Skandal w żłobku. Opiekunki straciły pracę
Trzy opiekunki żłobka w Legionowie straciły pracę po tym, jak wyszło na jaw ich zachowanie w stosunku do podopiecznych. Pracownice odzywały się do dzieci w sposób wulgarny, stosując przemoc psychiczną. Wszystko nagrał jeden z rodziców. Sprawa trafiła na policję.
12.02.2024 15:00
Sprawa psychicznego znęcania się nad dziećmi wyszła na jaw po tym, jak do dyrekcji placówki trafiło nagranie przedstawiające zachowanie trzech pracownic jednej z grup żłobka w Legionowie (woj. mazowieckie). Jak podaje TVN24, materiał został zarejestrowany na przełomie stycznia i lutego dzięki dyktafonowi, ukrytemu przez jednego z rodziców w zabawce.
Skandaliczne zachowanie opiekunek
Zwolnione kobiety pracowały w grupie "Rybki", należącej do legionowskiego żłobka miejskiego. Razem z nimi rolę opiekunki pełniła jeszcze czwarta kobieta, lecz w momencie zarejestrowania nagrania przebywała ona na zwolnieniu lekarskim. Materiał natychmiast trafił do dyrekcji placówki.
Z przekazanych w mediach informacji wynika, że pracownice miały straszyć dzieci oraz odnosić się do nich w sposób wulgarny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Niewłaściwa komunikacja z dziećmi. Nieempatyczne podejście do dzieci. Padały komunikaty, jakich nie mogę i nie będę akceptować jako dyrektor placówki - cytuje dyrektor żłobka Monikę Poszytek TVN24. Wśród wypowiadanych słów miały padać takie teksty, jak: "Czego ryczysz? Przestań płakać. Zaraz cię wystawię na zimno", "Co żeś zrobił, debilu" czy "Nie życzę ci źle, ale dobrze by było, jakbyś zachorował".
Nie zarejestrowano dowodów na to, że w żłobku dochodziło do przemocy fizycznej wobec dzieci. Nagrały się natomiast prywatne wulgarne rozmowy telefoniczne, jakie w czasie pracy prowadziły opiekunki. W trakcie ich prowadzenia dzieci nie miały zapewnionej odpowiedniej opieki.
Sprawę bada policja
5 lutego opiekunki zostały odsunięte od pracy z dziećmi, a następnie zwolnione. Nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie czwartej z nich, przebywającej na zwolnieniu lekarskim. Rodzice zostali poinformowani o sprawie pięć dni po otrzymaniu przez dyrekcję nagrania. Sprawa trafiła na policję, dzieciom przydzielono psychologa.
Rodzice uważają, że dyrekcja zbyt długo zwlekała z tym, by zgłosić sytuację odpowiednim służbom. "Cały dzień trwało przesłuchiwanie nagrań oraz rozmowy z opiekunkami. Dla mnie najważniejsze było zorganizowanie opieki dla dzieci na kolejne dni" - tłumaczyła dyrektorka.
Źródło: TVN24