Skażone promieniotwórczo auto przy granicy. Co mogło grozić?
Ukraińcy wykryli przy polskiej granicy skażenie promieniotwórcze w jednym z samochodów. - Być może osoba, która dłuższy czas jeździła tym autem, mogła otrzymać jakąś większą dawkę, ale dla okolicznych ludzi nie stanowiłaby ona powszechnego zagrożenia - komentuje w rozmowie z WP prof. Paweł Olko z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN.
03.06.2024 | aktual.: 03.06.2024 17:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pod koniec maja ukraińskie służby przekazały informację, że podczas przekraczania granicy 10 kwietnia w Uściługu w obwodzie wołyński pomiar dozymetryczny wykazał skażenie promieniotwórcze w samochodzie marki Mercedes G 500.
"Pomiar dozymetryczny wykazał maksymalne zanieczyszczenie konstrukcji samochodu w rejonie ramy poprzecznej w pobliżu tylnego prawego i lewego koła. Nie wykryto żadnego obcego obiektu radioaktywnego. Moc równoważnej dawki promieniowania gamma w odległości 0,1 m od powierzchni samochodu wynosiła 27,0 μSv/h" - podano w komunikacie. Eksperci wskazali, że chodzi o nuklid promieniotwórczy Ra-226.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie znaleźli 'pastyleczki' z radem"
- Raport ukraiński jest dosyć konkretny. Dobrą informacją jest to, że nieźle działają ich urządzenia do wykrywania. Potrafili zidentyfikować też źródło, co świadczy o ich wyposażeniu i umiejętnościach - komentuje sprawę w rozmowie z Wirtualną Polską prof. dr hab. Paweł Olko z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
- Uwagę zwraca informacja, że nie wykryto obiektu radioaktywnego, czyli nie znaleźli "pastyleczki" z radem. Rad-226 jest nuklidem naturalnym, odkryła go zresztą Maria Skłodowska-Curie. On towarzyszy pokładom węgla, uranu w kopalniach. Można mieć takie naturalne bryłki barytów, które zawierają Rad-226. Być może kiedyś w tym samochodzie był przewożony roztwór radu i coś im się wylało, ale to już moje przypuszczenia - mówi prof. Olko.
- Rad jest generalnie pierwiastkiem silnie promieniotwórczym, potencjalnie niebezpiecznym, używanym np. w medycynie. Występuje naturalnie na ziemi, jak i w ciele człowieka - wskazuje z kolei dr hab. inż. Krzysztof Fornalski z Politechniki Warszawskiej.
"Nie stanowi zagrożenia"
W ukraińskim komunikacie pojawiła się informacja, że moc równoważonej dawki promieniowania gamma w odległości 10 cm od samochodu wynosiła 27 mikrosiwertów na godzinę.
- Te 27 mikrosiwertów na godzinę to poziom mocy dawki zauważalny, gdyż jest to 100 razy więcej, niż tło naturalne. Ale jeżeli lecimy samolotem, to na wysokości 10 km mamy 5 mikrosiwertów na godzinę. Nie jest to więc dawka bardzo szkodliwa. Być może osoba, która dłuższy czas jeździła tym skażonym samochodem, mogła otrzymać jakąś większą dawkę, ale dla okolicznych ludzi nie stanowiłaby ona powszechnego zagrożenia - mówi naukowiec z IFJ PAN.
- Moc dawki na poziomie 27 μSv/h nie stanowi zagrożenia dla mieszkańców, gdyby taki samochód przejeżdżał przez miejscowość - podkreśla dr hab. inż. Fornalski.
Jak zaznacza prof. Olko, dla przeciętnego człowieka wykrycie takiego skażenia byłoby praktycznie niemożliwe. - Oczywiście jeśli ktoś miałby licznik Geigera, prosty detektor promieniowania, który można kupić za kilkaset złotych w internecie, to oczywiście by wykrył. Ale nikt się raczej nie spodziewa na co dzień takiego typu skażenia, a już raczej na pewno nie sprawdza kół samochodów pod tym kątem - podkreśla naukowiec.
Informacje o incydencie zostały przekazane do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: