Orenburg tonie, minister kłamał na wizji. "Ludzie myśleli, że to żart"
Mieszkańcy regionów zalewanych przez wodę z pękniętej tamy na Uralu są oburzeni słowami szefa ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych. Polityk stwierdził, że "ewakuację ogłoszono tydzień temu", ale "ludzie nie podjęli decyzji, bo myśleli, że to jakiś żart". Co istotne, trzy dni przed tragedią burmistrz Orska Wasilij Kozupitsa zapewniał, że "nie ma żadnego zagrożenia".
Tama w Orsku w obwodzie orenburskim w Rosji pękła w piątek. Wówczas rozpoczęła się ewakuacja mieszkańców. Władze - niezdolne do poradzenia sobie z żywiołem - wezwały mieszkańców do samodzielnej i natychmiastowej ewakuacji.
Woda zalała już ponad 6 tys. domów. Kulminacja fali powodziowej spodziewana jest w okolicach 10 kwietnia. Władze wprowadziły plan "Tajfun" oraz stan nadzwyczajny na szczeblu federalnym.
Powódź w Rosji. Skandaliczne kłamstwo ministra
"Dzisiaj, 7 kwietnia, sytuacja powodziowa pozostaje krytyczna. Woda podnosi się, a jej poziom podniesie się dopiero w nadchodzących dniach" - napisał burmistrz Orska Wasilij Kozupitsana na swoim kanale Telegram.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejscu pojawił się już szef ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych - zmusił go do tego Władimir Putin, który publicznie powiedział, że szef resortu powinien być osobiście na miejscu. Kilka godzin po tym komunikacie, samolot z ministrem na pokładzie wystartował z Moskwy.
Szef resortu Aleksandr Kurenkow na miejscu spotkał się z reporterami kremlowskich tub propagandowych.
Kanał Rossija24 pokazał relację z pracy ratowników w Orsku, w reportażu pojawiła się także wypowiedź Kurenkowa.
Szef ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych stwierdził, że "ewakuację ogłoszono tydzień temu", ale "ludzie nie podjęli decyzji, bo myśleli, że to jakiś żart". Kurenkow dodał, że poziom wody będzie się podnosił jeszcze przez tydzień.
Na portalach społecznościowych mieszkańcy Orska potępili słowa urzędnika. Istotne jest, że jeszcze 3 kwietnia burmistrz Orska Wasilij Kozupitsa napisał na swojej stronie, że "obecnie nie ma takiego zagrożenia" i zaznaczył, że tegoroczna powódź będzie "pierwszą poważną próbą wytrzymałości tamy". Trzy dni później pękła.
Rosyjskie władze ukrywają także liczbę ofiar. Wcześniej władze lokalne informowały, że w powodzi zginęły cztery osoby.
Później władze federalne stwierdziły, że ich śmierć nie miała związku z żywiołem.