Skandaliczny wpis na profilu Katowic. Prezydent przeprasza
Na oficjalnym profilu Katowic pojawił się skandaliczny wpis, za który teraz przeprasza prezydent miasta. Chodziło o rozdanie 10 podwójnych wejściówek na koncert upamiętniający tragiczne wydarzenia z 16 grudnia 1981 roku. To właśnie tego dnia dziewięć osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych podczas pacyfikacji kopalni "Wujek".
14.12.2021 21:34
Dziewięć ofiar śmiertelnych i kilkudziesięciu rannych – to krwawy bilans pacyfikacji strajkującej załogi kopalni "Wujek" po wprowadzeniu stanu wojennego. Z okazji 40. rocznicy tych tragicznych wydarzeń w środę ma się odbyć specjalny koncert, na który można było otrzymać wejściówki. Wystarczyło odpowiedzieć na pytanie, które wywołało burze i prawdziwy niesmak.
"Jutro o godzinie 19.30 w NOSPR odbędzie się koncert poświęcony pamięci "Dziewięciu z Wujka: z okazji 40. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek. W programie kompozycje Eugeniusza Knapika, Piotra Mossa oraz Karola Szymanowskiego" - tak zaczynał się wpis na oficjalnej stronie miasta Katowic na Facebooku. Zaczynał, bo po kilkudziesięciu minutach został usunięty, a chwilę później przepraszał za niego sam prezydent.
Aby otrzymać wejściówkę należało odpowiedzieć na pytanie: "Ilu górników poniosło śmierć w wyniku zamieszek?". Odpowiedź należało wysłać na maila. "Czas start - liczy się kolejność zgłoszeń!" - kończy się wpis.
W ciągu zaledwie chwili pojawiło się pod nim mnóstwo komentarzy internautów, którzy nie mogli uwierzyć w to co przeczytali. Wpis szybko został usunięty, a chwilę później przeprosił za niego sam prezydent.
"Na profilu FB Urzędu Miasta Katowice ukazał się skandaliczny wpis dotyczący pacyfikacji kopalni Wujek. To w pełni zrozumiałe, że wpis wywołał tak mocne oburzenie wielu mieszkańców." - napisał prezydent Katowic Marcin Krupa. "Tragiczna śmierć 9 zamordowanych przez ZOMO górników jest jedną z najstraszniejszych kart historii naszego regionu. Jako Prezydent Katowic osobiście przepraszam za post napisany przez pracownicę naszego urzędu. W tej sprawie zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje służbowe."
Pacyfikacja kopalni "Wujek" – największa zbrodnia stanu wojennego
Gdy 13 grudnia 1981 roku o świcie górnicy z katowickiej kopalni "Wujek" przygotowywali się do rozpoczęcia pracy, nie wiedzieli jeszcze o gigantycznej operacji komunistycznej władzy, wymierzonej w "Solidarność" i miliony popierających ją Polaków. Po porannym przemówienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego było już jasne, że to efekt stanu wojennego. Wkrótce zaczął się górniczy protest.
Strajkujący domagali się uwolnienia Ludwiczaka oraz innych aresztowanych działaczy z całego kraju, a także zniesienia stanu wojennego, co miało umożliwić ponowną działalność związku. Stanął nie tylko "Wujek" – na terenie woj. katowickiego strajkowało około 50 zakładów pracy.
Władze PRL postanowiły spacyfikować "bunt" górników także po to, by zastraszyć innych. Już 14 grudnia wojsko i milicja przystąpiły do tłumienia protestów. W Jastrzębiu-Zdroju pod kopalnią "Manifest Lipcowy" otworzono ogień do górników, raniąc czterech z nich.
Zobacz także
Była to zapowiedź najkrwawszej pacyfikacji w okresie stanu wojennego – masakry przeprowadzonej przez ZOMO na terenie KWK "Wujek", gdzie strajkowało ok. trzech tys. górników. Decyzję o użyciu siły podjęto 15 grudnia wieczorem, podczas narady Wojewódzkiego Komitetu Obrony. Ogrom sił, które skierowano do kopalni – 1471 funkcjonariuszy MO i ZOMO oraz 760 żołnierzy, dysponujących 22 czołgami i 44 wozami bojowymi – jednoznacznie świadczył o zamiarach komunistów. Początek akcji "odblokowania" kopalni zaplanowano na 16 grudnia.
Kilka minut po godzinie 8.00 teren KWK "Wujek" szczelnie otoczyła milicja, do której później dołączyło wojsko. Po wezwaniu strajkujących do rozejścia się, niewzruszeni protestujący odśpiewali m.in. Mazurka Dąbrowskiego, użyciu armatek wodnych i wyrzutni gazu, rozpoczął się szturm na kopalnię. Na teren zakładu wjechały czołgi i wozy bojowe, taranując ogrodzenie. Strajkujący próbowali się bronić m.in. przy użyciu metalowych prętów. Stawiali też pośpiesznie barykady.
Największy dramat rozegrał się ok. 12.30, gdy do akcji pacyfikacyjnej skierowano pluton specjalny ZOMO. Funkcjonariusze wyposażeni w pistolety maszynowe zabili sześciu górników. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł potem do dziewięciu – trzech rannych zmarło w szpitalu.
Krwawy rezultat pacyfikacji "Wujka" – 9 zabitych i 23 rannych górników (nie licząc zatrutych gazem) przesądził o zakończeniu strajku w dniu masakry, 16 grudnia. Rany odniosło także kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji i żołnierzy.