Na Śląsku lekarze nie przyjmują, wojewoda nie rozumie
Około 150 przychodni podstawowej opieki
zdrowotnej z woj. śląskiego, obsługujących w sumie milion
pacjentów, nie podpisało kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia
i zaprzestało przyjmowania pacjentów. W poniedziałek wojewoda
śląski będzie namawiał samorządowców, aby wymogli na zbuntowanych
lekarzach przystąpienie do rokowań z NFZ.
"Przede wszystkim trzeba zacząć rozmawiać. Pieniądze na kontrakty są, ale trzeba złożyć ofertę. Dużą część winy za obecną, trudną sytuację ponoszą lekarze, ponieważ to oni opuścili pacjentów w niektórych rejonach województwa" - powiedział podczas wojewoda Lechosław Jarzębski.
Postawę lekarzy, którzy nie zgadzając się na proponowane przez NFZ warunki kontraktów, nie złożyli ofert, wojewoda uznał za niezrozumiałą. Przypomniał, że w tym roku lekarze z woj. śląskiego otrzymują za swoje usługi o 9 zł więcej w przeliczeniu na jednego pacjenta.
Dyrektor śląskiego oddziału NFZ Marek Piekarski poinformował, że Fundusz podpisał jak dotąd kontrakty z 638 podmiotami podstawowej opieki zdrowtonej, dzięki czemu w trzech czwartych zabezpieczył opiekę medyczną w tym zakresie w regionie. Pozostałe ok. 150 poradni 1 stycznia odłączono od elektronicznego systemu sprawozdawczego, a lekarze z tych placówek nie podjęli pracy.
W 100-tysięcznym Jastrzębiu Zdroju kontraktu nie podpisała ani jedna przychodnia podstawowej opieki zdrowotniej. Tylko 12-20% świadczeniodawców podpisało kontrakty w Zabrzu, Gliwicach i powiecie gliwickim, Wodzisławiu Śląski, Rybniku i Raciborzu.
"Dostęp do lekarza rodzinnego w tych rejonach jest utrudniony, ale nie oznacza to, że pacjenci pozbawieni są opieki. W Jastrzębiu Zdroju jest niedostatek lekarzy rodzinnych, ale to wcale nie jest biała plama. Podstawowa opieka udzielana jest w szpitalu wojewódzkim, działa też 13 poradni specjalistycznych" - powiedział dyr. Piekarski.
Według jego danych, w piątek do izby przyjęć jastrzębskiego szpitala zgłosiło się łącznie ok. 350 osób. Pacjenci, mimo wzmocnionej obsługi, musieli długo czekać na przyjęcie przez lekarza, ale nikt nie został bez pomocy. Pacjenci mogą też zgłaszać się do pogotowia ratunkowego.
Wojewoda poinformował, że kontraktu nie podpisała też obsługująca ok. 180 tys. pacjentów w Gliwicach, Zabrzu i Sosnowcu, Fundacja Unia Bracka, skupiająca dawne przychodnie górnicze.
Śląski oddział NFZ deklaruje możliwość przedłużenia terminu składania przez lekarzy rodzinnych ofert, ale na razie nie widzi takiej potrzeby, ponieważ lekarze nadal ich nie składają. Do nowych, ogłoszonych w Wigilię rokowań, zgłosiło się jak dotąd dziewięciu świadczeniodawców, wśród nich dwaj z Jastrzębia Zdroju. Termin zgłaszania ofert upływa w poniedziałek.
Dyr. Piekarski poinformował, że do NFZ napływają zapytania od lekarzy, głównie ze szpitali, którzy deklarują przejęcie obsługi pacjentów na tych terenach, gdzie nie ma ofert od tamtejszych lekarzy. Wojewoda śląski uważa jednak, że najpierw należy - przy pomocy samorządów - próbować przekonać zbuntowanych lekarzy do złożenia ofert, a dopiero jeżeli patowa sytuacja będzie się przedłużać, myśleć o nowej organizacji opieki.
W ocenie wojewody problem z niepodpisywaniem kontraktów występuje głównie tam, gdzie przychodnie zostały sprywatyzowane. Jarzębski uważa, że samorządy - ustawowo zobowiązane do zorganizowania opieki zdrowotnej - mają instrumenty wpływania na lekarzy, np. ustalają czynsze w pomieszczeniach przychodni.
NFZ przypomina, że do połowy stycznia pacjenci mogą korzystać z usług każego lekarza, a Fundusz zapłaci za ich wizytę 15 zł. Przypomina przy tym lekarzom o zasadach rozliczania takich wizyt - Fundusz płaci lekarzowi na podstawie odpowiednich formularzy, a nie pacjent lekarzowi, który wydaje mu kwit i wysyła po zwrot pieniędzy do NFZ. Taki przypadek zanotowano w Rybniku.
Według NFZ, w przeważającej części miejscowości problem zapewnienia pacjentom opieki lekarza rodzinnego nocą i w dni wolne rozwiązano poprzez umowy z pogotowiem ratunkowym i jego ambulatoriami. Lekarze, którzy nie podpisali kontraktów, kwestionują obowiązek zapewnienia takiej opieki. NFZ przypomina natomiast, że jest on zapisany w ustawie.