Skandal na rozprawie gen. Czesława Kiszczaka. Sędzia obrzucona tortem
Skandal na rozprawie generała Czesława Kiszczaka. Grupa osób, na czele z Adamem Słomką, obrzuciła tortem sędzię Sądu Okręgowego w Warszawie. Po przerwie w posiedzeniu sąd zdecydował, że z powodu złego stanu zdrowia b. szefa MSW zawieszony zostaje jego proces za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r.
Sąd Okręgowy w Warszawie podjął taką decyzję po zapoznaniu się z opinią psychologa i psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie "Wujka".
Jak powiedziała w jawnym uzasadnieniu tej decyzji sędzia Anna Wielgolewska, z zamówionej przez sąd opinii psychiatrów wynika, że oskarżony cierpi m.in. na "otępienie, spowolnienie psychiczne, zaburzenia pamięci i uwagi". Dodała, że zdaniem biegłych może to powodować "możliwość zafałszowania" jego odpowiedzi.
Sędzia podkreśliła, że podczas środowego posiedzenia dwoje biegłych potwierdziło swą opinię jako "jednoznaczną i nie budzącą wątpliwości". Sąd uznał tę opinię za wystarczającą do zawieszenia postępowania.
Z tego samego powodu w końcu maja br. Sąd Apelacyjny w Warszawie zawiesił postępowanie apelacyjne wobec Kiszczaka, skazanego w ub. roku przez sąd okręgowy na dwa lata więzienia w zawieszeniu ws. wprowadzenia w 1981 r. stanu wojennego.
Jeśli zdrowie Kiszczaka nie poprawi się, nigdy już nie zasiądzie na ławie oskarżonych.
Sędzia zaatakowana tortem
Zanim sąd ogłosił decyzję ws. generała tortem została zaatakowana sędzia, prowadząca rozprawę. Gdy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła, że przesłuchanie biegłych odbędzie się - tak jak zawsze w tego typu sprawie - przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali jako publiczność grupa, przybyła z Adamem Słomką zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie.
Wtedy sędzia ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali, jeden z mężczyzn zaatakował ją tortem z bitą śmietaną. Sędzia dostała tortem w głowę; bita śmietana ochlapała też jedną z dziennikarek.
Zarządzono przerwę w posiedzeniu.
Sędziowie sądu podkreślali, że doszło do przestępstwa ataku na funkcjonariusza publicznego wykonującego swe obowiązki. - To może być zachęta dla świata przestępczego - dodał jeden z sędziów.
Słomka powiedział dziennikarzom, że tortem rzucił internowany w stanie wojennym działacz Solidarności Zygmunt Miernik. Słomka zapowiedział też podobne tego typu akcje. W ub.r. Słomkę ukarano w tym samym sądzie grzywną za zakócenie ogłaszania wyroku ws. stanu wojennego.
Rzeczniczka SO sędzia Agnieszka Domańska powiedziała, że incydent będzie całościowo wyjaśniany, także pod kątem tego, jak udało się wnieść tort do sądu.
Poinformowała, że zabezpieczono już nagranie z całego incydentu. Zapewniła, że incydent nie miał wpływu na czynności sędziego. Dodała, że jest za wcześnie by przedstawić precyzyjną kwalifikację czynu, która będzie zaprezentowana w zawiadomieniu do organów ścigania; może to być albo znieważenie funkcjonariusza podczas czynności służbowych, albo próba wywarcia przemocą nacisku na czynności organu urzędowego - zaznaczyła Domańska.
Jak przypomniała, każdy sędzia ma pod pulpitem przycisk alarmowy, po którego naciśnięciu w sali natychmiast powinna się znaleźć policja. Każdy wchodzący do sądu jest sprawdzany na bramce przy wejściu.
Policja bada już sprawę ataku na sędzię z jej zawiadomienia.
Sprawa Kiszczaka przed sądem
Jeszcze w początku lat 90. katowicka prokuratura oskarżyła Kiszczaka, że umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając jako szef MSW 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały - co miało być podstawą działań plutonu ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
Z powodu złego zdrowia Kiszczaka jego sprawę wyłączono w 1993 r. z katowickiego procesu zomowców. Po kilku procesach pięć lat temu zapadły w nim ostateczne wyroki skazujące ich na kary od 3,5 roku do 6 lat więzienia. Kiszczak, któremu groziło do 8 lat więzienia, odpierał zarzut. Jego pierwszy proces ruszył w 1994 r. W 1996 r. SO uniewinnił go. W 2004 r. skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 r. sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W 2011 r. ponownie go uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny.