Skazany były ksiądz chce przedterminowo wyjść z więzienia. Może trafić do ośrodka dla bestii
Nowe fakty ws. Pawła Kani, który został skazany za molestowanie i gwałt. Pełnomocnik byłego księdza domaga się warunkowego zwolnienia z odbywania kary. Jednak możliwe, że mężczyzna zamiast na wolność trafi do ośrodka dla bestii w Gostyninie.
Sprawę Pawła Kani opisuje wrocławska "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna pracował jako ksiądz w parafiach we Wrocławiu, Miliczu, Oławie i Bydgoszczy. Był też katechetą i opiekunem ministrantów. Po raz pierwszy został zatrzymany w 2005 r. jako wikariusz we wrocławskiej parafii św. Ducha, gdy przed sklepem proponował trzem chłopcom po 100 zł za usługi seksualne. Wówczas za duchownego poręczyli abp Marian Gołębiewski oraz arcybiskup wrocławski Henryk Gulbinowicz.
W 2010 roku Kani udowodniono posiadanie dziecięcej pornografii. Nie został jednak wydalony ze stanu duchownego i nadal odprawiał msze i udzielał sakramentów. Tak samo było kiedy w 2015 r. usłyszał kolejny wyrok siedmiu lat za gwałty i molestowanie nieletnich.
Jak przypomina "GW", duchowny został skazany na siedem lat więzienia w 2015 r. Trafił do wrocławskiego oddziału Zakładu Karnego w Oleśnicy. Kierowani tam są sprawcy przestępstw związanych zaburzeniami preferencji seksualnych.
Kania nigdy nie przyznał się do winy, jednak zarówno sąd, jak i biegli wskazują na to, że osadzony niewątpliwie wymaga leczenia oraz podjęcia terapii. Jeden z specjalistów ocenił Kanię jako osobę inteligentną, zdolną do manipulacji.
Po "Tylko nie mów nikomu"
W maju do Sądu Okręgowego we Wrocławiu trafił wniosek o warunkowe zwolnienie z odbywania kary. Pismo wystosował obrońca Pawła Kani mec. Wojciech Krzysztoporski. W dokumencie zwracano uwagę na to, że m.in. "skazany stale nad sobą pracuje" oraz "ukończył edukację seksualną".
Warto podkreślić, że Paweł Kania był jednym z bohaterów głośnego dokumentu "Tylko nie mów nikomu". Od czasu premiery filmu braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele, mężczyzna został usunięty ze stanu duchownego.
To jednak nie wszystko. Mężczyzna został odsunięty od pracy w więziennej bibliotece i radiowęźle z obawy o jego bezpieczeństwo. Powód? Jak wskazuje jednej z wychowawców, po emisji filmu "zauważono zwiększone zainteresowanie innych skazanych".
Bez pilota do telewizora
Szanse Pawła Kani na przedterminowe opuszczenie więzienia maleją do zera. Odebrano mu również pilot do telewizora w celi, gdy film "Tylko nie mów nikomu" trafił do telewizji. Jak tłumaczy jedna z osób, znająca szczegóły odsiadki byłego duchownego, nie chciano, by mężczyzna "podniecał się, oglądając film o sobie".
– Warunkiem skrócenia kary skazanym za przestępstwa seksualne jest odbycie przez nich specjalistycznej terapii seksuologicznej. By ją jednak rozpocząć, skazany musi przyznać się do zrzucanych mu czynów. A Paweł Kania do dziś tego nie zrobił – mówi jeden z wychowawców skazanego w rozmowie z "GW".
Może trafić do ośrodka dla bestii
#
Na razie nie wiadomo, kiedy zbierze się sąd penitencjarny, by rozpatrzyć wniosek o warunkowe zwolnienie Kani z odbywania kary. Zanim do tego dojdzie, mężczyzna musi się poddać badaniom. Będą one decydujące.
Jak wskazuje jeden z wrocławskich sędziów, może nastąpić przełom ws. byłego księdza. – Paradoksalnie ten wniosek może doprowadzić do tego, że zamiast wyjść na wolność wcześniej, Paweł Kania nie tylko odsiedzi cały wyrok, ale też później może być skierowany do ośrodka w Gostyninie – cytuje rozmówcę "Gazeta Wyborcza".
Przypomnijmy: do ośrodka w Gostyninie trafiają osoby, które odbyły już karę więzienia, ale - w opinii sądu - cały czas stanowią zagrożenie dla społeczeństwa i nie mogą zostać wypuszczone na wolność. Placówka powstała w 2013 roku, gdy na wolność miał wyjść seryjny morderca i przestępca seksualny Mariusz Trynkiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: wyborcza.pl Wrocław