Skazał psa na powolną śmierć od palącego słońca
Łodzianka uratowała psa przywiązanego do wiaduktu kolejowego. Jest skrajnie wycieńczony, ma problemy z chodzeniem. Po klatce w szpitalu dla zwierząt tylko kręci się w kółko.
17.08.2010 | aktual.: 18.08.2010 11:33
12-letni Staruszek, bo tak mówią na psa weterynarze, został znaleziony przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi w niedzielne popołudnie. Ktoś przywiązał go do wiaduktu kolejowego na krótkim sznurku. Pies spędził kilka godzin w pełnym słońcu. Lekarze podejrzewają, że miał udar słoneczny i dlatego nie może chodzić. Uratowała go pani Łucja.
- Był przywiązany w odległym miejscu, gdzie spaceruje mało osób, dlatego czekał na ratunek kilka godzin. Zaalarmowali mnie znajomi, którzy akurat przejeżdżali tą ulicą. Pies nie bał się, kiedy odwiązywałam sznur. Tylko błagalnie patrzył - opowiada Łucja Krzycka.
Staruszek jest chudy i zaniedbany, ale nie boi się ludzi. Od razu widać, że miał wcześniej właścicieli. - Ktoś porzucił go w najbardziej bestialski sposób. Przywiązanie psa w upalny dzień to właściwie egzekucja - mówi zdenerwowana i wzburzona Łucja Krzycka, która od lat pomaga bezdomnym i porzuconym zwierzętom.
Pies został przewieziony do lecznicy dla zwierząt przy ul. Rzgowskiej w Łodzi. Tam od razu zajęli się nim weterynarze.
- To stare, schorowane zwierzę, ale można mu pomóc. Na oko ma 12 lat. Niestety, stracił wzrok i to mogło być przyczyną, dla której właściciele chcieli się go pozbyć. On wymaga teraz troskliwej opieki i miłości, bo pomoc lekarską już dostał - mówi Ewelina Kowalczyk, lekarz weterynarii.
Staruszek spędził na słońcu kilka godzin. Lekarze podejrzewają, że to przez udar słoneczny psu ciężko utrzymać równowagę. Ale zakup specjalnego wózeczka, który ułatwiłby chodzenie nie rozwiąże problemu. Staruszek ma za mało siły, by go uciągnąć.
- Piesek staje na tylnych nóżkach tylko na chwilę, bo łapy szybko mu cierpną. Ma też zaburzenia neurologiczne, bo kręci się w kółko i ma problemy z orientacją. Mimo że nie ma wzroku, węch pomaga mu w szukaniu jedzenia, ale trzeba podawać mu wodę - opowiada dr Kowalczyk.
Staruszek garnie się do ludzi. Nie boi się nawet przy podnoszeniu na ręce. Teraz szuka troskliwego domu i ludzi, którzy zapewnią mu spokojną starość.
W Łodzi od początku wakacji codziennie porzucanych jest kilka psów i kotów. To tym bardziej dramatyczne, że od czwartku zwierząt nie przyjmuje łódzkie schronisko przy ul. Marmurowej.
Polecamy w wydaniu internetowym:
Burza nad Łodzią i regionem
NaSygnale.pl: Tragiczny finał wyprzedzania - zobacz zdjęcia