Skandal w gdańskim sądzie
Białostocka prokuratura wyłuskuje kolejnych prawników, którzy mieli pobłażać przestępcom. Wieści, że nad głową sędziego Rafała Strugały zbierają się ciemne chmury, dotarły do nas wczorajszego przedpołudnia - pisze "Dziennik Bałtycki".
Po kilku godzinach, około godziny 16 prezes Andruszkiewicz zdecydował się go zdymisjonować. W międzyczasie Strugała sądził (jako jeden z trzech zawodowych sędziów) mężczyznę oskarżonego o szpiegostwo. Godzinę później został odsunięty od obowiązków - tymczasem na 30 dni. Reszta jest w rękach sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym - tylko on może wydłużyć okres zawieszenia a także - choć to sprawa bardziej skomplikowana - odebrać mu sędziowski immunitet.
Prezes Andruszkiewicz zareagował błyskawicznie, po tym jak z Prokuratury Krajowej otrzymał pisemną informację, że białostockie śledztwo dotyczy również sędziego Strugały. Jego nazwisko, podobnie jak sędzi Płonki oraz zdymisjonowanego w poniedziałek szefa pruszczańskiej prokuratury, Bogusława Jankowskiego, padło podczas przesłuchania mecenasa Piotra P. Podejrzany o płatną protekcję adwokat, trafił za kratki na trzy miesiące. Podobno sypie w Białymstoku nazwiskami jak z rękawa.
Strugała otrzymał delegację do IV Wydziału Karnego Sądu Okręgowego półtora miesiąca temu. - Nie zdążył się jeszcze u nas przyjąć - mówi sędzia z tego wydziału. Do końca marca pełnił prestiżowe stanowisko szefa IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego. Fotel przewodniczącego zajął w 2002 roku - po śmierci sędziego Stanisława Lewandowicza. W tym właśnie wydziale, Jan P. ps. Tygrys, najważniejszy klient podejrzanego o płatną protekcję adwokata, miał dwie sprawy, które jak dotychczas zakończyły się dla niego szczęśliwie. Sędzią, która miała lekką rękę dla "Tygrysa" była zawieszona kilka dni temu Magdalena Płonka - podwładna Strugały.
W skandal w pomorskim wymiarze sprawiedliwości - oprócz tej dwójki sędziów i prokuratora - zamieszani są jeszcze trzej prokuratorzy z Trójmiasta. Lada dzień Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku ma przygotować wnioski o uchylenie wszystkim immunitetu. Bez odebrania im tego przywileju nie można ich przesłuchać, ani tym bardziej postawić zarzutów. Tak zwane sprawy immunitetowe ciągną się miesiącami, niektóre nawet latami. Od decyzji sądu pierwszej instancji przysługuje prawo odwołania.
Darek Janowski