Skandal w domu premier Szwecji zaczął się od włączonego alarmu
Szwedzkie media nie zostawiają suchej nitki na premier Magdalenie Andersson. 25-letnia obywatelka Nikaragui, która sprzątała w jej willi, przez przypadek włączyła alarm w posiadłości, co ściągnęło na miejsce policję. Funkcjonariusze odkryli, że kobieta przebywa w Szwecji nielegalnie. Na dodatek jeszcze jest poszukiwana z powodu oskarżenia o kradzież.
10.01.2022 10:52
O sprawie, która wydarzyła się na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, donoszą wszystkie szwedzkie gazety i informacyjne portale. Zamieszczają komentarze, które nie mają litości dla premier.
Jak poinformował dziennik "Dagens Nyheter", 21 grudnia policja otrzymała zgłoszenie o włamaniu do należącej do szefowej rządu Szwecji willi w Nacka pod Sztokholmem. W tym czasie Magdalena Andersson przebywała w stolicy. Uczestniczyła w konferencji prasowej poświęconej rozszerzeniu obostrzeń związanych z pandemią COVID-19.
Alarm przez przypadek uruchomiła sprzątająca dom obywatelka Nikaragui. Policjanci, którzy zareagowali na sygnał, z zadziwieniem odkryli, że zastana przez nich na miejscu kobieta to osoba poszukiwana, na dodatek bez zezwoleń na pobyt w kraju.
Zobacz także
Wiosną 2020 roku urząd migracyjny wydał w jej sprawie decyzję o wydaleniu. Nikaraguanka uniknęła jednak deportacji i się ukrywała. W tym czasie sąd wydał wyrok dotyczący popełnionej przez nią kradzieży w domu towarowym Ahlens w centrum Sztokholmu. Od tego czasu była poszukiwana przez policję.
Skandal w domu premier Szwecji
Dziennikarze poprosili o komentarz szefową szwedzkiego rządu. Magdalena Andersson przekazała oświadczenie, w którym przekonuje, że nie miała wpływu na to, kogo zatrudnia firma sprzątająca, której powierzyła obowiązki porządkowe w swoim domu. Już teraz zerwała umowę z tym przedsiębiorstwem i wierzy, że sprawę wyjaśni prokuratura.
"Nawet wtedy, kiedy chcemy postępować właściwie, możemy zetknąć się z pozbawionymi skrupułów współpracownikami" – bronią premier niektórzy komentatorzy "Dagens Nyheter", a inni piszą o "przejawie nieodpowiedzialności". Gazeta podała w poniedziałek, że właściciel firmy sprzątającej mówi, że obywatelki Nikaragui wcale nie było w domu Andersson.
Zobacz także