Skandal z filmem z prosektorium. Uniwersytet w Siedlcach oburzył lekarzy
Siedlecka uczelnia opublikowała na TikToku migawkę z zajęć studentów kierunku medycznego. Wpis pokazywał rutynowe zadania, z jakimi zmierzyć się muszą przyszli lekarze. Problem polegał na tym, że zdjęcie było z prosektorium, co spotkało się z ostrą krytyką środowiska lekarskiego.
Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie nie kryje oburzenia filmem, który miał zachęcać kandydatów na studentów do wyboru kierunku na Uniwersytecie Przyrodniczo- Humanistycznym w Siedlcach. Szkoła wyższa skorzystała ze swojego konta w mediach społecznościowych, by zaprezentować nowo otwartą Pracownię Anatomii Prawidłowej.
Nie byłoby może w tym nic bulwersującego, gdyby nie zaprezentowanie szczególnego momentu w edukacji studentów. Promocyjny film na TikToku zawierał sceny z zajęć prosektoryjnych, podczas których przyszli medycy pracowali nad wyraźnie widocznymi ludzkimi zwłokami. To wywołało branżowy skandal.
Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie potępiło ten zabieg promocyjny. "Wyrażamy głębokie zaniepokojenie oraz dezaprobatę dla działań uczelni podjętych w celach komercyjnych. Wybrana metoda promocji - ze względu na formę, treść oraz miejsce publikacji - pozostają sprzeczne z misją systemu szkolnictwa wyższego, naruszają przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka, normy etyczne, a także mogą wyczerpywać znamiona przestępstwa" - napisali lekarze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Branżowa organizacja medyków poucza, że proces nauczania przyszłych lekarzy nie ogranicza się tylko do przekazywanie wiedzy, lecz ma również kształtować ich świadomość z zakresu "zasad szeroko rozumianej etyki zawodowej, w tym szacunku dla zwłok ludzkich" - zauważają przedstawiciele Izby Lekarskiej.
Nagranie z prosektorium. Uniwersytet w Siedlcach oburzył lekarzy
Niefrasobliwe zamieszczenie zdjęcia zwłok lekarze uznali za "sprzeniewierzenie się misji", a także Kodeksowi Etyki Lekarskiej oraz konstytucyjnym prawom, gwarantującym każdemu człowiekowi niezbywalną godność. Wyrazili też obawę, że w ten sposób podważane jest zaufanie do zawodu i udzielili reprymendy kolegom akademikom z Siedlec, kwestionując ich "realną gotowość do nauczania medycyny".
Śladem tej branżowej wymiany poglądów pospieszył "Super Express". Reporterzy chcieli się dowiedzieć, skąd uczelnia wzięła zwłoki, czy rodzina zmarłego wyraziła zgodę na tego rodzaju publikacje oraz czy wobec osób odpowiedzialnych zostały wyciągnięte konsekwencje, w związku z tym gazeta skierowała pytania do rzecznika placówki.
"W filmie nie były widoczne ludzkie preparaty. Mając na względzie poszanowanie zasad etycznych, obrazy, mogące w najmniejszym stopniu naruszać przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka, zostały zamazane i wypikselowane" - wyjaśniła uczelnia, dodając, że materiał filmowy nie naruszał norm prawa polskiego i zasad etyki, ale w związku z kontrowersjami został usunięty z przestrzeni medialnej.
Rzeczniczka dr Beata Gałek zapewniła także, że w siedleckiej szkole wyższej zwłoki traktowane są z szacunkiem. Przekazała także, że w związku z zaistniałą sytuacją rektor uczelni Mirosław Minkina powołał zespół, który przyjrzy się "procedurom".