Skandal w urzędzie. Dane pracowników wyciekły
Marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski (PiS) ostrzega swoich pracowników, aby zastrzegli numery PESEL, bo nieuprawniona osoba skopiowała ich dane kadrowe - dowiedziała się Wirtualna Polska. Co może zaskakiwać, po ujawnieniu tego zdarzenia, urzędnik, który się tego dopuścił, wciąż nie stracił pracy.
Do naruszenia ochrony danych osobowych doszło 5 sierpnia. W poniedziałek 18 sierpnia marszałek Jarosław Stawiarski w piśmie wysłanym do pracowników informuje ich, że doszło do nieuprawnionego skopiowania danych kadrowych przez pracownika, który nie miał upoważnienia do ich przetwarzania.
"Pracownik Lubelskiego Centrum Innowacji i Technologii przekazał komputer służbowy pracownikowi UMWL bez uprzedniego usunięcia danych. W wyniku tego działania pracownik uzyskał dostęp do danych kadrowych. W dniu 5 sierpnia br. skopiował je na swój zasób sieciowy oraz zewnętrzny nośnik. Zdarzenie zostało potwierdzone analizą logów systemowych" - informuje pracowników Jarosław Stawiarski w piśmie, do którego dotarła WP.
Co najgorsze, naruszenie dotyczyło bardzo drażliwych danych osobowych, bo urzędnik skopiował pliki, w których oprócz imion i nazwisk były także daty urodzenia, adresy zamieszkania, a nawet informacje o wynagrodzeniu, w tym przyznanych nagród.
W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego pracuje w sumie aż ponad tysiąc osób.
- Pracownicy są przerażeni - mówi WP jeden z byłych pracowników urzędu, do którego również dotarła informacja. - Z moich informacji wynika, że wiadomość dostali wszyscy pracownicy. Najgorsze jest to, że nie poinformowano dokładnie, których konkretnie osób to dotyczy: czy części osób, czy wszystkich. A teraz wszyscy muszą się bać, jak te dane zostaną wykorzystane - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł PiS o spotkaniu w USA. "Nie było tam za dużo do ugrania"
Co można zrobić z takimi danymi osobowymi?
Zakres tego, co może się stać z danymi, jest szeroki, o czym przestrzega urzędników sam marszałek. Z użyciem tak dokładnych danych można zaciągnąć na kogoś pożyczkę w instytucjach pozabankowych, można zawrzeć umowę najmu lub dzierżawy, w sytuacjach, kiedy nie jest wymagane okazanie dowodu, a także podszywać się pod daną osobę w różnych instytucjach w celu wyłudzenia korzyści finansowych, np. przez fałszywe wezwanie do zapłaty podatku.
Właśnie dlatego urzędnicy są proszeni, aby zachować wzmożoną ostrożność w stosunku do otrzymywanej korespondencji, szczególnie w odniesieniu do wiadomości, w których nadawca domaga się uiszczenia zapłaty. Marszałek zaleca też, aby zastrzec numer PESEL. Można to zrobić w siedzibie urzędu gminy, w internecie lub w aplikacji mObywatel.
Komputer z danymi trafił do nowej osoby
Jak nieoficjalnie ustaliła WP, do zdarzenia doszło po tym, jak wieloletni urzędnik awansowany na nowe, kierownicze stanowisko. Pracownik otrzymał nowy komputer po osobie, która zajmowała się wcześniej obsługą kadrową. Trafił do niego sprzęt, który nie został sprawdzony, czy nie ma na nim drażliwych danych. Kiedy okazało się, że takie dane się tam znajdują, mężczyzna skopiował je na zewnętrzny dysk. Ustalenie tego nie było trudne, bo służbowe komputery w urzędzie mają specjalne zabezpieczenia przed kopiowaniem danych.
Co może zaskakiwać, w czwartek 21 sierpnia urzędnik, o którym mowa, nadal był pracownikiem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. Zastaliśmy go pod służbowym numerem telefonu w jednostce, do której został awansowany. Kiedy zapytaliśmy o skopiowanie danych osobowych innych urzędników, nie był zbyt rozmowny.
- Nie komentuję - powiedział i się rozłączył.
W piśmie skierowanym do pracowników marszałek informuje, że urzędnik obiecał, że nie będzie danych wykorzystywał w niewłaściwy sposób.
"Pracownik złożył oświadczenie o trwałym usunięciu danych oraz o ich nieudostępnianiu osobom trzecim, a także niewykorzystywaniu ich w jakiejkolwiek formie, a zatem należy uznać, że skutki naruszenia zostały ograniczone" - uspokaja Jarosław Stawiarski.
Ale to nie przekonuje naszego rozmówcy.
- Oświadczyć to wszystko można. Jak dla mnie taka sytuacja, to jest podstawa do dyscyplinarki - komentuje były urzędnik.
Dlaczego do tej pory urzędnika nie spotkały żadne konsekwencje służbowe? Urząd marszałkowski nabiera wody w usta.
- O incydencie zostały zawiadomione właściwe organy. Dla dobra postępowania nie udzielamy informacji w przedmiotowym zakresie - odpowiedział WP Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa.
Według informacji WP, o naruszeniu został powiadomiony 14 sierpnia prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl