PolskaSkandalicznie słowa na konferencji MON. "Kłamczuchy cholerne"

Skandalicznie słowa na konferencji MON. "Kłamczuchy cholerne"

Jeden z uczestników sejmowej konferencji "Żołnierze Wyklęci - świadectwa" chciał ochronić Antoniego Macierewicza przed pytaniami dziennikarzy. Zrobił to jednak w tak nieparlamentarnych słowach, że interweniować musiał sam były minister. Ale krewki mężczyzna nie odpuścił.

Skandalicznie słowa na konferencji MON. "Kłamczuchy cholerne"
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Guz
Magdalena Nałęcz-Marczyk

"Gdy ustalimy tożsamość tego człowieka, natychmiast wystąpię o zakaz jego wstępu na teren Sejmu" - napisał na Twitterze Tomasz Cimoszewicz. Polityka PO zbulwersowało nagranie z kuluarów sejmowej konferencji dotyczącej żołnierzy wyklętych.

Brał w niej udział minister Antoni Macierewicz. Szef podkomisji smoleńskiej był przez dziennikarzy pytany o wysokie wydatki z kart kredytowych i płatniczych resortu obrony za czasów swojej kadencji. Były szef MON prostował doniesienia o kwotach sięgających 15 mln zł. Rozmowa nie trwała jednak długo.

- Jesteśmy na konferencji żołnierzy wyklętych i bardzo proszę to uszanować - zaznaczył, kierując swoje słowa do dziennikarki portalu wyborcza.pl. Gdy skierował się w inną stronę, do zadającej pytanie Justyny Dobrosz-Oracz podszedł inny mężczyzna.

- Na pewno koszerna zacznie piep**ć głupoty, jak zwykle - stwierdził. W połowie jego wypowiedzi były szef MON złapał mężczyznę za poły marynarki. - Ej ej ej, niech pan takich rzeczy nie mówi - zareagował stanowczo Macierewicz.

- Przepraszam - zreflektował się mężczyzna. Jednak gdy szef podkomisji smoleńskiej odszedł, rzucił ciszej słowa "kłamczuchy cholerne" oraz "idźcie wy, hieny cmentarne" kierując je do grupy dziennikarzy. Dobrosz-Oracz zapytała mężczyznę, kim jest.

Gdy pokazał jej wizytówkę i dowód, dziennikarka wyciągnęła ku nim rękę. - Gdzie ta łapa - krzyknął.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (983)