"Skandaliczna" okładka "Faktu" o synu Leszka Millera. Naczelny gazety przeprasza

"Ojciec wybrał politykę, a syn sznur" - brzmi tytuł okładki weekendowego wydania "Faktu". Mocne słowa natychmiast wywołały falę krytyki. "Wszystkich, którzy czują się urażeni tytułem do tekstu o życiu Leszka Millera juniora, przepraszam" - pisze teraz na Twitterze redaktor naczelny Robert Feluś.

"Skandaliczna" okładka "Faktu" o synu Leszka Millera. Naczelny gazety przeprasza
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Patryk Osowski

01.09.2018 | aktual.: 01.09.2018 16:26

Jak ustaliła Wirtualna Polska, syn byłego premiera Leszka Millera najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Obszerny artykuł o jego problemach z depresją, alkoholem i rozpadzie małżeństwa zamieścił w weekend dziennik "Fakt". Tekst zatytułowano bardzo mocnym zdaniem.

"Skandaliczna okładka. Ojciec stracił jedynego syna. Jak tak można?" - pytają internauci.

Rzeczniczka SLD: "To skur****stwo"

Głos zabrały również znane osoby. "Wczoraj czytałem komentarze pod wpisem Leszka Millera. Dziesiątki komentarzy! I wiecie co? Wszyscy, jak jeden mąż składali kondolencje, wyrazy współczucia i szacunku. Bez wyjątku! Was na to nie było stać. Jesteście zerem" - skomentował Bartłomiej Graczak, reporter TVP.

Szefowa gabinetu politycznego premiera Leszka Millera w latach 2003-2004, Aleksandra Jakubowska, dodała: "Wracam z pogrzebu Leszka Millera Jr. Widziałam rozpacz Oli, Leszka i Moniki... Porządny człowiek z tym brukowcem, którego nazwy brzydzę się wymienić, nie powinien mieć nic wspólnego!".

"W głębokim poważaniu można mieć takie przeprosiny już po ukazaniu się tytułu, a ukazuje się on w dzień pogrzebu syna pana premiera Millera" - napisała z kolei rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska. "Były wkalkulowane w cenę publicity. Nie wierzę w ich szczerość. To, co zrobił "Fakt", można określić tylko jednym wyrażeniem: skur**stwo".

W końcu zareagował sam redaktor naczelny gazety Robert Feluś, który opublikował w sieci krótkie przeprosiny.

Ojciec zmarłego: drogi Leszku, musimy cię dziś tu zostawić

Uroczystości pogrzebowe jedynego syna byłego premiera Leszka Millera odbyły się w sobotę w podwarszawskim Żyrardowie. Urna z prochami 48-latka spoczęła w rodzinnym grobowcu. Millera juniora żegnały tłumy: rodzina, znajomi, działacze i politycy. Drżącym głosem przemawiał do zgromadzonych ojciec zmarłego.

- "Dlaczego umarłeś?". To pytanie będzie nas dręczyć przez całe nasze życie. Towarzyszyć nam będzie jeszcze ponura moc słowa "nigdy". Już nigdy nie usłyszymy z ust naszego syna pogodnego "cześć mama, cześć tata, co słychać?" - mówił Leszek Miller.

Podkreślił, że wraz ze śmiercią jego syna umiera część każdego z członków ich rodziny. - Mój drogi Leszku, musimy cię dziś tu zostawić, ale zawsze będziesz w naszym wspomnieniu i zawsze będziesz naszą miłością - powiedział.

Leszek Miller junior miał 48 lat. Jego ojciec podkreślił, że wiek nie ma znaczenia, bo dla każdego rodzica pochowanie własnego dziecka to największy koszmar jaki może sobie wyobrazić.

Obraz
© WP.PL

Pogrzeb Leszka Millera juniora w podwarszawskim Żyrardowie

Samobójstwo?

Jak ustaliła Wirtualna Polska, na kilka godzin przed śmiercią w domu Millera doszło do jego kłótni z partnerką Katarzyną.

- Byłam w domu. Ja go znalazłam. I to było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Zastać tak osobę, którą się kocha. To było koło 11-12 w południe. Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry. Jeszcze koło 2-3 w nocy zszedł na dół i potem zamknął się w sypialni na górze - mówiła WP pani Katarzyna, narzeczona syna byłego premiera.

- Potem rozegrał się horror, najgorszy jaki można sobie wyobrazić. Żałuję, że nie poszłam spać na górę. Może by inaczej to się potoczyło - dodała.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (825)