Polska10-letni sprawca fałszywego alarmu bombowego zidentyfikowany

10‑letni sprawca fałszywego alarmu bombowego zidentyfikowany

10-letniego chłopca z Zawiercia (Śląskie),
który zadzwonił na policję z informacją o rzekomym podłożeniu
ładunku wybuchowego w warszawskim metrze zidentyfikowała
zawierciańska policja - poinformował zespół prasowy
śląskiej policji.

26.07.2005 | aktual.: 26.07.2005 15:32

21 lipca w Komendzie Powiatowej Policji w Zawierciu zadzwonił telefon. Dziecięcy głos poinformował o podłożeniu materiału wybuchowego w warszawskim metrze. Informacja została przekazana do stolicy i policja podjęła dyskretne czynności sprawdzające, ale decyzja o ewakuacji metra tym razem nie była konieczna, bo informacja wydawała się bardzo mało wiarygodna - powiedział Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji.

Okazało się, że sprawcą niewybrednego żartu jest 10-letni mieszkaniec Zawiercia, który zadzwonił z budki telefonicznej z miejscowości Kuźnica Masłońska. Chłopiec przyznał się do winy, ale nie potrafił logicznie wytłumaczyć swojego czynu. Sprawa trafi do sądu rodzinnego.

Jak podkreślił Bieniak, to już siódma informacja o podłożeniu materiału wybuchowego, odebrana w ciągu ostatnich dwóch tygodni przez śląską policję. Incydenty takie nasiliły się po atakach terrorystycznych w Londynie. Sześć alarmów było fałszywych, w jednym przypadku funkcjonariusze rzeczywiście znaleźli ładunek.

Były pracownik fabryki kleju i zaprawy "Atlas" w Dąbrowie Górniczej domagał się od jej dyrekcji 200 tys. zł, grożąc zdetonowaniem w zakładzie ładunku wybuchowego w przypadku niespełnienia jego żądań. Ładunek, który znaleziono w fabryce, mógł uczynić spustoszenie w promieniu 20 metrów. Dwa dni później sprawca wpadł w ręce policji i trafił do aresztu.

Kilka dni temu w jednym z banków w Chorzowie znaleziono kartkę, na której była groźba zdetonowania w placówce bomby i żądanie 50 tys. zł okupu. Autorem listu okazał się 10-letni Brytyjczyk, mieszkaniec Londynu, który przyjechał do Polski z mamą-Polką. Policjantom chłopiec tłumaczył potem, że napisał kartkę, bo niecierpliwił się, kiedy jego matka zbyt długo załatwiała formalności.

Z kolei w niedzielę 35-letnia kobieta powiadomiła częstochowską policję, że znalazła w mieszkaniu kartkę o podłożeniu w nim zdalnie sterowanego ładunku wybuchowego. Policjanci zabezpieczyli miejsce zdarzenia, ewakuowano 150 osób - mieszkańców dwóch kamienic.

W mieszkaniu i budynku pirotechnicy nie znaleźli żadnych materiałów wybuchowych. Kilka godzin później policjanci zatrzymali autora informacji o bombie. Okazał się nim 36-letni mężczyzna - mąż kobiety, która poinformowała o zdarzeniu. W chwili zatrzymania był nietrzeźwy, badanie wykazało u niego prawie 3 promile alkoholu.

Źródło artykułu:PAP
warszawametropolicja
Zobacz także
Komentarze (0)