Okazało się, że jej przyczyną jest rozkręcenie szyn. Złodzieje uciekli.
- Ruch został wstrzymany, groziło to katastrofą w ruchu kolejowym - powiedział dyspozytor PKP w Katowicach.
Od godz. 19.23 pociągi jeżdżą powoli liniami towarowymi, omijając uszkodzony odcinek. Do Gliwic składy docierają przez Bytom, Chebzie i Zabrze Biskupice. Do godz. 21.00 tą drogą skierowano osiem pociągów. Podróżni muszą się liczyć ze znacznymi, sięgającymi kilkadziesiąt minut, opóźnieniami.
Na miejscu pracują służby techniczne, które uzupełniają szlak o brakujące elementy, sprawdzają też czy do kradzieży nie doszło na innych fragmentach torów. Jak wyjaśnił dyspozytor, złodzieje rozkręcili tzw. łupki, metalowe elementy łączące szyny kolejowe w jeden ciąg.
Nie wiadomo, kiedy awaria zostanie usunięta. Na razie wiadomo o trzech rozkręconych stykach szyn, ale niewykluczone, że takich miejsc jest więcej.