Nad rodziną z Żor czuwa duch Lenki. Kilka razy o włos od tragedii
Rodzina pana Grzegorza z Żor (województwo śląskie) ma za sobą wiele dramatycznych chwil. Mogły się one zakończyć tragedią. Tak jednak się nie stało. 34-latek i jego żona twierdzą, że nad ich rodziną czuwa duch ich zmarłej córki Lenki. Opowiedzieli swoją historię.
Pan Grzegorz opowiedział o przerażającym zdarzeniu. Razem ze swoją córeczką byli o włos od śmierci - przekazał "Super Express".
Mężczyzna razem z 3-letnią córeczką Basią podjechali do przedszkola w Żorach, aby odebrać 5-letniego Mateusza. Nagle usłyszeli potężny huk. Okazało się, że to drzewo runęło na samochód.
Konar rozbił szybę i upadł na pustym fotelu pasażera. Mała dziewczynka w tym czasie siedziała z tyłu. Jak wyjaśnił pan Grzegorz, ta sytuacja to kolejny znak, że nad jego rodziną czuwa duch nieżyjącej córeczki Lenki.
Zobacz też: Rydzyk wychwala Czarnka. "W życiu nie słyszałem większej bzdury"
Żory. Rodzina wierzy, że czuwa nad nimi duch córki
34-latkowi i jego córce na szczęście nic się nie stało. Jednak gdyby pan Grzegorz zaparkował pół metra dalej, najprawdopodobniej zginęliby - podkreślił tabloid.
Co więcej, jak zaznaczył pan Grzegorz, na aucie obok gałęzi znajdowały się przewody elektryczne. Strażacy przekazali, że były one pod napięciem. Głowa rodziny twierdzi, że to "cud", że udało się im przeżyć. Pan Grzegorz zaznaczył, że to już kolejny.
W rozmowie z prasą rodzina przekazała, że w 2012 roku rodzice przywitali na świecie córeczkę Lenkę. Dziewczynka urodziła się jako wcześniak i przeżyła tylko 9 tygodni.
Niejedyna tragedia rodziny z Żor
Po jej śmierci w rodzinnym domu wybuchł pożar. W budynku była tylko żona, która wybudziła się, bo obudził ją płacz dziecka. - Tylko, że my dziecka nie mieliśmy - wyjaśnił pan Grzegorz.
Według niego to kolejny dowód na to, że nad rodziną czuwa duch zmarłej córki. W rozmowie z "SE" 34-latek dodał, że razem z żoną doświadczył również grania zabawek, które nie miały baterii. To zwiastowało wykrycie nowotworu u jego żony. Chorobę udało się pokonać.
Pani Katarzyna była także w dwóch zagrożonych ciążach. Udało się jej urodzić dzieci. Rodzina przeżycie tych wszystkich dramatycznych sytuacji tłumaczy opatrznością aniołów stróżów - w tym Lenki.
Źródło: "Super Express"