Beskidy. Na nartach nie wolno, więc jeżdżą na sankach…oby bezpiecznie
Mimo pandemii, ferie trwają. Mimo obostrzeń, miłośnicy zimowych sportów o nich nie zapomnieli. I choć w zupełnie innej formie, korzystają z obecnych warunków na stoku.
I tak korzystają i korzystają…póki mogą. A przecież do końca ogólnopolskich ferii zostało już zaledwie kilka dni. Mimo to, beskidzcy goprowcy ostrzegają, by zachować szczególną ostrożność.
A jest przy czym, ponieważ ze względu na panujące obostrzenia i brak możliwości szusowania na stoku, wielu turystów postanowiło cofnąć się do dzieciństwa i pozjeżdżać na sankach lub na ” jabłuszku” . Jak apelują ratownicy, tylko w miniony weekend interweniowali w tej sprawie kilkanaście razy. "Część szlaków, polan i zamkniętych stoków narciarskich jest bardzo śliska. Dzieje się tak w wyniku zmian pogodowych oraz dużego ruchu turystycznego, a w szczególności z powodu ślizgania się na tzw. jabłuszkach, sankach. Tylko w miniony weekend ratownicy interweniowali w 14 wypadkach. Spowodowane były poślizgnięciem się lub upadkiem podczas jazdy na sankach i jabłuszkach" – donoszą ratownicy.
Dlatego goprowcy nie ustają w swych apelach o rozwagę. "Popularne aktywności, jak jazda na sankach, ślizganie się na jabłuszkach czy oponach, w górach bywają tragiczne w skutkach. Szczególnie na baczności należy mieć się w przypadku wystąpienia niekorzystnych warunków pogodowych. Należy pamiętać, że przyspieszenie zejścia poprzez zjazd szlakiem na jabłuszku czy kurtce i jego wyślizganie, może być dla kogoś idącego za nami przyczyną wypadku" – przestrzegają.