Skandal w USA: powracają spory o aborcję w związku z kontrowersyjnym wideo
Republikanie chcą wstrzymać dofinansowanie z budżetu państwa dla broniącej praw kobiet do aborcji organizacji Planned Parenthood. To pokłosie kontrowersji, jakie wywołały nagrania wideo sugerujące, że organizacja ta handluje usuniętymi płodami.
Jak powiedział w środę szef republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell, Partia Republikańska zgłosiła projekt ustawy, która "ma zapewnić, że pieniądze podatników będą szły na zdrowie kobiet, a nie na naznaczonego aferą giganta lobbingowego".
- To prosty wybór - dodał. - Albo senatorzy będą głosować, by chronić kobiece zdrowie, albo by chronić dotacje dla politycznej grupy uwikłanej w skandal.
Skandal, o którym mówił, dotyczy nagrań wideo, które mają być rzekomo dowodem, że Planned Parenthood handluje tkankami usuniętych płodów, co jest zakazane w prawie amerykańskim. Republikanie chcą, by 500 mln dolarów, jakie Planned Parenthood co roku otrzymuje z budżetu federalnego, zostało przekazane na inne cele w służbie zdrowia.
W ujawnionych w internecie przez antyaborcyjną organizację Center for Medical Progress nagraniach, zrealizowanych z ukrytej kamery, pokazano przedstawicieli Planned Parenthood rozmawiających o przekazywaniu tkanek płodów do celów badawczych. Zmontowane nagrania, momentami bardzo drastyczne, bo pokazujące fragmenty usuniętych płodów, sugerują, że rozmówcy negocjują cenę. Ale szefowie Planned Parenthood zapewniają, że nie doszło do złamania prawa, gdyż mowa jedynie o pokryciu kosztów dostarczenia materiału, a nie o cenie za tkanki.
Te wyjaśnienia nie usatysfakcjonowały jednak kontrolujących Kongres Republikanów. Już trzy różne komisje parlamentarne ogłosiły śledztwa w tej sprawie. M.in. komisja ds. energii i handlu chce, by dyrektor Planned Parenthood dr Deborah Nucatola stawiła się przed kongresmenami na przesłuchanie. Ponadto kilkunastu Republikanów z góry zapowiedziało, że jeśli nie uda się ustawą doprowadzić do obcięcia dotacji dla Planned Parenthood, to zablokują przyjęcie budżetu na 2016 rok, co grozi kolejnym paraliżem wydatków państwa.
Większość pretendentów do nominacji Partii Republikańskiej w wyścigu o fotel prezydenta USA w 2016 roku też ostro zareagowała na wideo, domagając się ukarania Planned Parenthood. W obronie organizacji stanęła natomiast kandydatka Demokratów Hillary Clinton. Przyznała, że zdjęcia są "niepokojące" i organizacja musi wyjaśnić kilka kwestii, ale podkreśliła, że Planned Parenthood "od ponad wieku uczyniła bardzo wiele dobrego dla kobiet", nie tylko w kwestii dostępu do aborcji, ale też walki z rakiem.
W obronie Planned Parenthood wystąpili też różni eksperci i organizacje zajmujące się tzw. świadomym rodzicielstwem. Utrzymują, że pozbawienie Planned Parenthood środków uniemożliwi dostęp do aborcji dla wielu kobiet zwłaszcza o niskich dochodach.
Poza próbą zablokowania funduszy dla Planned Parenthood Republikanie chcą też ograniczyć prawo kobiet do aborcji po 20. tygodniu ciąży. Odpowiednią ustawę w tej sprawie już w maju przyjęła Izba Reprezentantów, a niebawem ma nad nią głosować Senat. Biały Dom z góry zapowiedział, że prezydent Barack Obama ją zawetuje. Nie jest ona jednak skazana na klęskę, bo wielu kandydatów na prezydenta USA z ramienia Partii Republikańskiej, w tym były gubernator Florydy Jeb Bush, uważa, że należy zakazać przerywania ciąży po 20. tygodniu.
W słynnym wyroku z 1973 roku w sprawie znanej jako "Roe przeciwko Wade" Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał prawo do aborcji za "fundamentalne prawo konstytucyjne" każdej kobiety i tym samym usankcjonował w USA aborcję na życzenie. Sąd zakazał wówczas poszczególnym stanom uniemożliwiania aborcji do czasu, kiedy lekarz będzie mógł stwierdzić, że płód jest w stanie przeżyć poza łonem kobiety. Za ten czas uważa się 24. tydzień ciąży.
Z ostatnich informacji wynika, że sąd w Kalifornii zakazał wypuszczenia kolejnego nagrania o handlu organami nienarodzonych dzieci. Zakaz nałożony na Centrum na rzecz Postępu Medycznego dotyczy materiału zarejestrowanego ukrytą kamerą. Z zablokowanego przez sąd filmu wynika, że pracownicy Planned Parenthood uzyskiwali ze sprzedaży narządów prywatne dochody. Jak podkreślają władze Centrum na rzecz Postępu Medycznego, zakaz publicznego pokazywania nagrania dotyczy jedynie tego, na którym widnieje wiceszefowa StemExpress. Inne filmy mogą nadal pojawiać się w obiegu publicznym.